W kwartalnym raporcie ekonomiści NBP przedstawiają prognozowany rozwój sytuacji w gospodarce polskiej przy założeniu niezmienionych stóp procentowych.
W najnowszym raporcie NBP znacząco podniósł prognozy inflacji w Polsce. O ile zmiana prognozy na 2020 rok nie jest duża (3,4 proc. wobec 3,3 proc. według szacunków NBP z lipca), o tyle zmiana prognoz na kolejne dwa lata jest już znacznie większa.
Według najnowszych szacunków NBP, w 2021 roku ceny w Polsce wrosną średnio o 2,6 proc. w porównaniu z obecnym rokiem. Według poprzednich prognoz z lipca, inflacja miała być znacznie niższa i wynieść 1,5 proc.
Również w kolejnym, 2022 roku średni wzrost cen ma być wyższy, niż szacowano kilka miesięcy temu. NBP prognozuje, że wyniesie on nie 2,1 proc., a 2,7 proc.
Jednocześnie NBP podwyższył prognozy PKB na ten rok, ale obniżył na kolejny. W 2020 roku recesja ma być płytsza (-3,5 proc. spadku PKB), niż przewidywano w lipcu. Natomiast odbicie w 2021 roku ma być mniejsze niż zakładano w lipcu i mniejsze, niż przewiduje konsensus rynkowy, czyli średnia oczekiwań ekonomistów.
Rynek pracy
W 2021 roku, ze względu na prognozowaną jedynie umiarkowaną poprawę koniunktury oraz możliwe ponowne wzrosty zachorowań, prowadzące do ograniczenia działalności gospodarczej i przejściowego obniżenia popytu na pracę, stopa bezrobocia nadal kształtować się będzie, według NBP, na podwyższonym poziomie. Natomiast w drugiej połowie 2021 roku możliwe jest stopniowe odwrócenie negatywnych tendencji na rynku pracy.
"Wraz z częściowym przywracaniem trybu pracy sprzed pandemii, nastąpi sukcesywny wzrost dynamiki płac w gospodarce. Będzie on skutkiem odbudowy intensywności pracy, przywracania dodatków pozapłacowych lub zaniechanych dotychczas, a planowanych wcześniej podwyżek wynagrodzeń. Na kształtowanie się płac wpływać będzie również planowany wzrost płacy minimalnej o 7,7 proc. od stycznia 2021 r. Przy podwyższonej stopie bezrobocia, dynamika wynagrodzeń w horyzoncie projekcji nie osiągnie jednak poziomu z lat 2018-2019" - czytamy w raporcie.
"Zimą prawdopodobne są ponowne wzrosty zachorowań, i w konsekwencji, wprowadzanie czasowych ograniczeń w funkcjonowaniu gospodarki (albo jej poszczególnych sektorów). Część bieżących ograniczeń może być zatem utrzymana przez dłuższy czas, a te które zostaną zniesione mogą zostać przywrócone jeżeli sytuacja epidemiczna ponownie się pogorszy" - oceniają ekonomiści NBP.