Jak czytamy, 11 lutego Polska Grupa Górnicza otrzymała pierwszą transzę środków na tzw. dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych . Chodzi o 400 mln zł.
KE potwierdziła, że czeka na powiadomienie i wniosek Polski ws. notyfikacji wsparcia górnictwa. Zaznaczyła jednocześnie, że to państwo członkowskie jest odpowiedzialne za ocenę, czy środek pomocy publicznej obejmuje pomoc państwa, którą należy zgłosić Komisji.
Rząd przelał na konto PGG miliony
W rozmowie z "Rz" prof. Artur Nowak-Far ze Szkoły Głównej Handlowej wyjaśnia, że co do zasady nie można udzielać pomocy publicznej jeszcze przed jej notyfikacją. "Rząd jednak liczy – na podstawie wcześniejszych rozmów prenotyfikacyjnych – że KE przystanie na taki sposób dotacji przed formalną zgodą. Miałby o tym świadczyć obecny, wstrzemięźliwy ton komentarzy KE" - pisze gazeta.
Dodaje, że zdaniem ekspertów, zabiegi Warszawy o dotacje do redukcji wydobycia węgla są bardzo ryzykowne. – To jest nadal dotacja do wydobycia, na co KE się nie zgodzi. Bruksela mogłaby się zgodzić na pomoc publiczną dla górnictwa pod warunkiem, że branża będzie wygaszana na początku lat 40., a nie pod ich koniec. Jednocześnie KE może poprosić o synchronizowanie zamykania kopalń z wygaszeniem bloków węglowych w elektrowniach – powiedział ekspert branży energetycznej.