Zakończenie lockdownu w Chinach, a ten był wyjątkowo surowy, spowodowanego pandemią koronawirusa miało nieoczekiwane skutki. Po otwarciu granic część Chińczyków, tych lepiej sytuowanych, zaczęło opuszczać kraj.
"Według konsultantów i prawników trend ten będzie się nasilał, ponieważ ponowne otwarcie Chin pozwala na swobodniejsze przemieszczanie się poza granice kraju, ułatwiając zamożnym osobom przenoszenie rodzin i zarządzanie swoim majątkiem z zagranicy. Zmiana ta następuje po prawie trzech latach ścisłej kontroli Covid-19, która całkowicie odcięła Chiny od świata zewnętrznego" - czytamy w "WSJ".
Tutaj do gry wchodzi liczący ok. 5,5 mln mieszkańców Singapur.
Chińska przeprowadzka do Singapuru
Nowojorska gazeta zwraca uwagę, że poza wolnością gospodarczą Chińczycy w Singapurze szukają spokoju.
Chiński przywódca Xi Jinping, który jesienią pozostał na stanowisku sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin, coraz częściej mówi o redystrybucji dóbr. To ma doprowadzić do powstania egalitarnego społeczeństwa, co nie podoba się bardziej zamożnym obywatelom. Sam Xi Jinping ze swoimi wpływami oraz władzą określany jest "współczesnym cesarzem".
Przenosiny do Singapuru mogą być stałym trendem. Jak pisał w ubiegłym roku "The New York Times" - w 2022 r. "wielu chińskich biznesmenów przeniosło się za granicę, tymczasowo lub na stałe. Byli oni częścią fali emigracji". To miało doprowadzić do powstania hasła "runxue", oznaczającego ucieczkę z Chin.
"Japan Times" dodaje, że jeszcze przed pandemią COVID-19 Chiny na odpływie kapitału traciły do 150 mld dolarów rocznie. Ta kwota w kolejnych latach będzie prawdopodobnie jeszcze wyższa.