Powód spadku sprzedaży jest oczywisty - ponowne zamrożenie handlu w centrach handlowych. Restrykcje dotyczące zakupów w galeriach zostały poluzowane dopiero z początkiem lutego.
Ekonomiści spodziewali się zatem spadku sprzedaży w styczniu, jednak oczekiwali, że będzie on mniejszy i wyniesie 5 proc. w skali roku ( oraz 4,5 proc. w cenach stałych w skali roku).
Najnowszy odczyt Głównego Urzędu Statystycznego wskazuje jednak, że Polacy kupili jeszcze mniej. Spadek sprzedaży detalicznej w styczniu wyniósł bowiem aż 6 proc. w skali roku (oraz również 6 proc. w cenach stałych w skali roku). To również znacznie gorszy wynik niż w grudniu, kiedy napędzana świątecznymi zakupami sprzedaż zmniejszyła się zaledwie o 0,8 proc. w skali roku.
Z kolei porównując dane miesiąc do miesiąca widzimy, że w porównaniu z grudniem sprzedaż spadła o jedną czwartą (dokładnie o 24,9 proc.).
W styczniu najgłębszy spadek sprzedaży (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku odnotowały - podobnie jak w poprzednich miesiącach - firmy handlujące tekstyliami, odzieżą i obuwiem (o 40,8 proc.). Natomiast sprzedaż paliw była mniejsza o 16 proc. Jednak w jednej kategorii wynik był lepszy - sprzedaż mebli, rtv i agd zwiększyła się o 7,1 proc.
"Po styczniu perspektywa powrotu sprzedaży do trendów sprzed pandemii ponownie oddaliła się” – podsumowali najnowsze dane ekonomiści Pekao.
Początek roku był dla handlu mizerny. Jednak o tym, czy handel powróci do trwałych zwiększonych obrotów, decydować będzie to, na ile konsumenci poczują się pewniej jeśli chodzi o sytuację pandemiczną, czyli na ile będą bardziej skłonni zwiększać wydatki.
"Na ten moment, w związku z obserwowanym ponownym wzrostem zakażeń, perspektywy wciąż dobre nie są. Dlatego z dużym prawdopodobieństwem można szacować, że konsumpcja gospodarstw domowych w pierwszym kwartale bieżącego roku ponownie znajdzie się na minusie, co przyłoży się do spadku PKB w tym okresie" - ocenia Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego.