Patkowski brał udział w poniedziałkowej debacie organizowanej przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Jak tłumaczył, konsumenci nie odczuli bezpośrednio w swoich kieszeniach skutków epidemii. Co innego firmy.
Jak tłumaczył, jeśli konsumenci mają taki sam dochód jak przed pandemią, to nie potrzebują wsparcia.
- Widzimy, że sytuacja konsumentów nie uległa pogorszeniu. Gdyby się to zmieniło i zauważymy, że dużo osób, które spłacają w tej chwili kredyty hipoteczne, nie są w stanie tych rat obsługiwać, to pewnie taka interwencja będzie potrzeba. Ale na ten moment takiej potrzeby nie widać - mówił.
Patkowski zwrócił uwagę, że pewne ograniczenia sanitarne są związane ze spędzaniem wolnego czasu. Wskazał, że zamknięte są restauracje, kina, baseny czy kluby fitness, więc pieniądze wydawane na rozrywkę i rekreację, w tym momencie zostają w kieszeni konsumentów. - W tym momencie więc konsument ma czasami większa kwotę do dyspozycji, jeśli nie stracił pracy - zaznaczył.
Jak podkreślił, problemem jest natomiast sytuacja tych przedsiębiorców, którzy stracili klientów przez wprowadzenie tych obostrzeń. - I przede wszystkim do tych przedsiębiorców trzeba kierować wsparcie, żeby mogli jak to tylko jest możliwe, utrzymać swoje biznesy - dodał.
- Bardziej patrzymy na wsparcie dla przedsiębiorców, ale są związane z tym warunki, na które się z nimi umawiamy, czyli otrzymujecie od nas wsparcie, ale nie zwalniacie pracowników - mówił Patkowski.
Od soboty 7 listopada obowiązują nowe obostrzenia. Rząd zamknął część sklepów, m.in. odzieżowe i obuwnicze, a także sklepy meblowe. Na nauczanie zdalne przeszli też najmłodsi uczniowie.