Nord Stream 1 został wyłączony na 10 do 14 dni w celu przeprowadzenia planowych prac konserwacyjnych. "Obawy, że gaz z Rosji może już nie popłynąć, spędzają niemieckim politykom sen z powiek. Zresztą Rosja już drastycznie zmniejszyła dostawy przez Nord Stream uzasadniając to brakiem turbiny, która jest naprawiana w Kanadzie przez Siemens Energy" - czytamy.
Przypomnijmy, że w weekend ogłoszono, że Kanada zwróci Niemcom serwisowaną u siebie turbinę dla gazociągu Nord Stream 1, czyniąc w ten sposób wyjątek z nałożonych wcześniej na Rosję sankcji.
Rząd Olafa Scholza ma nadzieję, że sprawa skończy się pomyślnie, ale jednocześnie przygotowuje się na najgorsze. Raz po raz uchwalane są ustawy mające na celu złagodzenie skutków niedoboru gazu i rosnących cen energii - czytamy w "Deutsche Welle".
"Jeśli chodzi o możliwości działania, jakie ma rząd, w zasadzie już teraz nastała sytuacja, którą minister gospodarki Robert Habeck kreślił na wypadek całkowitego odcięcia dostaw rosyjskiego gazu: Nie ma już dobrych i złych możliwości, tylko same mniej albo bardziej złe" - napisał dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
I dodaje, że decyzja w sprawie zwrotu turbiny, mimo sankcji nałożonych na Rosję, nie musi mieć poważnego wpływu na decyzję rosyjskich władz:
Jeśli Kreml doszedł do wniosku, że natychmiastowe zatrzymanie Nord Stream 1 przyniesie mu korzyści w jego walce z Zachodem, znajdzie podczas nadchodzących prac konserwatorskich jakieś nienaprawialne uszkodzenia albo wręcz zrezygnuje z szukania wątpliwych technicznych uzasadnień.
"To, że Niemcy znajdują się teraz w tej nieprzyjemnej sytuacji, kraj zawdzięcza politykom i liderom biznesu, którzy musieli wiedzieć, że reżim Putina wykorzystuje surowce naturalne Rosji jako polityczną broń. Poszukiwania przyczyn ich ślepoty jeszcze może się stać bardzo nieapetycznym rozdziałem w niemieckiej polityce" - dodaje dziennik "FAZ".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecka prasa: groźba zimnych mieszkań i recesji
Regionalna gazeta "Neue Osnabruecker Zeitung" pisze o scenariuszu jak z koszmaru, gdyby doszło do całkowitego odcięcia Niemiec od rosyjskiego gazu.
Kanclerz Olaf Scholz i jego ministrowie przyrzekali w ślubowaniu robić wszystko, co w ich mocy, dla dobra obywateli i nie dopuszczać do powstania szkód dla kraju, a nie bronić porządku i wolności innych krajów za cenę własnego dobrobytu i stabilizacji. Ciekawe, jak wybrną z tego dylematu. Jeśli Niemcy i Unia Europejska pogrążą się w chaosie, Władimir Putin będzie mógł uznać to za swoje zwycięstwo - czytamy.
Z kolei "Reutinlger General-Anzeiger" pisze, że lepiej byłoby przyspieszyć rozbudowę energetyki z odnawialnych źródeł. "W krótkiej perspektywie Niemcom grozi bolesny odwyk od rosyjskiego gazowego narkotyku. Grożące objawy odstawienne to wysokie koszty energii, recesja i zimne mieszkania. Polityka musi się zastanowić, jak złagodzić skutki dla najsłabiej zarabiających. W przeciwnym razie mamy tu społeczny ładunek wybuchowy" - cytuje dw.com.