W pierwszym kwartale 2020 roku zlikwidowano 119,9 tys. miejsc pracy, z czego 25 proc., czyli 30 tys., w związku z epidemią koronawirusa. Dane te dotyczą okresu, w którym epidemia w Polsce dopiero się rozwijała. Przypomnijmy, że pierwszy przypadek odnotowano 4 marca.
Na koniec pierwszego kwartału liczba pracujących była o 3,6 proc. niższa niż w końcu czwartego kwartału 2019 roku. Jak wskazuje GUS, taka sytuacja jest nietypowa. Od 2012 roku liczba pracujących w pierwszym kwartale była bowiem wyższa niż w czwartym kwartale roku poprzedniego.
GUS wskazuje też, że likwidacja miejsc pracy w związku z epidemią dotyczyła niemal wyłącznie sektora prywatnego i była częstsza (aż 80 proc. wszystkich zlikwidowanych etatów) w firmach zatrudniających mniej niż 50 osób.
Bez wątpienia epidemia koronawirusa miała wpływ na polski rynek pracy. Jej skutkiem są zwolnienia, ale także otwarcie pracodawców na pracę zdalną. Jak powszechne jest to zjawisko? Według najnowszych danych GUS, w skali całego kraju na koniec marca 2020 roku swoje obowiązki „na odległość” wykonywało 11 proc. pracujących.
Najczęściej przejście na pracę zdalną miało miejsce w Warszawie. W stolicy niemal co 6 pracownik wykonywał swoje obowiązki w ten sposób. W pozostałych regionach taka sytuacja odnosiła się do co 8-14 pracującego. W najmniejszym stopniu miała miejsce w regionach: warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim i podlaskim, gdzie na pracę zdalną został delegowany co 14 pracownik.
Według GUS, ta forma pracy była stosowana w szerszym zakresie w sektorze publicznym niż prywatnym. Na koniec marca niemal co 6 pracujący w sektorze publicznym wykonywał pracę zdalnie, podczas gdy w sektorze prywatnym - co 12 pracujący.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie