Terminu "patodeweloperka" nie trzeba przedstawiać nikomu. W tym określeniu kryją się zarówno wszelkie niedoróbki, przedziwne rozwiązania, jak i sama forma zagospodarowania terenu przez deweloperów.
Na ten ostatni problem uwagę zwrócił Stefan Gardawski z Miasto Jest Nasze. Na Twitterze opublikował zdjęcie przedstawiające fragment warszawskiego Osiedla Grochów II i współczesnych bloków.
To, co od razu rzuca się w oczy, to fakt, że bloki zaprojektowane pod koniec lat 40. XX wieku są niemalże symetryczne względem siebie. Przeciwnie bloki współczesne, które sprawiają wrażenie, jakby były wybudowane bez ładu i składu.
Dzisiejszym konstrukcjom brakuje również przestrzeni zielonych. Bloki są wijące się i wciśnięte w siebie - tak, by jak najwięcej przestrzeni zagospodarować na mieszkania. Przeciwnie prezentuje się Osiedle Grochów II, gdzie wokół budynków jest spora przestrzeń zieleni, z której mogą korzystać mieszkańcy.
O zjawisku patodeweloperki informowaliśmy w money.pl wielokrotnie. Deweloperzy korzystają z luk i nieścisłości w polskim prawie i oferują klientom rozwiązania, które - mówiąc najłagodniej - można uznać za kontrowersyjne.
Przykłady? W Poznaniu jeden z deweloperów zaoferował mieszkańcom ogródek, w którym... zmieści się jeden leżak. Firma odpierała zarzuty, że chociaż rzeczywiście w tym przypadku mamy do czynienia z mikroogródkiem, to jednak oferuje ona też mieszkania, w których są prawdziwe ogródki.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Lubelski deweloper stwierdził, że mieszkańcy posiadają "ściany rozbieralne". Dlatego też zażądał od klientów kolejne kilka czy kilkanaście tysięcy złotych za dodatkowe metry kwadratowe.
Mało? Co zatem powiecie na mieszkanie z widokiem na myjnie? Taką ofertę przedstawił zainteresowanym krakowski deweloper.
Wszystkie przykłady patodeweloperki przebija jednak "azjatycka" część Warszawy. Mowa o osiedlu, które mieszkańcy stolicy ochrzcili mianem "Hongkong na Woli". Warszawski deweloper zbudował w ogromnej ciasnocie potężne molochy. Próżno szukać wokół nich zieleni. Niech jednak nie zwiedzie nas ogrom całej inwestycji - w środku większość mieszkań nie przekracza wielkości 25 metrów kwadratowych.
Osobnym zjawiskiem jest patowynajem, który również rozkwita nad Wisłą. Właściciele mieszkań po to, by więcej zarobić, potrafią np. dzielić sztucznie lokale w ten sposób, że ściana przechodzi przez środek okna. Osoby szukające mieszkania na wynajem powinny też przygotować się na takie propozycje, jak prysznic znajdujący się w kuchni.