Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|

Nowy atak na tankowiec. Ekspert ostrzega, że to problem także dla Polski

Podziel się:

Wspierani przez Iran jemeńscy Huti przyznali się w sobotę do ostrzelania na Morzu Czerwonym tankowca Pollux, przewożącego ropę z Rosji do Indii. Ekspert wskazuje, że to problem także dla Polski.

Nowy atak na tankowiec. Ekspert ostrzega, że to problem także dla Polski
Rebelianci Huti przyznali się do kolejnego ataku na tankowiec na Morzu Czerwonym (Licencjodawca, Danil Shamkin/NurPhoto)

"Siły morskie Jemeńskich Sił Zbrojnych przeprowadziły operację przeciwko tankowcowi (Pollux) na Morzu Czerwonym" - powiedział w oświadczeniu rzecznik wojskowy Huti, Jahja Sarea, dodając, że ataki "były celne i bezpośrednie".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

Ataki Huti cofają handel morski o 150 lat

Centralne Dowództwo USA (Centcom) poinformowało wcześniej, że cztery przeciwokrętowe pociski balistyczne zostały wystrzelone w piątek z terenu kontrolowanego przez Huti. Nikt nie odniósł obrażeń, ale uszkodzona została lewa burta tankowca.

Od listopada ubiegłego roku jemeńscy rebelianci Huti wielokrotnie atakowali statki na Morzu Czerwonym, twierdząc, że w ten sposób wspierają działania palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas i jego walkę z Izraelem w Strefie Gazy.

Marek Tarczyński prezes Polskiej Izby Spedycji i Logistyki w rozmowie z Obserwatorem Finansowym wskazuje, że sytuacja związana z atakami bojowników ruchu Huti cofnęła de facto fracht morski o około 150 lat wstecz.

— Po to wybudowano Kanał Sueski, by skrócić drogę morską z Azji do Europy i przestać korzystać z odkrytej przez Vasco da Gamę. Ataki na statki znajdujące się w Zatoce Adeńskiej mają charakter polityczny i są przejawem wspierania walczących Palestyńczyków. Okazuje się jednak, że na trzydzieści skutecznie zaatakowanych jednostek, mniej niż dziesięć z nich miało jakiekolwiek powiązanie z Izraelem — mówi.

Problem także dla Polski

Ekspert wskazuje w "Obserwatorze Finansowym", że konieczność obrania dłuższej trasy, powoduje skutki podobne do tych, które obserwowaliśmy w czasie pandemii. Co to dokładnie oznacza? Droższe stawki frachtu, co może odbić się na cenach na Starym Kontynencie.

Uzależnienie od towarów z Azji jest wciąż bardzo silne, choćby w takich kategoriach jak elektronika, farmaceutyki, AGD, nie wspominając już o odzieży, czy innych wyrobach szybko rotujących. Będziemy mieli poważne problemy zaopatrzeniowe, a tego typu produkty będą droższe, co pewnie będziemy widzieć we wskaźnikach inflacji w Europie, a także w Polsce - przekonuje ekspert.

Marek Tarczyński uważa, że jeśli nawet uda się ten konflikt rozwiązać, czyli przejście przez Zatokę Adeńską i Morze Czerwone stanie się bezpieczne, to powrót do normalności zajmie ok. 1-2 miesięcy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl