- Z powodu sytuacji z koronawirusem, nasz hotel pozostaje zamknięty - taki komunikat usłyszą ci, którzy zadzwonią na recepcję hotelu Aquarius w Kołobrzegu. Również wrocławski hotel Europeum pozostaje zamknięty. - Jeszcze jesteśmy zamknięci, ale wracamy 15 maja - słyszymy z kolei w hotelu Blue Mountain Resort w Szklarskiej Porębie.
Polska Izba Hotelarstwa przyznaje - sporo hoteli się jeszcze nie otworzyło. Ile? Tego jeszcze nie wiadomo, pierwsze statystyki na ten temat mają być dostępne za kilka dni.
Czemu hotele zwlekają? PIH wymienia kilka powodów. Przede wszystkim - rząd dał hotelarzom kilka dni na przygotowanie się do otwarcia. Wprowadzenie nowych przepisów zapowiedziano tuż przed majówką. Drugim powodem są nowe wytyczne - hotele musiały w kilka dni zaopatrzyć się w środki dezynfekcyjne czy maseczki.
Niektórym hotelarzom szybkie otwieranie się też po prostu nie opłaca - zamknięte mają być ciągle restauracje czy strefy spa. A na nich często hotele zarabiają znacznie więcej niż na samych noclegach.
- Nie da się dużego hotelu otworzyć w kilka dni. Trzeba ściągnąć załogę, przygotować pokoje, a teraz jeszcze doszły te wszystkie nowe wytyczne. Kilka tygodni to minimum - mówi nam menedżer dużego hotelu na wybrzeżu.
Hotelarze jednak liczą, że klienci przyjadą. Jak nie w maju czy czerwcu, to w lipcu, sierpniu, a nawet we wrześniu. Tym bardziej, że turystyka zagraniczna będzie w tym roku bardzo ograniczona - a zatem ludzie częściej będą wybierali wakacje w Polsce. Rozmawiając z przedstawicielami branży daje się wyczuć więc pewien optymizm. - Najgorsze za nami. A przynajmniej tej wersji się trzymam - mówi nam menedżer hotelu. Polska Izba Hotelarstwa szacuje jednak, że miną przynajmniej 2 lub 3 lata zanim branża wróci do kondycji sprzed epidemii.
"10 razy więcej zapytań"
Przedstawiciele serwisów z rezerwacjami noclegów również przewidują, że Polacy ruszą jednak w tym roku na wakacje - i że pozostaną w kraju.
- Po ogłoszeniu przez rząd otwarcia hoteli, mamy ruch cztery razy większy niż w poprzednich tygodniach - słyszymy w serwisie Nocowanie.pl. Rezerwacji i zapytań o noclegi jest natomiast tam aż dziesięć razy więcej. - Prognozujemy że w nadchodzącym tygodniu ruch i rezerwacje powrócą do stanu sprzed epidemii - uważa Kamila Miciuła z serwisu.
- Widać, że wszyscy są już zmęczeni siedzeniem w domu i tylko czekają aż będą mogli zacząć podróżować. Również wśród właścicieli obiektów noclegowych obserwujemy dużą aktywność - dopytują głównie o to jak odpowiednio powinni przygotować się na przyjazd gości, jakich zasad przestrzegać aby było bezpiecznie - mówi Alicja Tebin, dyrektor ds. rozwoju produktu w Nocowanie.pl.
Zarówno przedstawiciele PIH, jak i serwisów rezerwacyjnych podkreślają, że w tym roku jest wyjątkowo duże zainteresowanie mniejszymi obiektami, położonymi z dala od wielkich kurortów. Już widać, że duże wzięcie mają mniejsze miejscowości na Mazurach, Kaszubach czy Podlasiu.
PIH przewiduje jednak, że tegoroczne wakacje będą krótsze niż w poprzednich latach. Częściej będziemy wyjeżdżać na weekendy czy na tygodniowe wyjazdy. Rzadziej - na typowe długie, dwutygodniowe wakacje.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie