Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Stany Zjednoczone przez kilka ostatnich dziesięcioleci przodowały w innowacjach technologicznych. Dystans między tym państwem a innymi krajami i regionami był taki, że właściwie to można by podzielić społeczeństwa tamtej epoki na Społeczeństwo Innowatorów i Społeczeństwa Użytkowników. Dolina Krzemowa stała się synonimem nie tylko zarabiania bajońskich pieniędzy przez inwestorów – i to pomimo tego, że największe firmy technologiczne przez lata paliły ich pieniądze, zamiast pomnażać. Czyli zysków nie było. Dolina Krzemowa stała się również ośrodkiem zmieniającym normalne życie nas wszystkich, promieniującym na cały świat nowymi modelami codzienności. Tak, ta rewolucja dotyczyła codzienności.
To ulega zmianie, bo Korea Południowa, Chiny, Indie – by wymienić tylko kilka krajów z obszaru, który staje się powoli gospodarczym centrum planety – produkują porównywalne innowacje technologiczne. Nawet Europa, ileś lat temu popadająca w bezradny biurokratyzm – czy ktoś jeszcze pamięta sławetną strategię lizbońską, w zamierzeniu urzędników mającą umieścić Stary Kontynent przed Ameryką w dziedzinie technologicznego zaawansowania?
Europa wytwarza dziś znacznie więcej przedsięwzięć innowacyjnych, niż parę lat temu. Widać to w zestawieniach tzw. jednorożców. Ale trzeba do nich podchodzić ostrożnie, pamiętając o tym, że wszystkie te miliardowe spółki nigdy, z definicji bycia jednorożcem, nie przeszły wyceny rynkowej, jaką daje giełda. Ba, dla inwestorów akceptujących wysokie ryzyko nowym obszarem eksploracji jest Afryka, i nie chodzi tam tylko o wprowadzanie na rynek kopii rozwiązań sprawdzonych gdzie indziej, lecz o oryginalne projekty.
Biznes jak piłka nożna
Piłka nożna jest – stety czy niestety, dla mnie bardziej niestety – już wyłącznie biznesem. Że są emocje? Wybitne indywidualności? Że ciągle chodzi o wynik "sportowy"? Dobrze, ale o to samo chodzi w innych typach biznesu.
Furorę robią spółki emocjonalne. Nazywam tak te przedsiębiorstwa, których sukces rynkowy zależy od zbudowania relacji o podłożu emocjonalnym z klientem i z inwestorem. W mediach – i wśród inwestorów – karierę robią charyzmatyczni szefowie firm – tylko że nie są to już legendy "starej ekonomii", lecz efekciarski Elon Musk i jego naśladowcy.
I nadal kluczowe są wyniki, z tym zastrzeżeniem, że w tej nowej ekonomii niekoniecznie będzie to wielkość zysku. Równie influencerska będzie informacja o wielkości kapitału pozyskanego przez firmę na dalszy rozwój. I związane z tym popisywanie się miliardowymi wycenami.
Tak, nie widzę fundamentalnej różnicy między współczesną piłką nożną a zwykłym, nowoczesnym biznesem. I w braku tej różnicy pieniądze z Półwyspu Arabskiego mogły przejść do nowej fazy ekspansji w tej dziedzinie. Dotąd kupowano za nie markowe kluby europejskie. Teraz Saudyjczycy postanowili stworzyć najbogatszą ligę świata u siebie. Oczywiście, nie jest to czysty biznes, bo celem jest także budowa soft power i zmiana wizerunku Arabii Saudyjskiej w świecie. Coś, co czasami jest uznawane za sportwashing, by użyć zdobywającego popularność terminu.
Wolny rynek jak wolne żarty
Ale, znowu: jeśli ktoś myśli, że duży biznes jest apolityczny i determinowany jest wolnym rynkiem – to pomylił biznes ze spacerami do lasu. Pardon, spacery do lasu też mogą być polityczne, jak dowiedziono w czasie pandemii. A wolny rynek to dziś raczej wolne żarty, tylko nie wiadomo, czy śmiać się z nich, czy płakać.
Znakiem współczesności jest proliferacja wynalazków. Nawet w tak wyrafinowanej dziedzinie, jak farmaceutyki. Na pandemii zarobiły krocie amerykańskie firmy farmaceutyczne. Ale szczepionkę wyprodukowali też Chińczycy, a nawet Rosjanie. Tylko to staropolskie określenie "zarabiać krocie" nie wydaje mi się adekwatne, ale nie znam lepszego na nazwanie Himalajów pieniędzy, w dodatku publicznych.
Hollywood nadal rządzi światem zbiorowej wyobraźni, czego dowodem są i "Oppenheimer" (swoją drogą, pewnie nie byłoby aż takiego sukcesu tego dobrego filmu, gdyby nie wojna w Ukrainie oraz atomowe zagrożenie), i "Barbie". Ale włodarzy tej zbiorowej wyobraźni jest więcej. Indie, Chiny mają swoje "-woods". A to, z grubsza, prawie trzy miliardy ludzi. Poza tym platformy streamingowe globalizują rynki dotąd lokalne.
Wojna w Ukrainie też coś pokazuje. Turcja i Iran robiący wartościową broń? I to zaawansowaną technologicznie, bo takie przecież muszą być środki walki.
Dolina Krzemowa? Jest ich więcej
Co nam może pokazać to, że doliny krzemowe powstały w wielu miejscach na świecie? Że Arabia Saudyjska tworzy ligę piłkarską "nowego stylu", że w bardzo wielu miejscach powstają dzieła popkultury o globalnym zasięgu? Wreszcie, że ogromne pieniądze na działaniach gospodarczych daje się dziś zarabiać od Kalifornii po Indonezję i od Rumunii po Kenię?
To wszystko jest możliwe dzięki temu, że coś stało się powszechne. Lub za chwilę takie będzie. Coś jednego, choć można to nazwać paroma określeniami. To coś to kompetencje. Kapitał intelektualny. Zdolność do zaplanowania i wdrożenia zmiany.
Świat nie dzieli się już na Społeczeństwo Innowatorów i Społeczeństwa Użytkowników. Jest wiele społeczeństw innowatorów, będących zarazem użytkownikami pewnych rozwiązań wymyślonych przez innych. Arabia Saudyjska czerpie z dorobku biznesowego europejskiego futbolu, by stworzyć ligę o znaczeniu światowym. Dzieje się tak nie tylko dzięki posiadaniu zasobów finansowych. Do tego potrzeba zdolności organizacyjnych. Te zawsze też można kupić, bo przecież nie jest tak, że ten kapitał intelektualny jest zawsze lokalny, autochtoniczny. Zarazem Arabia Saudyjska buduje futurystyczne miasto na pustyni.
Świat jest zatem coraz bardziej płaski, aczkolwiek nie jestem przekonany, czy dokładnie w takim sensie, jaki ukazał w swej wizjonerskiej książce Thomas Friedman, w roku 2005. Jest płaski, bo jesteśmy w stanie niemal wszędzie stwarzać lub wprowadzać takie same, lub podobne rozwiązania gospodarcze i lifestylowe. Formuły życia codziennego i projekty wielkich zamierzeń.
Przyszłość świata i sztuczna inteligencja
Na koniec ludzie wymyślili sztuczną inteligencję, która według mnie niesie konkretne zagrożenie cywilizacyjne, wręcz zagrożenie dla istnienia kultury i cywilizacji, w takich postaciach, jakie mniej więcej znamy. Ale nim to się ziści, AI będzie czynnikiem spłaszczającym świat, eliminującym pofałdowania. Czynnikiem, jak to mówimy na rynku finansowym, zamykającym transakcję.
Z tego wynika mi jeden wniosek. W cywilizacji przyszłości, w której różnice między społeczeństwami, w zakresie dostępu i korzystania z technologii, przemysłu i kultury, zostaną wyrównane, co innego zacznie odgrywać decydującą rolę w konkurencji między państwami i społeczeństwami. Będą to warunki naturalne, geograficzne, klimatyczne oraz surowce. Od wody poczynając, na wodzie kończąc, z nośnikami energii i metalami ziem rzadkich pomiędzy.
Ludzkość wróci do tego, co było na początku.
Ludwik Sobolewski, były prezes GPW, a obecnie wspólnik w firmie doradczej Qualia Advisory.