Od 2004 do 2017 roku wyjechało z Polski 2,54 mln osób, z czego 2,12 mln do krajów Unii Europejskiej - podał ponad miesiąc temu GUS. Najwięcej, bo 793 tys. mieszka teraz w Wielkiej Brytanii, a 703 tys. w Niemczech. Większość opuściła kraj zapewne bezpowrotnie. Świadczą o tym kolejne badania publikowane przez różne instytucje.
Być może jakiś sentymentalny wyjazd na wakacje do Polski lub przyjazd na święta wchodzi w grę, ale życie już ułożyli sobie za granicą. Grudniowy raport NBP daje kolejną przesłankę do twierdzenia, że na ich powrót lepiej nie liczyć. W raporcie o emigracji bank podał informację o tym, jaka pensja skusiłaby Polaków pracujących obecnie za granicą, by wrócili do kraju ojców.
Badania wskazują, że apetyty są wysokie. I owszem, mogą wrócić, ale jeśli zarabiać będą realnie więcej niż obecnie za granicą.
Tak, tak. Jak pokazują badania NBP, średnie wynagrodzenie Polaka emigranta to w przeliczeniu 6 tys. zł brutto w Wielkiej Brytanii, 6,8 tys. zł w Irlandii, 6,2 tys. zł w Holandii, a 6,9 tys. zł w Niemczech. W każdym z tych krajów to bliskie okolice płacy minimalnej. Po prostu Polak dostaje zwykle najmniej, ile tylko można płacić.
"Powrotów nie będzie". Brexit utrudni życie, ale nie wypchnie Polaków z Wielkiej Brytanii
A to dane z ankiet przeprowadzonych pod koniec 2016 r., czyli w przypadku najbardziej licznych brytyjskich emigrantów trzeba jeszcze wziąć poprawkę na spadek kursu funta.
- Niezależnie od kraju emigracji, satysfakcjonującym wynagrodzeniem w Polsce dla tych, którzy wyjechali jest kwota około 5 tys. zł netto - podano w raporcie.
To życzenia emigrantów odnośnie płacy w Polsce. Badania określiły jednocześnie, jaka najniższa pensja wystarczy, żeby wrócili. Wahania są pomiędzy 4,8 a 5,6 tys. zł brutto.
- Najbardziej zbliżonych zarobków w Polsce, do tego ile zarabiają za granicą, oczekują Polacy w Wielkiej Brytanii. Średnio zadeklarowali oni, że satysfakcjonowałoby ich wynagrodzenie o około 15 proc. niższe od tego, jakie otrzymują za granicą. W pozostałych krajach, Polacy byli skłonni zrezygnować z większej części swojego wynagrodzenia na emigracji, na rzecz powrotu do Polski - podają analitycy NBP.
Tam najbiedniejsi, tu chcą być najbogatsi
Ile osób zarabia podobne kwoty w Polsce? Według dostępnych badań GUS 20 proc. najlepiej zarabiających w 2016 roku (tym samym, kiedy robiono badania emigrantów) osób w Polsce dostawało 5,4 tys. zł brutto miesięcznie, czyli mniej więcej tyle, ile oczekują po powrocie emigranci. Innymi słowy, polscy emigranci zarabiający za granicą minimum płacowe, są skłonni do powrotu, ale tylko jeśli znajdą się w grupie tych najlepiej zarabiających.
Oczywiście nic dziwnego w tym, że chcą zarabiać dużo. Tyle że porównując ceny, jakie są w obu krajach, okazuje się, że w ojczyźnie chcą żyć… dużo lepiej niż na emigracji.
Czytaj też: 15 lat na emigracji. Dziś mówią: "wracamy!"
Dane Eurostatu wskazują, że ceny towarów indywidualnej konsumpcji są w Wielkiej Brytanii wyższe o średnio 120 proc. niż w Polsce, w Niemczech o 94 proc., w Irlandii o 141 proc., a w Holandii o 114 proc. Wyliczyć można to na bazie wskaźnika „parytet siły nabywczej”, publikowanego przez Eurostat. Za tyle samo pieniędzy u nas kupi się o wiele więcej niż w krajach emigracji. Niższe u nas są głównie ceny żywności.
Gdyby przeliczyć płace emigrantów za granicą przez koszty życia, to by osiągnąć porównywalny status życia w Polsce, wystarczyłoby, by ci z Wielkiej Brytanii zarabiali w Polsce 2,7 tys. zł brutto, a ci z Niemiec 3,6 tys. zł brutto. A to już niżej niż przeciętna płaca.
"Socjal" i PIT na korzyść zagranicy
Oczywiście trzeba jeszcze uwzględnić tzw. socjal za granicą. Pobiera go mniej niż połowa polskich emigrantów - od 44,5 proc. w Holandii do 48,4 proc. w Niemczech.
- Średnio osoby korzystające z brytyjskich świadczeń socjalnych otrzymują 421 funty. To w pewnym stopniu rekompensuje im najniższe zarobki na tle pozostałych krajów emigracji. Średnia wysokość świadczeń w Irlandii to 360 euro, w Niderlandach 343 euro, a w Niemczech 307 euro - podano w raporcie NBP.
Do tego jeszcze uwzględnić należy opodatkowanie płac PIT-em, które we wspomnianych krajach jest dużo niższe niż w Polsce. Tak czy inaczej, choć oczekiwania emigrantów są wysokie, to jeśli dobrze policzyć, wydaje się, że wcale niewiele brakuje, by pensje w gospodarce doszły do poziomu, gdy powrót zaczął być postrzegany jako atrakcyjny. Byle by PKB rosło dłużej tak jak w ubiegłym roku.
Na razie jest jednak tak, że o status stałego rezydenta nie ma zamiaru się ubiegać (czyt. chcą szybko wrócić do Polski) jedynie 13 proc. emigrantów - reszta chce mieć prawo pracy i mieszkania za granicą na zawsze. Co piąty emigrant zdobył już prawo stałego pobytu. 44 proc. emigrantów zamierza pozostać poza Polską powyżej pięciu lat.
Do Polski pieniądze przesyła od 22,6 proc. emigrantów z Irlandii do 31,8 proc. z Niemiec. Przekazy wynoszą od 1,8 tys. zł (emigranci z Holandii) do 2,5 tys. zł (z Wielkiej Brytanii) średnio raz na półtora miesiąca. Zazwyczaj środki przelewane są na konto własne, co można uznać za formę oszczędności na wypadek powrotu do Polski. A być może po prostu oprocentowanie lokat jest w Polsce wyższe?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl