Połowa marca. Z zatłoczonych miast zaczęły znikać korki. Pustoszeć zaczęły również biura, bo firmy przestawiały się na pracę zdalną. To oczywiście efekt koronawirusa i zamrożenia wielu biznesów oraz pracy zdalnej.
Jak to wygląda pod koniec maja, gdy gospodarka jest coraz bardziej rozmrażana? - Można szacować, że już 1/3 biur jest ponownie zajętych - słyszymy w warszawskim biurowcu Rondo 1.
Jeszcze więcej pracowników ma wrócić na początku czerwca. Choć jak słyszymy, firmy ciągle są dość ostrożne i wolą pracę w trybie rotacyjnym. Część załogi pracuje zdalnie, część w biurze - i po kilku dniach się wymieniają.
- Widać, że na naszym parkingu znowu robi się gęsto - opowiada money.pl Barbara Wityńska-Słącz z Krakowskiego Parku Technologicznego. - Nasi najemcy wracają pomału, spora część pracuje w systemie rotacyjnym. Jednak widać, że pracownicy nieco się stęsknili za biurami - dodaje z uśmiechem.
- Faktycznie, niektóre firmy do nas wracają, niektóre zapowiadają, że zrobią to na dniach - potwierdza Mirosław Linke ze szczecińskiego biurowca Posejdon Center.
Jeszcze pod koniec kwietnia aż 75 proc. pracowników umysłowych pracowało przynajmniej częściowo zdalnie - wynika z raportu ARC Rynek i Opinia i Randstad Polska na zlecenie Gumtree.pl. Teraz przedstawiciele branży nieruchomości komercyjnych zauważają powroty.
Zwiększony ruch odczuwają też firmy cateringowe, które przywożą kanapki do biurowców. - W marcu właściwie nie jeździliśmy, w kwietniu też nie. Wróciliśmy w maju. Można powiedzieć, że obecnie popyt jest mniej więcej o połowę mniejszy niż przed epidemią - słyszymy w firmie Pajda Catering ze stolicy.
Powroty do biur i korki na ulicach
Nie tylko biura i parkingi się zapełniają, ale również ulice polskich aglomeracji. Przez wielkie miasta jeszcze w marcu czy kwietniu można było przejechać w miarę płynnie, nie stojąc w zbyt dużych korkach.
Teraz to się jednak zmienia. O ile w godzinach porannych ciągle nie stoi się tyle, co przed epidemią, to popołudniowy szczyt znów jest dla kierowców bardzo uciążliwy. Również dlatego, że część z nich uważa za bezpieczniejsze poruszanie się autem niż transportem zbiorowym w czasach epidemii.
Popołudniowe korki 27 maja w Warszawie i Krakowie
Czytaj też: Praca w Polsce. Ogłoszeń coraz więcej. "Dobijamy do poziomu sprzed epidemii, widać ożywienie"
Jak wynika z danych serwisu AutoMapa, w środę 27 maja powrót z centrum stolicy do podwarszawskich Błoni po południu trwał aż 85 minut. Ponad godzinę jechało się natomiast do Pruszkowa. Nieco luźniej było w Krakowie, choć tam również na większości wyjazdówek z miasta pojawiły się korki.
Pomiędzy 16 a 17 zakorkowały się też drogi wyjazdowe z Wrocławia. Na zachodnie i wschodnie przedmieścia jechało się około godziny. Popołudniowe korki można zaobserwować również w Poznaniu czy w Łodzi.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie