"Popieram ustawę o ochronie zwierząt, ale wiem, że to wciąż za mało. Dlatego złożę poprawkę mówiącą o zakazie wykorzystywania koni na drodze do Morskiego Oka. To jedyny park narodowy, gdzie konie zamęczane są na śmierć" – napisał w niedzielę na Twitterze Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
Dopytywany przed dziennikarza TVP Info, czy jest za całkowitym zakazem eksploatowania koni na potrzeby turystyki, poseł odpowiedział, że powinniśmy zrobić wszystko, by chronić zwierzęta.
"Nie mogę już patrzeć, jak na drodze do Morskiego Oka padają kolejne zamęczone konie. Żyjemy w dobie zielonej energii, można przecież zastąpić je meleksami elektrycznymi" – podał przykład.
Pod wpisem pojawiły się komentarze. Jedni gratulowali parlamentarzyście odwagi, inni pytali co z końmi, które pracują przy wyrębach lasów - one również dźwigają ciężary ponad siły.
Temat zamęczanych na śmierć koni wraca każdego roku. Górale eksploatują zwierzęta aż do całkowitego ich wycieńczenia. Wiele z nich padło na drodze, inne zostały przekazane do rzeźni, bo nie mogły już tak ciężko pracować.
Pokonanie 10-kilometrowej trasy do Morskiego Oka w wozie zaprzęgniętym w konie w te wakacje kosztowało kilkadziesiąt złotych od osoby, ale chętnych i tak nie brakowało.
Do "koników" ustawiały się kilometrowe kolejki. Fiakrzy (górale, którzy powożą) pakowali na wozy tylu ludzi, ile się tylko dało upchnąć. Na każdym z nich nie powinno być więcej niż 7 osób, ale przepisy dopuszczają nawet 15.
Mimo że górale próbują ukryć tragedię zwierząt, tatrzański oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami mówi o niej głośno.
Jak policzyli, w ubiegłym sezonie trzy konie straciły życie w czasie pracy, a 44 oddano do rzeźni po zaledwie kilku miesiącach eksploatacji.
TOZ alarmuje też, że do wozów zaprzęgane są bardzo młode, 3-4-letnie konie, które są jeszcze zbyt słabe, by podołać tak ciężkiej fizycznej pracy.
Pod koniec czerwca br. głośno było o wypadku, do którego doszło na trasie do Morskiego Oka w wyniku spłoszenia się młodego konia. Zaprzęgnięte do wozu zwierzę najprawdopodobniej zlękło się przelatującego nisko helikoptera.
Poturbowanego zwierzaka załadowano na przyczepę i przetransportowano do zakładu weterynarii na dalsze badania. Tam podjęto decyzję o jego uśpieniu.
Zdaniem fiakrów, wypadek ten nie miał związku z przewozami na trasie turystycznej, a gdy się wydarzył, na wozie nie było turystów.
W piątek do Sejmu wpłynął projekt ustawy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości - tzw. piątka dla zwierząt.
Zakazuje on m.in. hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych oraz stałego trzymania zwierząt na uwięzi. Ogranicza również ubój rytualny.
Co ważne, do katalogu znęcania się nad zwierzętami wprowadza utrzymywanie zwierzęcia bez pomieszczenia chroniącego go przed zimnem, upałami lub opadami atmosferycznymi.
Jak informował wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, rządząca partia liczy na współpracę i ponadpodziałowe poparcie dla tej ustawy w Sejmie.