Czasem przekręty mają uwiarygadniać też popularne media. Oszuści od kryptowalut nie tylko wykorzystali wizerunki Piotra Kraśki i Kingi Rusin, ale podrobili stronę money.pl. O podszywaniu się pod nasz serwis pisaliśmy pod koniec 2018 r. Jeszcze raz podkreślamy, że nie mamy z tym nic wspólnego, a zawiadomienie w tej sprawie zgłosiliśmy do prokuratury.
Mimo licznych ostrzeżeń, wygląda na to, że oszustwo na celebrytę lub znany tytuł ciągle daje zarobić. Inaczej nie można wytłumaczyć najświeższych przykładów związanych z Kubą Wojewódzkim.
Zobacz: Uważaj, możesz stracić swoje pieniądze. Oszuści podszywają się pod ZUS
Żeby sprzedać swoje fałszywe usługi czy programy do pomnażania pieniędzy, oszuści podrabiają artykuły i posty w mediach społecznościowych, w których rzekomo celebryci chwalą się sposobami na sukcesy finansowe.
Tak właśnie stało się w przypadku Kuby Wojewódzkiego. O sprawie jako pierwszy poinformował serwis "Stop Oszustom". Poprzez nieprawdziwy serwis informacyjny przestępcy publikowali posty rzekomo autorstwa dziennikarza, które dotyczyły możliwości zarabiania "dużej kasy", oczywiście w bajecznie prosty sposób.
Fikcyjna książka za 47 dolarów
Po kliknięciu w post internauta trafiał do artykułu, który opisywał, jak Kuba Wojewódzki w swoim programie nakłonił Kasię Smutniak do skorzystania z platformy, dzięki której aktorka w krótkim czasie zarobiła kilkaset dolarów. Oczywiście nic takiego naprawdę się nie wydarzyło.
Popularność Wojewódzkiego jest też wykorzystywana w inny sposób. Na stronie fałszywego sklepu można np. kupić autobiografię Kuby Wojewódzkiego za 47 dolarów. Książka pt. "Wojewódzki znowu zaskakuje" nie istnieje, ale przestępcy najwyraźniej liczą, że fani dadzą się nabrać.
Dzwoniliśmy do Kuby Wojewódzkiego, by zapytać, jak reaguje na oszustwa związane z wykorzystaniem jego wizerunku. Do czasu publikacji artykułu nie udało nam się jednak z nim skontaktować.
Kiedyś na zasiłku - dziś miliarder
Wizerunek Marceliny Zawadzkiej wykorzystali z kolei oszuści, których celem było nakłonienie ludzi do przesyłania pieniędzy na fałszywą platformę wymiany kryptowalut. Artykuł "Kiedyś byli na zasiłku, dzisiaj na koncie mają 6-cyfrowe kwoty" zapewne rozpalał wyobraźnię, choć bardziej uważni mogli być zdziwieni, że brytyjski "Mirror", bo pod niego podszyli się przestępcy, opublikował artykuł po polsku.
Opisano w nim przebieg programu "Pytanie na śniadanie", podczas którego wymyślona rodzina Dąbrowskich opowiadała, jak dzięki platformie zarobiła miliony. Dziennikarka Marcelina Zawadzka rzekomo sprawdziła platformę podczas programu i po trzech minutach podwoiła 250 euro.
W podobnym procederze wykorzystano wizerunki Piotra Kraśki i Kingi Rusin. Dziennikarz miał przekonywać koleżankę w trakcie wspólnego programu do zainwestowania 250 dolarów.
Pozostaje zdrowy rozsądek
Walka z tym procederem nie jest łatwa. W zeszłym roku zarówno Facebook jak i Google ogłosiły, że zablokują dostęp do materiałów promocyjnych kryptowalutom, by chronić konsumentów przed oszustwami. Mimo tej deklaracji reklamy ciągle jednak przechodzą przez kontrolne sito.
Skala zjawiska jest olbrzymia. W 2017 r. Google zlikwidował trzy miliardy reklam naruszających zasady serwisu.
Pytania o tego typu oszustwa wysłaliśmy do Komisji Nadzoru Finansowego i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
KNF wskazuje, że osoby, których wizerunek bezprawnie wykorzystano, powinny dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Jednocześnie Komisja zaznaczyła, że w polskim prawie nie ma zakazu prowadzenia giełd lub kantorów kryptowalut, zatem jest to legalne, a KNF nie zajmuje się przecież ochroną praw konsumentów.
Za to odpowiada UOKiK, ale o problemie dowiedział się od nas. - Nie mamy sygnałów o tym, ale chętnie się przyjrzymy. Dziękuję za informację - mówiła przed miesiącem money.pl Agnieszka Majchrzak, rzecznik prasowy Urzędu. Od tego czasu nie otrzymaliśmy żadnej informacji od UOKiK o wynikach tego przyglądania się.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl