We wtorek Daniel Obajtek stawił się przed komisją ds. afery wizowej. Były prezes Orlenu był pytany o wiele kwestii, m.in. o obudowę rurociągu Olefiny III. Zarówno w kontekście sprowadzania pracowników zza granicy w celu realizacji tej inwestycji, jak i w kwestii warunków, jakie panowały w kontenerowym miasteczku wybudowanym dla robotników.
Obajtek: za zatrudnienie odpowiada konsorcjum Hyundai-Reunidas
Daniel Obajtek przekonywał, że Orlen nie był odpowiedzialny za żadną z powyższych kwestii. - My jako Orlen przekazaliśmy nieruchomość. Musieliśmy zrobić montaż finansowy i za całą inwestycję, i za zatrudnienie ludzi na tę inwestycję odpowiada konsorcjum Hyundai-Reunidas. Więc tak naprawdę, jeżeli chodzi o komisję, to pan Szczerba powinien wystąpić do Seulu, wysłać tam policję i poprosić pana prezesa Hyundaia w tym zakresie - stwierdził podczas posiedzenia komisji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były prezes Orlenu nie chciał też komentować wyemitowanego fragmentu reportażu TVN24, w którym byli pracownicy skarżyli się na warunku panujące w kontenerach. - Jeśli chodzi o warunki, to jest inspekcja pracy i wiele innych instytucji, które to kontrolują. A nie prezes Orlenu - mówił.
Ekspert: Obajtek starł się uchylać od odpowiedzialności
Do stanowiska prezentowanego przez Daniela Obajtka odniósł się w rozmowie z money.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris Fiz, ekspert ds. rynku paliwowego.
- Odnoszę wrażenie, że pan Obajtek starał się uchylać od odpowiedzialności za warunki pracy, z którymi zmagali się zatrudnieni przy budowie Olefin. Stosował podejście w stylu "zlecamy działania komuś z zewnątrz i to jest jego kwestia, co on z tym zrobi". Tyle tylko, że tak mogą tłumaczyć się koncerny odzieżowe, które zlecają produkcję swoich wyrobów na zewnątrz, Mówić, że przecież np. dzieci, które szyją ubrania, nie są zatrudniane przez "nas" i "my" nic na ten temat nie wiemy. Takie podejście wymaga dziś sprzeciwu - stwierdził.
Dzisiaj firmy ponoszą pełną odpowiedzialność za cały łańcuch dostaw, więc są również odpowiedzialne za działalność podwykonawców. W tym kontekście były prezes nie może się tłumaczyć koreańskimi wykonawcami - zaznacza Czopek.
- Były prezes starał się przekonywać, że prawie wszystko zostało zlecone na zewnątrz i on sam nie chciał wtrącać się wykonawcom projektu, by wykonawcy nie mogli zrzucić na Orlen ewentualnej odpowiedzialności za niepowodzenie projektu. To tłumaczenie rozmija się ze stanem faktycznym. Bo stało się dokładnie to, czego prezes Orlenu nie chciał. Doszło do gigantycznego wzrostu kosztów projektu, które ponosi przecież Orlen - dodał.
Dawid Czopek wskazał, że wzrost kosztów rzeczywiście nastąpił w chwili wybuchu wojny i kilka miesięcy później. - Dzisiaj wiele cen surowców i materiałów wróciło jednak do poziomów sprzed wybuchu pełnoskalowej wojny. Inwestycja trwa wiele lat, więc trudno zakotwiczyć się na poziomie najwyższych cen, jakie przez chwile występowały w 2022 r. - powiedział.
Olefiny wpłynęły na wyniki Orlenu
Dawid Czopek przypomniał też, że Olefiny III trudno uznać za inwestycję trafioną. - Wielokrotnie potwierdzono, także w samym Orlenie, że inwestycja ta jest głęboko nieopłacalna i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się zwróci. W związku z tym Orlen dokonał już odpisu części nakładów, które zostały poniesione na tę inwestycję. Jest to fakt, potwierdzony przez biegłego rewidenta spółki i z faktami trudno dyskutować - stwierdził.
- Środki, które Orlen przeznaczył na budowę kompleksu, można było wydać dużo rozsądniej. Przede wszystkim dla dobra spółki, ale także naszego państwa. Nakłady rzędu blisko 30 mld złotych dużo bardziej przydałyby się np. w energetyce, spółka na tego typu inwestycjach zarobiłaby dużo więcej. A my mielibyśmy tańszą i bezpieczniejszą energię - podsumował ekspert.
Obajtek: komisja powinna wysłać policję do Seulu
Były szef Orlenu używał różnych argumentów, by przekonać, że nie jest odpowiedzialny za warunki panujące na budowie Olefin III. "To nie ja powinien siedzieć przed komisją. Z jednej prostej przyczyny, ponieważ Orlen, ani prezes Orlenu w żadnym wypadku nie zajmował się imigrantami nielegalnymi, a tak naprawdę takie inwestycje są wykonywane zgodnie ze standardami międzynarodowymi, że konsorcjum, które wygrywa ponosi odpowiedzialność za wszystkich zatrudnionych pracowników" – podkreślał.
W ocenie Obajtka to prezes Hyundaia powinien stanąć przed komisją, a nie on. - Jeżeli komisja dochodzi wszelkich starań, to powinien pan przewodniczący, poprzedni przewodniczący generalnie do Seulu wysłać polską policję, by ściągnęła prezesa Hyundaia, czy też prezesa firmy hiszpańskiej - powiedział Obajtek.
Mówił też, że inwestycja nadal jest realizowana, więc jeśli nadal są jakieś nieprawidłowości, to przed komisję powinien być wezwany obecny prezes spółki.
Świadek akcentował też, że nie można mylić nielegalnych imigrantów z pracownikami, którzy pracują. - To tak jakby Polakom powiedzieć, że jak pracują za granicą, są nielegalnymi migrantami. To jest samo w sobie skandalem - powiedział. Dodał, że zasady zatrudnienia pracowników ustala wykonawca. - Nikt z Orlenu nie sprawdzał imion, nazwisk ludzi, którzy wykonują (prace -red.), od tego są inspekcje, które są w Polsce, nie może tego absolutnie robić Orlen. Orlen nie ma takiego prawa, by kogoś wylegitymować - podkreślił świadek. Zapewniał też, że inwestycja była prowadzona wzorowo.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl