Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk (PSL) zaprezentował dziś ogólne ramy nowej strategii mieszkaniowej. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami money.pl, jednym z elementów planu jest następca budzącego kontrowersje pomysłu "Kredyt na start", który ostatecznie nie wszedł w życie z uwagi na tarcia w koalicji. Nowy program nazywa się "Pierwsze klucze" - o czym szerzej jako pierwsi donosiliśmy już na money.pl.
Reakcja na konferencję Tuska na GPW?
Znamienne jest to, że na samej konferencji ministrowi Paszykowi towarzyszył tylko jeden wiceminister - Michał Jaros z nadania Koalicji Obywatelskiej. - W dodatku nie powiedział ani słowa - zauważa rozmówca zbliżony do MRiT. Niektórzy nasi informatorzy odczytują to jako sygnał, że zastępcy Paszyka nie chcieli firmować inicjatywy, której szczegółów sami jeszcze nie znają i w związku z tym nie mają nawet partyjnych wytycznych. W dodatku mowa o inicjatywie, która finalnie może się okazać nie mniej problematyczna niż wcześniejszy "Kredyt na start". - Nie ma przypadków - mówi nam polityk Lewicy, gdy pytamy o skromny skład kierownictwa MRiT towarzyszący szefowi resortu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolejna ciekawostka, na którą zwracają uwagę nasi rozmówcy - minister Paszyk miał czas (zarysowany przez szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza) na przedstawienie strategii mieszkaniowej do końca marca, jednak zrobił to już teraz. Dlaczego? W opinii niektórych rozmówców może to być po pierwsze pokłosie ostatnich koalicyjnych awantur o pieniądze na politykę mieszkaniową, które szef MRiT postanowił przeciąć. Po drugie zaś - reakcja na poniedziałkowe wydarzenie Donalda Tuska na Giełdzie Papierów Wartościowych, na którym szef rządu powierzył sprawę deregulacji przepisów przedsiębiorcom pod wodzą szefa InPostu Rafała Brzoski. Wszystko to zrobił na oczach siedzącego na widowni Krzysztofa Paszyka, a przecież deregulacja to domena ministra rozwoju i technologii. - Nie wykluczyłbym, że przedstawienie programu już teraz było właśnie tym podszyte, aczkolwiek pytania dotyczące tzw. mieszkaniówki były już stawiane na tyle często, że trzeba było to w końcu zwodować - wskazuje osoba z otoczenia ministra Paszyka.
Ustawy skonsultowane czy nie?
- Program nie został z nami skonsultowany - to zdanie najczęściej słychać wśród działaczy Polski 2050 i Lewicy, gdy pytamy ich o to, co sądzą o nowym programie wsparcia kredytobiorców.
Sam minister Paszyk twierdzi, że koalicjanci nie powinni być zaskoczeni tymi propozycjami. Według niego, w pewnym stopniu opierają się one na wcześniejszych programach rządowych, takich jak "Mieszkanie dla młodych" oraz że pomysły były wypracowywane przez ostatni rok.
- W tym czasie w kierownictwie Ministerstwa Rozwoju i Technologii (MRiT) swoich reprezentantów miały wszystkie środowiska tworzące rząd. Tych rozmów było niezwykle wiele - tłumaczył na konferencji prasowej Krzysztof Paszyk.
Tyle, że z naszych informacji wynika, iż prace nad nową strategią raczej trzymane były w ścisłej tajemnicy. Do tego stopnia, że o szczegółach nie wiedzieli zastępcy Paszyka w MRiT z nadania innych partii. Potwierdził to w rozmowie z money.pl wiceminister Tomasz Lewandowski z Lewicy, który przyznał, że "nie zna szczegółów propozycji".
Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że MRiT podjął próbę nawiązania kontaktu w sprawie programu z jego potencjalnym głównym adwersarzem, czyli bezpośrednio sąsiadującym z nim resortem funduszy i polityki regionalnej. Miało się to odbyć na ostatnią chwilę. - W środę wieczorem zebrało się kierownictwo MRiT, ale nie było wiceministra Jarosa z KO (jak ustaliliśmy, był w delegacji - red.). Paszyk obwieścił na nim, że ma przygotowany nowy program mieszkaniowy i zaczął sondować, czy znajdzie poparcie koalicjantów. Wiceministra Baranowskiego (z nadania Polski 2050 - red.) poprosił o przekazanie szczegółów do resortu funduszy, z kolei wiceministra Lewandowskiego z Lewicy miał pytać, czy jego partia będzie przeciwko. Ten z kolei miał stwierdzić, że jeśli Polska 2050 nie będzie oponować, to Lewica również nie - relacjonuje jeden z naszych koalicyjnych rozmówców.
Słyszymy również, że Krzysztof Paszyk dążył do zorganizowania jeszcze w czwartek spotkania z szefową MFiPR Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz, która najostrzej protestowała przeciwko dopłacaniu do kredytów mieszkaniowych. Nic z tego jednak nie wyszło. - Boimy się, że Paszyk potem powie, że to skonsultował, a przecież konsultacje takiego programu powinny być poważne, najlepiej pod egidą takiego Macieja Berka (szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów - red.) i trwać co najmniej kilka dni - tłumaczy osoba z Polski 2050. Samy Paszyk, pytany przez nas tuż po konferencji o spotkanie z Pełczyńską-Nałęcz, stwierdził, że żadnych animozji nie ma i że do spotkania dojdzie zapewne w ciągu paru dni.
"To nie jest kolejny kredyt 0 proc."
Układając założenia programu, wyraźnie widać, że szef MRiT próbował wykonać ukłony w stronę koalicjantów. I tak np. widać tam gest w stronę Koalicji Obywatelskiej, bo pojawia się rozwiązania dla tzw. więźniów 4. piętra w blokach bez windy, na którym zależało minister Marzenie Okle-Drewnowicz (program MRiT zakłada m.in., że osoba starsza będzie mogła wydzierżawić swoje mieszkanie gminie, w zamian uzyskując możliwość wynajęcia dostosowanego do jej potrzeb mieszkania komunalnego).
Kolejny gest widać w kierunku Lewicy, bo w pakiecie Paszyka pojawia się rozwiązanie "wspierające budowę i remonty akademików" (kwota wsparcia wyniesie nawet 80 proc. kosztów inwestycji).
Przede wszystkim jednak szef MRiT stara się wytrącić argumenty politykom Polski 2050, których opór przed programem dopłat do kredytów zasadzał się na tym, że będzie to napychało kieszenie deweloperów i podnosiło ceny nieruchomości. Tymczasem nowy program wsparcia kredytobiorców ma zakładać wsparcie zakupu mieszkania tylko z rynku wtórnego, nie obejmie nowych mieszkań sprzedawanych przez deweloperów. - Żadna złotówka z tego programu nie popłynie do deweloperów - zapewnił w czwartek Paszyk.
Wątpliwości pozostają
Tyle, że to nie rozbraja innych wątpliwości, które pojawiły się już chwilę po zaprezentowaniu założeń programu. - Każda, niby twarda zasada w tym programie, ma w sobie jakiś wyłom. Przykładowo, są limity dochodowe, ale absurdalnie wysokie i z mechanizmem złotówka za 50 groszy (w przypadku przekroczenia limitu określonego w kryterium dochodowym przez gospodarstwo jednoosobowe, za każdy 1 zł przekroczenia limitu dopłata byłaby pomniejszana o 50 groszy - red.) - wskazuje rozmówca z Polski 2050.
Przedstawicielom tej formacji nie podoba się też założenie, że do limitu rządowej dopłaty, wynoszącego 100 tys. zł, nie będzie się wliczać nieruchomości uzyskanych w drodze dziedziczenia albo darowizny, które osoba ubiegająca się o kredyt zbyła wcześniej w drodze darowizny na rzecz osoby spoza jej gospodarstwa domowego. Podobne wątpliwości budzi to, że choć w programie określono limit ceny mieszkania, na które będzie można uzyskać wsparcie kredytowe (10 tys. zł, a w dużych miastach 11 tys. zł za metr), to limit ten będzie można podwyższyć w drodze uchwały władz lokalnych.
Z kolei w KO słyszymy, że Krzysztof Paszyk powinien pójść "odważniej" z tym projektem. - Dużo ludzi w Polsce chce mieć mieszkanie na własność, ewentualnie wynajmować, ale o określonym standardzie, niekoniecznie w budownictwie komunalnym. I to im trzeba pomóc, by nie było sytuacji mieszkaniowej podobnej jak w Berlinie. Musimy przyjrzeć się szczegółom, ale na pierwszy rzut oka widać, że miejscami można pójść dalej - ocenia rządowy rozmówca związany z Koalicją Obywatelską. Nie precyzuje jednak, co należy poprawić.
Ostrożnie projekt ocenia Lewica. Choć też czuje się nieskonsultowana i obawia się efektów rynkowych programu, to jednak na wstępie docenia "bezpieczniki", które są w nim zaszyte. Pisze o tym np. rzecznik Nowej Lewicy Łukasz Michnik.
Sam Krzysztof Paszyk zapowiada, że w najbliższych dniach projekty ustaw wdrażające program "Klucz do mieszkania" trafią do parlamentu. - W trakcie procesu legislacyjnego jest jeszcze przestrzeń na uzgodnienia i rozmowy - zapewnia. Pytany na konferencji, czy nie obawia się, że nowy program spowoduje kolejny wzrost cen nieruchomości (podobnie jak wdrożony przez PiS "Bezpieczny kredyt 2 proc.") Paszyk odparł, że choć resort nie ma na to stosownych analiz, to nie obawia się takiego efektu. - Zaproponowałem coś, co wywodzi się z dobrego, przeprowadzonego programu "Mieszkanie dla młodych", stąd obecność tych limitów. Limity spowodowały, że MdM nie przyczyniał się do wzrostu cen mieszkań - zapewnił.
Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl