Tarcze antykryzysowe, tarcza finansowa i narodowy lockdown spowodowały, że w państwowej kasie nie będzie tyle pieniędzy, ile planowano. Pandemia koronawirusa wywróciła budżet do góry nogami.
"Jej skutki jak i podjęte działania mają istotny wpływ na dochody i wydatki budżetu państwa, dlatego też niezbędne stało się podjęcie prac nad projektem ustawy o zmianie ustawy budżetowej na rok 2020" - czytamy na stronie KPRM.
Przypomnijmy, że według wciąż obowiązującego budżetu w Polsce nie będzie w tym roku deficytu, a gospodarka urośnie o ponad 3 proc. Takie założenia zostały wpisane do ustawy, która została przyjęta przez Sejm już po wybuchu epidemii.
Rząd już wczesną wiosną zapowiadał, że nowelizacja będzie konieczna. Mimo upływu ponad 4 miesięcy od chociażby zamknięcia szkół, nowelizacji budżetu wciąż się nie doczekaliśmy. Rząd przez ostatnich kilka tygodni w ogóle nie organizował posiedzeń, bo - jak podkreślali przedstawiciele obozu rządzącego - nie było takiej potrzeby. Ministrowie w kampanii wyborczej rozjechali się za to po Polsce, by zachęcać do głosowania w wyborach na Andrzeja Dudę.
A jeszcze w maju minister finansów Tadeusz Kościński zapowiadał, że budżet zostanie znowelizowany na przełomie czerwca i lipca. Przeszkodziły jednak wybory prezydenckie.
Jest szansa, że w najbliższych tygodniach wreszcie poznamy stan finansów państwa. Prace nad zmianą ustawy budżetowej są już w wykazie prac Rady Ministrów. Przewidywany termin przyjęcia projektu przez rząd to III kwartał.
W nowelizacji oprócz zaktualizowanych kwot dochodów i wydatków oraz planowanego deficytu budżetowego (mówi się o kwocie nawet 100 mld zł na minusie), poznamy również prognozy resortu finansów na wzrost - a raczej spadek - PKB czy inflację w 2020 roku.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl