Związkowcy podzieleni w sprawie nowego szefa poczty
- Decyzję o jego nominacji odbieram jako tworzenie gruntu pod wcielenie formacji Wojsk Obrony Terytorialnej do przedsięwzięcia, jakim są wybory prezydenckie. Ponieważ my jako związek wyrażamy głośny sprzeciw wobec narażania pracowników Poczty na niebezpieczeństwo, spodziewam się, że realną alternatywą dla rządzących może być posłużenie się WOT - skomentował obecną sytuację w rozmowie z money.pl przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty Piotr Moniuszko.
W 2017 WOT do życia powołał ówczesny szef MON Antoni Macierewicz
W kontekście zarządzania Pocztą największe zaskoczenie budzi u Moniuszki dotychczasowa kariera byłego wiceszefa MON. - Facet pochodzi z resortu siłowego i nie ma niezbędnego doświadczenia w prowadzeniu tak potężnej firmy jak Poczta Polska. Mówimy tu przecież o "armii" 80 tys. osób - podkreślił.
Nasz rozmówca spodziewa się jednocześnie, że w najbliższym czasie dojdzie do odgórnego wywierania nacisku na tych pracowników poczty, którzy odmówią uczestniczenia w doręczaniu pakietów wyborczych.
Wymienia przy tym "drastyczny" scenariusz, w którym część "nieposłusznych" listonoszów-rezerwistów mogłaby zostać na czas wyborów powołana do wojska pod groźbą poważnych sankcji w razie odmówienia wykonywania poleceń.
W zgoła innym tonie na temat nominacji Zdzikota wypowiada się z kolei szef Pocztowej Solidarności Bogumił Nowicki, który wskazuje, że samo powołanie na szefa Poczty Polskiej byłego przedstawiciela MON może okazać się trafioną decyzją. Kluczową rolę miałaby tu odegrać kwestia zaopatrzenia poczty w przydatny w czasie wyborów sprzęt.
Nawet jedna czwarta listonoszów przebywa obecnie na l4
- Wybory korespondencyjne wymagają szerokiego zaplecza w formie logistyki. Tym samym pojawienie się w zarządzie byłego przedstawiciela MON może ułatwić dostęp do tych zasobów państwa, które służyły do tej pory wyłącznie resortowi obrony. Mogą to być na przykład samochody dla listonoszów, które ułatwiłyby im dostarczanie przesyłek - argumentował.
Listonosze, do których dotarliśmy podkreślają, że chociaż kwestie kadrowe są istotne, nominacja Zdzikota ma dla nich znaczenie drugorzędne. Niezależnie od tego, kto będzie sprawował funkcję szefa poczty, priorytetem pozostaje bowiem bezpieczeństwo jej pracowników.
- Poczta Polska kojarzyła się do tej pory bardzo dobrze. Listonosz miał przynieść wyczekiwaną przesyłkę, doręczyć babci rentę. Obecnie traktuje się nas jako pomagierów władzy, narzędzie do przeprowadzenia głosowania, którego społeczeństwo zwyczajnie nie chce. Teraz zarządzać nami będzie były członek rządu. A to, że w czasie wyborów umrze kilku z nas, nikogo już nie obchodzi - powiedział w rozmowie z money.pl jeden ze stołecznych listonoszów.
Człowiek Mariusza Błaszczaka rzucony na głęboką wodę
Tomasz Zdzikot podczas pracy w rządzie dał się poznać jako osoba powściągliwa i unikająca konfrontacji. Przed nim jednak ciężka przeprawa ze związkowcami zabiegającymi o dobro pracowników i opinią publiczną, dla której wybory stanowią niepotrzebne ryzyko w służbie polityki. Z zebranych opinii rysuje się nam portret sprawnego urzędnika bez doświadczenia w zarządzaniu dużym zespołem.
- To polityk-żołnierz, nie lubi się wyrywać, ryzykować. Wcześniej odmówił stanowiska szefa resortu cyfryzacji. Do resortu obrony ściągnął ludzi, z którymi pracował wcześniej w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Politycznie należy do obozu Mariusza Błaszczaka, choć sam nie ma mocnego zaplecza - opisuje nowego szefa Poczty jego były współpracownik.
Zdzikot zastąpił na stanowisku Przemysława Sypniewskiego. Decyzja zbiegła się w czasie ze złożeniem przez rząd projektu dot. głoswania korespondencyjnego
Tomasz Zdzikot to były sekretarz stanu w resorcie spraw wewnętrznych i MON. Polityk z obozu Zjednoczonej Prawicy będzie od teraz zarządzał 80 tysiącami pracowników, w firmie generującej rocznie ponad 6 mld złotych przychodów. Przed nim jednak największe wyzwanie logistyczne w historii poczty - doręczyć 30 milionom Polaków "pakiety wyborcze". A wszystko to w obliczu pandemii koronawirusa i legislacyjnego zamętu. Nadal bowiem nie wiadomo, jaki ostatecznie kształt przybierze ustawa dot. wyborów korespondencyjnych.
Przypomnijmy, że w poniedziałek Sejm uchwalił ustawę umożliwiającą przeprowadzenie majowych wyborów prezydenckich wyłącznie w formie korespondencyjnej.
Wystosowaliśmy również prośbę do biura prasowego poczty o rozmowę z samym Tomaszem Zdzikotem, jak jednak usłyszeliśmy w odpowiedzi, "na tę chwilę nie ma takiej możliwości".
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem