Był uznawany za jednego z rekinów warszawskiej giełdy. Regularnie melduje się na szczytach list najbogatszych Polaków. Kontrolowane przez niego spółki zatrudniają około 12 tysięcy osób. Rocznie odprowadzają około 100 mln zł podatków. Jednocześnie ceni sobie normalność.
– Nie mam – mówiąc kolokwialnie – porąbane w głowie – zapewnia Zbigniew Jakubas.
- Często pytają mnie, dlaczego nie polecę do Portugalii prywatnym odrzutowcem – mówi. – Tyle że taka przyjemność kosztuje 100 tys. zł. Mogę sobie na to pozwolić, ale wolę polecieć Lufthansą za 5 tys. zł, a resztę jakoś rozsądnie zagospodarować – dodaje.
Jakubas pierwszą firmę założył w 1983 r. Dziś jest właścicielem Grupy Kapitałowej Multico. Kontroluje około czterdziestu spółek, w tym tak duże i ważne Mennica Polska, zajmująca się produkcją monet obiegowych i kolekcjonerskich na potrzeby polskiego i zagranicznych rynków. Pod jego skrzydłami jest również producent nowoczesnych pociągów, czyli nowosądecki Newag, Feroco zajmujący się budownictwem kolejowym, deweloper Wartico Invest oraz firma budowlana Energopol Warszawa.
O pożytkach z podatków
Jakubas przyznaje, że ma słabość do firm przemysłowych. Jako przykład podaje Newag. Dziś producent wymieniany jest w elitarnym gronie polskich firm eksportujących złożone technologicznie produkty, a precyzyjnie – pociągi. Ale trafił tam dopiero pod rządami Jakubasa. Inwestor przejął spółkę w opłakanym stanie.
- Pamiętam, jak w 2003 r. pojechałem do Nowego Sącza do zakładów naprawczych taboru kolejowego – wspomina. - Dopiero po kupnie wylądowałem śmigłowcem w fabryce i przy tym co zobaczyłem, to ekonomista, a szczególnie młody uciekłby ze strachu. Ja popatrzyłem na to wszystko: stary zakład, zdezelowany, biedni ludzie. Naprawdę bieda. Mnie to nie załamało – opowiada. Dalsza historia Newagu jest już historią sukcesu, łącznie z debiutem na warszawskiej giełdzie.
Ale nie samym przemysłem inwestor żyje. Gracze na całym świecie zawdzięczają mu, że gra „Wiedźmin” w ogóle ujrzała światło dzienne.
- Pomogłem uratować CD Projekt, którego los po wypowiedzeniu umowy kredytowej przez bank wisiał na włosku. To było w 2010 r. Przyjechało do mnie czterech młodych ludzi w poniedziałek. Nie było pewne, czy przetrwają do środy. Potrzebowali 14,5 mln zł – wspomina.
- Pojechałem do tej firmy w poniedziałek popołudniu. Nie znałem się zupełnie na grach komputerowych, zresztą do dziś nie jest to moja dyscyplina. Ale niebywale wzruszyło mnie, że jak przeszedłem się po tej hali, tam siedzieli młodzi ludzie, dłubali coś przy tym „Wiedźminie”, jakieś detale i nikt nawet nie podniósł głowy. Jakby ktoś tam granat rzucił, to oni nadal by pracowali. Teraz CD Projekt jest w Polsce potęgą, dwadzieścia kilka miliardów kapitalizacji. A tych czterech wspaniałych chłopaków chcę pokazać jako przykład. Będąc tak bogatymi ludźmi żyją normalnie, jeżdżą zwykłymi samochodami. Nie kupują sobie łodzi, samolotów, rezydencji – dodaje.
Uważa za normalne, że wszystkie jego firmy płacą podatki w Polsce.
- Wszystkie podatki płacimy tutaj. Ja w zeszłym roku zapłaciłem kilkanaście milionów złotych zupełnie prywatnego podatku. Wszystkie moje firmy opierają się na filozofii, że tam gdzie pracujesz, tam płacisz podatki. Uważam, że to jest po prostu fair. Jestem przeciwnikiem wszelkich rajów podatkowych. Uważam, że ci, którzy tu pracują są oszukiwani przez tych, którzy z tych rajów podatkowych korzystają. To nie fair wobec państwa, miejsca w którym się żyje. Zwłaszcza, że w Polsce podatki jako takie nie są wysokie – wskazuje.
To co ważne, to co ważniejsze
Uważa, że ma szczęście do ludzi. Otwarcie dodaje, że to swoim współpracownikom zawdzięcza znaczną część biznesowych sukcesów.
- Moim szczęściem jest to, że jakoś potrafię przyciągnąć do siebie dobrych ludzi. To jest też największa siła moich firm, bo przecież ja nimi na bieżąco nie zarządzam. Oczywiście jestem codziennie w kontakcie i aktywnie uczestniczę we wszystkich najważniejszych decyzjach – mówi.
- Nie czepiam się, że ktoś popełni błąd, bo każdy je popełnia, ja też. Najważniejsze jest, żeby z tych błędów wyciągać wnioski. Natomiast nie toleruję fałszu, nie toleruję kombinatorstwa i takiego prostackiego myślenia, by tylko wyciągnąć jak najwięcej kasy – dodaje.
Wskazuje, że najstarszy pracownik pracował ze nim 40 lat. - Miał 73 lata, był już na emeryturze i jeszcze przychodził, bo nie mógł się rozstać z firmą. To chyba o czymś świadczy – uśmiecha się inwestor.
Wskazuje również, że największe sukcesy zawodowe zaczął odnosić po sześćdziesiątce. Ale też nie ukrywa ceny, którą przyszło mu zapłacić za sukces w biznesie.
- Z żalem to mówię, bo moja córka, już dorosła, powiedziała: tata, kiedy ja dorastałam, to ciebie nigdy nie było w domu – mówi. Dlatego dziś przestrzega młodych ludzi, że za młodu najważniejsze są kariera i pieniądze. Ale kiedy mijają lata i te pieniądze już są, to pewnych rzeczy już się nie daje nadrobić.
Dziś sporo pozytywnej energii daje mu pomaganie innym. Podarował mieszkanie trzem siostrom z Myszkowa, które znalazły się w ciężkiej sytuacji po śmierci matki.
Najstarszej wynajął mieszkanie i umożliwił naukę. Dziś dziewczyna może być opiekunem prawnym swoich sióstr.
Głośna była też historia niewidomej biegaczki Joanny Mazur. Brała udział w „Tańcu z gwiazdami”. W jednym z odcinków pokazano, a jak trudnych warunkach mieszka. Jakubas wzruszony podarował jej mieszkanie w Krakowie.
– Dostałem od niej najpiękniejsze podziękowanie. To był bardzo osobisty mail, który napisała po pierwszej nocy w tym mieszkaniu. Czytałem i miałem łzy w oczach – wspomina.
- Pomaganie daje mi frajdę. O wiele większą niż jakiś tam prywatny odrzutowiec – podsumowuje.
Materiał powstał przy współpracy z Santander