Dodatkowy dzień wolny krwiodawcy otrzymali dzięki nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Jej art. 3 przewiduje, że oddający krew lub jej składniki, w tym osocze po chorobie COVID-19, może skorzystać z pełnopłatnego zwolnienia od wykonywania obowiązków zawodowych nie tylko w dniu pobrania krwi (jak dotychczas), lecz również w następnym dniu.
Te dwa dni wolne od pracy przysługują wyłącznie w przypadku ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii. Oznacza to, że krwiodawcy, którzy oddadzą krew już po tym, jak pandemia się skończy – i odwołany zostanie stan zagrożenia epidemicznego, który obowiązuje od marca, będą mogli skorzystać z jednego tylko dnia wolnego.
Tańsze przejazdy dla krwiodawców
Dodatkowy dzień wolny to nie jedyny "bonus", który przewidziany został w nowelizacji. Dodatkowo krwiodawcy, którzy co najmniej trzy razy oddali krew lub osocze, będą mogli skorzystać z 33-procentowej ulgi w przejazdach w komunikacji krajowej środkami publicznego transportu zbiorowego. Również ta korzyść obowiązywać będzie wyłącznie w czasie trwania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii.
Dokumentem zaś poświadczającym uprawnienia jest:
- w przypadku dwóch dni wolnych od pracy – zaświadczenie wydane przez regionalne centrum, Wojskowe Centrum lub Centrum MSWiA;
- w przypadku ulgowych przejazdów – zaświadczenie potwierdzające co najmniej 3 donacje wydane przez regionalne centrum, Wojskowe Centrum lub Centrum MSWiA.
Dodatkowy dzień wolny ma zachęcić ozdrowieńców do oddawania osocza
Od wiosny, kiedy pierwsi chorzy na COVID-19 wygrali z chorobą, trwają apele, by oddawali osocze, które jest bardzo skutecznym lekarstwem w terapii COVID-19. Niestety, osocza jest w magazynach centrów krwiodawstwa wciąż za mało. Stąd inicjatywy, które mają zachęcić ozdrowieńców do oddawania go. "Zwykłej" krwi także brakuje w stacjach krwiodawstwa. Polacy rzadziej wychodzą z domów i odbija się to także na liczbie krwiodawców (na początku pandemii ich liczba spadła nawet o połowę).