Tzw. babciowe, czyli oficjalnie program "Aktywny rodzic", to trzy świadczenia w jednym, skierowane do rodziców dzieci w wieku 12-35 miesięcy. Przypomnijmy:
- "Aktywni rodzice w pracy" to 1500 zł na każde dziecko we wskazanym wieku, o ile oboje rodzice pracują. By je otrzymali, łącznie odprowadzane od ich pensji składki mają być nie niższe niż pensja minimalna.
- "Aktywnie w żłobku" to 1500 zł na pokrycie kosztów opieki w żłobku lub innym miejscu opieki.
- "Aktywnie w domu" to 500 zł dla rodzin, które wychowują dziecko w domu.
Jak szacują ekonomiści z think tanku CenEA, w tym roku uprawnionych do skorzystania z "babciowego" będzie 557 tys. rodzin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żyje w nich łącznie 992 tys. dzieci w wieku poniżej 18 lat, a 96 proc. ojców i 59 proc. matek jest aktywnych zawodowo. Badacze podzielili rodziny na dziesięć grup w zależności od dochodu na rodzinę.
Np. w przypadku rodziny z dwójką dzieci z pierwszej grupy górną granicą dochodu jest 5057 zł, a w ostatniej - dziesiątej - zaczyna się od 15 tys. 880 zł.
Około 31 tys. dzieci w wieku 12-35 miesięcy tj. 5,4 proc. jest w najbiedniejszej grupie, a 73 tys. czyli 12,6 proc. należy do ostatniej grupy o najwyższych dochodach.
Kto skorzysta z "babciowego"?
W analizie CenEA pokazała nie tylko, jak wyglądałoby wejście w życie programu w obecnym stanie. Spróbowała także oszacować, jak będą się zmieniać koszty programu, jeśli część rodziców zachęcona wyższym świadczeniem pójdzie do pracy.
Eksperci szacują, że dziś do "Aktywnego rodzica w pracy" i "Aktywnie w żłobku" kwalifikuje się 322 tys. rodzin, natomiast 500 zł z "Aktywnie w domu" trafi do 236 tys. rodzin.
Obecnie przeciętnie najwyższe miesięczne korzyści z programu kwotowo odniosą rodziny z górnych przedziałów dochodowych. Dlatego, że tam najwięcej rodzin będzie kwalifikowało się do wzięcia 1500 zł świadczenia, ponieważ oboje rodzice pracują.
Ale jeśli odnieść korzyści z programu do osiąganych dziś dochodów, to proporcjonalnie najbardziej skorzystają rodziny z pierwszej grupy, czyli o najniższych dochodach, wśród których duża część to rodziny prowadzące gospodarstwa rolne (i tym samym uprawnione do otrzymania wsparcia w ramach świadczenia "Aktywni rodzice w pracy").
Dla nich miesięczny przeciętny efekt to 688 zł, ale to aż 17 proc. ich dochodu, gdy w przypadku innych - to kilka procent. Rozkład korzyści widać na grafice.
To na pewno zmiana filozofii wsparcia rodzin z dziećmi w kierunku docenienia zatrudnienia obojga rodziców. Jednak ponieważ w przypadku "Aktywnego rodzica" nie ma progów dochodowych, gros środków trafi do rodzin o wysokich dochodach, gdzie już dziś oboje rodzice pracują - mówi Michał Myck dyrektor CenEA.
- Koszty dla budżetu ograniczone będą tym, że wąski jest zakres wieku dzieci, których rodzice będą do tych świadczeń uprawnieni. Alternatywą byłby system, w którym transfery warunkowane zatrudnieniem dodatkowo ograniczane są niskimi dochodami, tak jak funkcjonuje to w USA czy w Wielkiej Brytanii - dodaje Myck.
Sukces programu i dla rodzin, i dla budżetu będzie zależał od tego, ile rodzin z grupy, która dziś kwalifikuje się do najniższego świadczenia, czyli "Aktywnie w domu", przejdzie do dwóch pozostałych grup, co wiąże się z podwyżką transferu.
Z kolei z punktu widzenia budżetu istotne jest, ile z mam lub ojców świadczenie "Aktywny rodzic w pracy" zmobilizuje do zatrudnienia. CenEA oszacowała budżetowe korzyści i koszty tych decyzji rodzin.
Więcej nie znaczy drożej dla budżetu
Dziś budżetowe koszty programu to 7,4 mld zł brutto. Ale jeśli uwzględnić, że pracujący rodzice odprowadzają podatki i składki, oraz że "Aktywny rodzic" wchłonął dotychczasowe programy: "Rodzinny kapitał opiekuńczy" i dopłaty do żłobka, to faktyczny koszt dla finansów publicznych sięga 5,3 mld zł.
Wyliczenia CenEA pokazują, że im więcej rodzin skorzysta z pierwszej formy wsparcia, czyli "Aktywni rodzice w pracy", tym niższe będą budżetowe koszty netto.
Np. gdy do pracy pójdzie 1/4 matek, które obecnie są z dzieckiem w domu, koszty wypłat z programu rosną do 8,1 mld zł, ale budżetowe koszty netto spadają do 3,8 mld zł.
"Z drugiej strony, większy odsetek rodzin korzystających z opieki w żłobku przekłada się na wyższe koszty programu z punktu widzenia bilansu sektora finansów publicznych"- zauważają autorzy analizy.
Jednocześnie np. wariant który zakłada, że pracę podejmie dodatkowo 25 proc. niepracujących matek (50 tys.), a dodatkowe 20 proc. rodzin (40 tys.) otrzymujących w systemie bazowym świadczenie "Aktywnie w domu" korzysta z opieki żłobkowej, pozwoli na znaczący wzrost przeciętnych miesięcznych korzyści dla rodzin.
Np. dla rodzin w drugiej, trzeciej i czwartej grupie dochodowej oznacza to wzrost przeciętnego świadczenia o ponad 250 zł miesięcznie.
Jak piszą autorzy, miarą sukcesu programu będzie również zwiększenie dostępności miejsc w żłobkach dla dzieci w wieku 12-35 miesięcy. W Polsce obecnie jedynie 33,2 proc. dzieci w tym wieku korzysta z tej formy opieki, która dostępna jest tylko w 53,5 proc. polskich gmin (dana GUS za 2022 r.).
Oczekiwane zmiany na rynku pracy będą zależały od wielu czynników, np. tego, na ile kwestie materialne i wysokość wynagrodzenia są kluczowe, jeśli chodzi o aktywność zawodową kobiet. Główne pytanie dotyczy jednak dostępności miejsc opieki dla dzieci poniżej 3 lat i ten program może w tym istotnie pomóc. Jego efektem powinno być zwiększenie liczby miejsc w żłobkach i tym samym upowszechnienie opieki formalnej dla najmłodszych, a ważną rolę w tej kwestii będą miały do odegrania zarówno samorządy, jak i prywatne firmy, dla których otwieranie miejsc opieki może stać się bardziej atrakcyjne - podkreśla Michał Myck.
Autorzy analizy postulują także, by rząd pomyślał o wsparciu młodych rodziców szukających pracy przez powiatowe urzędy pracy. Kolejny postulat na przyszłość to regularny monitoring efektów programu, jeśli chodzi o rynek pracy, system opieki nad dziećmi i materialną sytuację rodzin.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak dziennikarze money.pl