Większość świata polega na kilku krajach w kontekście dostarczania nawozów. Mowa o Rosji oraz jej sojusznikach Białorusi i Chinach.
"Tak jak półprzewodniki stały się punktem zapalnym dla geopolitycznych tarć, tak wyścig po nawozy zaalarmował USA i ich sojuszników o strategicznym uzależnieniu od środków produkcji rolnej, które jest kluczowym wyznacznikiem bezpieczeństwa żywnościowego" - czytamy na stronie agencji Bloomberg.
Nawozy stały się jednym z najgorętszych produktów w światowej geopolityce. Eksperci podkreślają, że swoją wiedzę na ten temat poszerza Departament Stanu, o tym produkcie dyskutują na Twitterze prezydenci, nawozy pojawiają się w tematach kampanii wyborczych. To również jeden z ważnych elementów w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Nawozy a bezpieczeństwo
- Rola nawozu jest tak samo ważna, jak rola nasion w bezpieczeństwie żywnościowym kraju - zaznaczył Udai Shanker Awasthi, dyrektor zarządzający i dyrektor naczelny Indian Farmers Fertiliser Cooperative, największego producenta w Indiach. - Jeśli twój żołądek jest pełny, wtedy możesz bronić swojego domu, możesz bronić swoich granic, możesz bronić swojej gospodarki.
O tym, jak ważne są nawozy, świadczy zaangażowanie ONZ, które zainterweniowało, żeby "uwolnić" z portu w Rotterdamie 20 tys. ton rosyjskiego produktu. Agencja ONZ - Światowy Program Żywnościowy - wyczarterowała statek z nawozem, który przetransportowała do Mozambiku, a następnie do Malawi. Szacuje się, że nawet 1/5 populacji tego afrykańskiego kraju będzie borykać się z poważnym problemem bezpieczeństwa żywnościowego. Mowa nawet o 5 mln ludności.
Bloomberg przypomina, że Malawi jest jednym z 48 krajów w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej, które Międzynarodowy Fundusz Walutowy uznał za najbardziej zagrożone w związku z szokiem, jaki mogą wywołać koszty żywności i nawozów z powodu wojny w Ukrainie.
Nawozy z Moskwy i Mińska
Globalny przemysł nawozowy jest wart ok. 250 mld dol. Według szacunków ok. 1/4 eksportu należy do Rosji i Białorusi. Rosyjskie produkty rolne, w tym trzy główne rodzaje nawozów - potas, fosfor i azot - nie są objęte sankcjami, lecz eksport pozostaje ograniczony ze względu na zakłócenia w portach, żegludze, bankowości i ubezpieczeniach.
Rosyjski miliarder Andriej Mielniczenko, który założył szwajcarską firmę produkującą nawozy EuroChem Group AG, argumentuje, że od 24 lutego 2022 r. sankcje nałożone przez Unię Europejską spowodowały ograniczenie dostaw nawozów o 13 mln ton. Mielniczenko też jest objęty sankcjami.
Swoje dołożyły też Chiny. Państwo Środka jest głównym producentem nawozów azotowych i fosforowych, lecz nałożyło ograniczenia na eksport, żeby chronić dostawy krajowe.
Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku w trakcie szczytu G20 prezydent Indonezji Joko Widodo ostrzegał przed "jeszcze bardziej ponurym rokiem". Premier Indii Narendra Modi dodał, że należy "odpolitycznić" dostawy nawozów, bo "napięcia geopolityczne" nie powinny prowadzić do kryzysów humanitarnych.
Nawozowa sieć oplata cały glob. Tuż po rozpoczęciu inwazji brazylijski rząd udał się do Kanady, która jest największym producentem potasu, na kolejnych pozycjach plasuje się Rosja, a za nią Białoruś. Kanadyjska firma Nutrien Ltd., która jest największą na świecie firmą produkującą nawozy, planuje do 2026 r. zwiększyć ich produkcję o 40 proc. względem 2020 r. Bo "świat będzie tego potrzebował".
ONZ podkreśla, że wielu importerów nawozów z Azji, Europy Środkowej i Ameryki Łacińskiej w dużej mierze zaspokaja swoje potrzeby, ściągając główne składniki nawozów z Rosji. To może być kolejna broń w ręku Władimira Putina.
Nawozy jak półprzewodniki
Na money.pl pisaliśmy już o nowym "punkcie zapalnym", jakim jest Tajwan. Chodzi o półprzewodniki i chińsko-amerykańską rywalizację. Przypomnijmy, że znajdujące się na terenie Tajwanu firmy, produkują 90 proc. wysokotechnologicznych chipów, wykorzystywanych od iPhonów po Apple, mających znaczenie tak w technologii cywilnej, jak i dających potencjał dla wykorzystania wojskowego.
Dlatego Joe Biden podpisał w ubiegłym roku ustawę Chips and Science Act, zapewniającą dotacje o łącznej wartości 52,7 mld dol. na badania, rozwój i produkcję półprzewodników w USA. Jej następstwem są już zapowiedzi nowych inwestycji przez tajwańską firmę półprzewodnikową TSMC, a także amerykańskie firmy Intel, Micron i IBM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy okazji administracja prezydenta ogłosiła 500 mln dol. dotacji na zwiększenie "produkcji nawozów produkowanych w USA" oraz "przywrócenie produkcji i miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych". Amerykanie nie tylko są producentem nawozów, ale także ich importerem. Pomimo perturbacji rolnicy nadal mają dostęp do dużej ilości produktu. Czego nie można powiedzieć o Ameryce Łacińskiej, ta w 83 proc. ma być uzależniona od dostaw nawozów z Rosji, Chin i Białorusi - uważa waszyngtoński International Food Policy Research Institute.
Jednym z krajów, który ma zyskać na "nawozowej batalii" jest Maroko, gdzie znajduje się do 70 proc. znanych na świecie rezerw fosforanów, naturalnego źródła fosforu, podstawowego składnika odżywczego używanego w nawozach. W obliczu rosyjskiej agresji to Maroko może stać się kluczowym graczem dla bezpieczeństwa żywnościowego na świecie.
Rząd w Rabacie zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności oraz szansy, jaka otworzyła się przed krajem. Maroko używało nawozów, jako instrumentu polityki zagranicznej, szczególnie w Afryce Subsaharyjskiej.