Ilekroć dostaję do testu samochód spełniający kryteria limuzyny, uważam, że w komplecie z kluczykami powinien być też kierowca. Bo takie auta jak Mercedes-Maybach S680, czy Rolls-Royce Phantom kupuje się przede wszystkim dla komfortu jazdy w fotelu z tyłu po prawej stronie. Dlatego dwa dni podczas pierwszych jazd nową, elektryczną serią 7 od BMW na południu Francji, postanowiłem właśnie tam spędzić tyle czasu, ile tylko się da.
Nowa seria 7 to dla BMW jeden krok bliżej do Rolls-Royce'a. Jest reprezentacyjna, zwraca na siebie uwagę wyglądem, zwłaszcza w dwukolorowym malowaniu nadwozia. Naszpikowana jest systemami asystującymi, a w środku zapewnia prawdziwie komfortowe warunki podróży. Tylko czekać, aż inżynierowie wymyślą, jak w tylnych drzwiach zmieścić parasole.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
BMW i7 xDrive 60. Parametry elektrycznej limuzyny
Nowe BMW serii 7 ma prawie 540 cm i rozstaw osi sięgający 321 cm. Do tego - gdy mówimy o wariancie elektrycznym i7 - silnik o mocy 544 KM i imponujący moment obrotowy. I zasięg na poziomie 450-600 km, o ile nie jeździmy zimą, wówczas trzeba się liczyć z realnymi wartościami na poziomie 300-350 km. Za tymi wszystkimi liczbami kryje się elektryczna limuzyna, zapewniająca sporą przestrzeń we wnętrzu, a oprócz komfortu, także dynamikę jazdy.
BMW i7 xDrive60 | |
---|---|
544 KM | |
Maksymalny moment obrotowy | 745 Nm |
Pojemność akumulatora brutto | 101 kWh |
Średni maksymalny zasięg | 445 km |
Źródło: autocentrum.pl |
Drzwi, prowadzące do fotela z tyłu po prawej stronie, można otworzyć w sposób tradycyjny lub automatycznie - szofer nie musi opuszczać miejsca kierowcy. Przestrzeni na nogi jest sporo, nawet bez zbytniego przesuwania przedniego fotela pasażera. Szeroki podłokietnik z niewielkim schowkiem, dwa uchwyty na napoje i indukcyjna ładowarka oddzielają dwa fotele.
W testowanym egzemplarzu zastosowano skórzaną tapicerkę, ale na liście wyposażenia dostępna jest też wełna z kaszmirem. Do tego miękkie poduszki w zagłówkach, podgrzewanie i wentylacja oraz kilka programów masażu. Wszystkimi tymi funkcjami steruje się z poziomu ekranów dotykowych umieszczonych w drzwiach - również nawiewami, oświetleniem ambientowym.
Seans kinowy na tylnych fotelach
Elektryczne rolety - w bocznych szybach, z tyłu i w oknie dachowym, po pierwsze zapewniają prywatność. Po drugie chronią przed słońcem i tworzą warunki sprzyjające drzemce. Po trzecie, zaciemniają kabinę, przygotowując ją na seans filmowy, możliwy do oglądania na 31-calowym ekranie. Wyposażony jest m.in. w aplikację Netflixa, wejście HDMI do podłączenia konsoli lub komputera, ma też wbudowaną kamerkę. Podróżując z tyłu, można więc oddać się rozrywce albo stworzyć mobilne biuro - z dużym monitorem zewnętrznym i możliwością uczestnictwa w spotkaniach na Teamsach czy Zoomie.
Czego z tyłu nie znajdziemy? Lodówki na szampana ze schowkiem na kieliszki. Dlaczego? Jak tłumaczył mi Christian Haririan, dyrektor generalny BMW Group w Polsce, w poprzedniej generacji była rzadko wybierana z listy opcji, a po drugie zabiera sporo miejsca w kufrze. Bez niej bagażnik oferuje 500 litrów i można do niego zmieścić walizki nawet czterech osób.
Nie ma też rozkładanych stolików, tabletu do sterowania oraz dwóch ekranów w plecach przednich foteli. Funkcję tabletu przejęły ekrany w bokach drzwi, a dwa małe monitory zastąpił wspomniany już ekran, opuszczany z dachu. Haririan zaznaczył, że decyduje się na niego 70 proc. kupujących nową serię 7.
W fotelu VIP
Tym, co z długiego sedana czyni limuzynę, jest tylny fotel po prawej stronie. Dlaczego wspominam o nim kolejny raz? Bo choć każdy z foteli w nowej serii 7 jest wygodny i można w trakcie jazdy uciąć na nim drzemkę (nie dotyczy kierowcy, oczywiście), to tylko z tyłu po prawej stronie można się rozłożyć jak na leżance.
Pod warunkiem że samochodem nie podróżuje komplet pasażerów. To dlatego, że za jednym naciśnięciem "przycisku", przedni fotel pasażera przesuwa się maksymalnie do przodu i "składa". Tworzy w ten sposób miejsce na podnóżek i umożliwia rozłożenie fotela VIP do pozycji pół-leżącej. Brakuje tylko firmowego kocyka, dopasowanego kolorem do tapicerki, jak w samolotach w klasie biznes.
Z tej ostatniej opcji, czyli drzemki, korzystałem nader często. Elektryczne BMW i7 dokłada cegiełkę do charakteru "limuzyny", eliminując wibracje konwencjonalnego silnika i zapewniając ciszę we wnętrzu. Nawet przy prędkościach autostradowych tym, co słychać w kabinie, są dźwięki skomponowane przez Hansa Zimmera i szum powietrza.
Na drogach Prowansji pokonaliśmy około 500 km – po winnicach, pałacach i truflowych polach. To na tyle dużo, by móc stwierdzić, że BMW i7 pozwala na naprawdę wygodną podróż. I na tyle mało, by nie przejmować się ładowaniem "elektryka" - baterie były uzupełniane podczas "garażowania" przez noc i niepotrzebne były postoje przy stacjach ładowania po drodze. O prowadzeniu i ładowaniu więcej napiszę następnym razem – gdy zajmę miejsce za kierownicą.
Ile kosztuje elektryczne BMW i7?
BMW i7 to z pewnością opcja do rozważenia, gdy poszukiwana jest atrakcyjna i nowoczesna limuzyna, będąca również eko-manifestem świadomości i statusu właściciela. Taka do pokonywania trasy między domem, pracą, lotniskiem, restauracjami i okazjonalnymi dłuższymi podróżami. Gdy tryb życia wymaga częstych podróży na trasach po kilkaset kilometrów dziennie, alternatywą (jeszcze) jest seria 7 w dieslu lub benzynowa hybryda plug-in.
BMW serii 7 z silnikiem Diesla kosztuje na polskim rynku od 525 tys. zł (299 KM, 5.8 s do "setki"). Za elektryczne i7 trzeba zapłacić od 650 tys. zł (544 KM, 4.7 s do "setki"). Przy tych kwotach już wersja bazowa jest bogato wyposażona. Ale nie jest jeszcze limuzyną, którą widać na zdjęciach. By zbliżyć się do tego standardu wyposażenia, trzeba jeszcze niemało dopłacić.
Dwukolorowy lakier Individual to dopłata ponad 62 tys. zł. Pakiet Executive Lounge, obejmujący m.in. ekran kinowy oraz fotel VIP, kosztuje 58 tys. 400 zł. Tym sposobem, konfigurując z BMW serii 7 limuzynę, dosłownie w kilku kliknięciach można zbliżyć się do poziomu 800 tys. zł i więcej.
Wchodzimy na taki pułap cenowy, że racjonalne argumenty przestają mieć znaczenie. O samochodach pokroju nowej BMW serii 7 nie rozmawia się w kontekście tego, czy "warto", czy nie, czy "opłaca się", czy nie. Ten, kto jest gotów wydać 800 tys. zł na auto, kupuje je oczami, emocjami i subiektywnymi odczuciami. Myśli o tym, czy gdy usiądzie z tyłu po prawej stronie, będzie mu po prostu dobrze. I jest duża szansa, że w przypadku BMW i7 na to ostatnie pytanie odpowie: zdecydowanie tak.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.