W ubiegłym tygodniu Kombinat Konopny, którego prezesem jest Maciej Kowalski, rozpoczął emisję akcji. Równo 4,2 mln zł zebrano od 800 osób w zaledwie 40 minut. To absolutny rekord crowdfundingu w Polsce. Dotychczasowy należał do Wisły Kraków, która na zebranie 4 mln zł potrzebowała "aż" 24 godziny.
- Zakładałem, że akcje uda się sprzedać "spektakularnie szybko", czyli w kilka dni. Wisła Kraków zaskoczyła, jeśli chodzi o tempo. Okazało się, że rzeczywistość jest jeszcze bardziej różowa niż świat postrzegany przez moje różowe okulary. To bardzo dobrze wróży, jeśli chodzi o moje prognozy finansowe, które też są optymistyczne - przyznaje w rozmowie z money.pl Maciej Kowalski.
Plan, rzeczywiście, ma ambitny. Kombinat Konopny zakłada 25 mln zł przychodu do 2025 roku. Maciej Kowalski nie wyklucza, że ten plan zrealizuje nawet wcześniej. W 2025 roku chce wprowadzić biznes na giełdę.
Od dziennikarza do biznesmena
Początki nie były jednak łatwe. Był rok 2000. Ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie ustaw dotyczących posiadania narkotyków. Za dysponowaniem jakąkolwiek ilością zakazanych substancji, w tym także marihuany, groziło do 3 lat pozbawienia wolności.
Maciej Kowalski miał wówczas 15 lat. Nie był, co prawda, użytkownikiem marihuany, ale o tej ustawie słyszał wszędzie - mówił o niej jego starszy brat, mówiono w radiu i telewizji.
- Usiadłem do komputera. Internet był wówczas wydzwaniany przez modem, ale dało się trochę poczytać i spojrzeć na sprawę szerszymi horyzontami niż oficjalny przekaz lobbysty tej ustawy Mariana Krzaklewskiego. Okazało się, że zakazywanie marihuany to kompletna paranoja, zrównanie nas z Białorusią czy Tajlandią. Marihuana nie powinna być zakazywana, wręcz przeciwnie, powinna być zalegalizowana - przekonuje.
W internecie z łatwością znalazł osoby, które myślą podobnie. Zaczęli wspólnie działać. Jako nastolatek nie mógł jednak wiele. Publikował komentarze i artykuły w internecie, później zaczęły się marsze legalizacyjne. Maćka Kowalskiego częściej niż na ulicy można było jednak zastać przed komputerem. W 2005 roku wspólnie z kilkoma osobami założył "Gazetę Konopną Spliff" i został jej redaktorem naczelnym.
- To był bezpłatny periodyk, który dystrybuowaliśmy w sklepach, skateshopach. Działaliśmy w lekkiej partyzantce. W Polsce nie mogliśmy znaleźć żadnej drukarni, która chciałaby nam wydrukować taką gazetę, musieliśmy to robić w Niemczech. Ostatecznie był to periodyk wydawany przez niemieckie wydawnictwo dla Polaków mieszkających na terenie Unii Europejskiej. W Polsce dostaliśmy zarzuty prokuratorskie za to, że propagujemy narkomanię, cokolwiek to znaczy - opowiada.
Dzień rozdania świadectw maturalnych spędził w areszcie, ale wcale nie podcięło mu to skrzydeł. Działał dalej. - W którymś momencie chcieliśmy pokazać odbiorcom, że marihuana to nie tylko "jaranie jointów", ale też kwestie medyczne. W 2005 roku wyjście z tematem "marihuana leczy" to była abstrakcja, podobnie jak wyjście z tematem, że konopie są znakomitym surowcem do przemysłu - wspomina.
Pierwsze w Polsce zezwolenie
Medyczna marihuana poszła swoją drogą, Maciej Kowalski zaangażował się natomiast w konopie przemysłowe, czyli te, które zawierają jedynie śladową ilość substancji THC, odpowiedzialnej za "haj", i są dziś w Polsce legalne. Zaczął o tym pisać. A żeby mieć informacje z pierwszej ręki, stwierdził, że założy firmę.
- Żeby uzyskać pozwolenie na skup konopi, trzeba było mieć wypis z rejestru. Problem w tym, że ten rejestr nie istniał. Wszystkie moje wnioski były umarzane, bo nie miałem wypisu. Dopiero po 2 latach pracownica Ministerstwa Rolnictwa, której nie miałem nigdy okazji poznać, wydała opinię, że jeśli ustawa wymaga wypisu z rejestru, a rejestr nie istnieje, to należy zapomnieć o tym wymaganiu. I tak w 2014 roku uzyskałem pierwsze w Polsce prywatne zezwolenie na prowadzenie skupu konopi - opowiada.
Jego firma HemPoland nabierała wiatru w żagle, wkrótce Maciej Kowalski zatrudniał już 100 osób. W 2018 roku biznes odkupili od niego Kanadyjczycy, przejmując w nim 100 proc. udziałów, ale gwarantując mu fotel prezesa do 2021 roku. Plany wkrótce się jednak zmieniły i nowi właściciele bezceremonialnie pożegnali się z dotychczasowym szefem. - W grudniu 2018 roku stałem się majętnym bezrobotnym - wspomina.
Nie wytrzymał długo. W 2019 roku założył Kombinat Konopny, rok później zdecydował się na emisję akcji. - Mógłbym dalej rozwijać firmę za swoje pieniądze. Zdecydowałem się na sprzedaż 17 proc. udziałów w bardzo atrakcyjnej dla kupującego cenie i dzięki temu zyskałem 800 wspólników, którzy pomogą rozpowszechnić informacje o produkcie w całej Polsce. Odzew już jest duży - zauważa.
Kombinat Konopny oferuje na ten moment suplementy diety: zioła na dobry nastrój i zioła na koncentrację. Pod koniec przyszłego roku zaoferuje olej CBD. Klientów przyciągać ma wysoką jakością i atrakcyjną ceną. Co dalej? – Najwięcej nakładów finansowych będzie wymagał drugi etap. Chcemy zaoferować wyroby tekstylne z konopi. Będą to ubrania, tapicerki samochodowe i meblarskie. A w przyszłości… Marzą mi się płyty meblowe – zdradza Maciej Kowalski.