Jak piszą eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), 5 grudnia Rosjanie przeprowadzili kolejny atak na infrastrukturę energetyczną Ukrainy – trafione zostały obiekty w obwodach kijowskim, odeskim i winnickim.
Ukraińskie dowództwo przekazało, że z ponad 70 wykorzystanych w ataku rakiet różnych typów zestrzelono przeszło 60. Większość z nich stanowiły pociski manewrujące – Ch-101/Ch-555 odpalane z bombowców strategicznych oraz Kalibr z okrętów operujących na Morzu Czarnym (odpowiednio 38 oraz 22 pociski). O największej liczbie zestrzeleń – 9 z 10 wystrzelonych rakiet – poinformowano w Kijowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin atakuje elektrownie w Ukrainie. Oddala się ważny termin dla Zełenskiego
Rezultatem ataku były awaryjne wyłączenia prądu we wszystkich obwodach Ukrainy, w tym największe w obwodach dniepropetrowskim, donieckim, kijowskim, sumskim i żytomierskim. W stolicy dostaw energii pozbawiona została połowa miasta. Z kolei Odessa jest w całości odcięta od prądu, wody bieżącej i centralnego ogrzewania. 6 grudnia państwowa spółka Ukrenerho oznajmiła, że przywrócenie stanu sprzed ataku potrwa kilka dni.
Premier Denys Szmyhal podał, iż w wyniku dotychczasowych rosyjskich uderzeń uszkodzono 35 proc. obiektów ukraińskiej sieci energetycznej, a 70 proc. z nich było atakowanych co najmniej dwukrotnie. Deficyt energii utrzymuje się na poziomie 19 proc. jej aktualnego zużycia.
Według OSW ósmy od początku października zmasowany rosyjski atak rakietowy na ukraiński system energetyczny potwierdził, że do wywołania częściowego blackoutu na całym terytorium Ukrainy wystarczy uderzenie w kilka odpowiednio wybranych obiektów.
"Po 15 listopada do każdego kolejnego ataku Rosjanie wykorzystują mniej rakiet i dronów, a także ograniczają liczbę celów. Mimo to uzyskują porównywalny efekt, tzn. doprowadzają do trwających do kilku dni awaryjnych wyłączeń prądu w większości obwodów. Niemniej nawet bez ponawiania ataków ukraiński system energetyczny został naruszony w stopniu wymuszającym codzienne wielogodzinne wyłączenia dostaw energii" - czytamy w najnowszym raporcie na temat wojny w Ukrainie.
Jak wskazują analitycy ośrodka, po uderzeniu 23 listopada Ukraińcy szacowali, że przywrócenie normalnego i całościowego funkcjonowania systemu będzie możliwe dopiero wiosną 2023 r. - Każdy następny rosyjski atak oddala jednak tę perspektywę - ostrzegają.
Energetyka Ukrainy na skraju zapaści. Grozi kryzys humanitarny
We wtorek money.pl informowało, że zmasowany rosyjski atak rakietowy na infrastrukturę krytyczną Ukrainy doprowadził przy okazji do odcięcia wszystkich reaktorów jądrowych od zewnętrznego zasilania. Elektrownie atomowe przeszły na zasilanie awaryjne. Najtrudniejsza sytuacja jest w największej elektrowni atomowej w Zaporożu.
Z kolei pod koniec listopada sam prezydent Ukrainy mówił, że rosyjskie ataki rakietowe pozbawiły czasowo prądu ok. 20 mln ludzi, a szef największej prywatnej firmy energetycznej Ukrainy DTEK Maksym Timczenko stwierdził, że z uwagi na kolosalne uszkodzenia linii energetycznych Ukraińcy, którzy mają taką sposobność, powinni być gotowi do opuszczenia kraju przed nadejściem zimy.
Wtedy to eksperci OSW bili na alarm, że postępujące zniszczenia infrastruktury energetycznej "stawiają Ukrainę na progu klęski humanitarnej spowodowanej przerwaniem dostaw nie tylko prądu, lecz także wody i ciepła".