Paliwa w jednej chwili podrożeją i... potanieją. Wszystko za sprawą zmian w przepisach, które wchodzą jednocześnie w niedzielę. W efekcie na stacjach wszystko ma pozostać po staremu. A przynajmniej tak obiecują przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury.
O co chodzi? O zmiany w opłacie paliwowej i akcyzie na paliwa. Jedna idzie w górę, druga idzie w dół.
To nie pierwsza podwyżka opłaty paliwowej w 2020 rok. W styczniu zaczęła obowiązywać nowa stawka, która ustalona została w listopadzie zeszłego roku. Ministerstwo Infrastruktury przewidywało wówczas wzrost stawek opłaty paliwowej na benzynę, olej napędowy i gaz na 2020 rok. Stawka za 1000 l benzyn silnikowych miała wzrosnąć z 133,21 zł do 138,49 zł. Okazało się, że to za mało, więc trzeba jeszcze dołożyć. Zgodnie z opublikowanym 27 lutego obwieszczeniem opłata ma wynieść jednak 155,49 zł za 1000 litrów benzyny.
Czy kierowcy powinni się spodziewać wyższych cen na stacjach? Nie - przekonuje resort infrastruktury. Wszystko dlatego, że jednocześnie obniżona została akcyza. Czy ministerstwo tłumaczy ten niecodzienny na pierwszy rzut oka zabieg? Podwyższenie opłaty paliwowej było podyktowane chęcią zwiększenia środków na drogi, gdyż większość pieniędzy z niej zasila Krajowy Fundusz Drogowy.
Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś tłumaczy, że "dzięki tej zmianie, Krajowy Fundusz Drogowy, który czerpie pieniądze z opłaty paliwowej, a nie z akcyzy, będzie mógł być dofinansowany większą kwotą, a program budowy dróg krajowych będzie mógł przebiegać jeszcze sprawniej"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl