Ceny detaliczne paliw już zaczynają rosnąć i zapewne będą rosnąć przez kolejne dni i tygodnie. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku, trudno będzie utrzymać ceny benzyny czy oleju napędowego poniżej 4 zł/litr. Pozostaje pytanie o skalę tych podwyżek.
W mijającym tygodniu popularna 95-tka kosztowała średnio 3,97 zł/litr, a olej napędowy 3,99 zł/litr. Na wielu stacjach można było obserwować zrównanie się tych cen. W przyszłym tygodniu podwyżka będzie zauważalna. Według prognoz e-petrol, 95-tka będzie kosztować 3,97-4,12 zł, a diesel prawie tyle samo, bo 3,99-4,12 zł.
- Te zmiany będą dopiero początkiem podwyżek. Nie spodziewam się jednak, żeby były one bardzo gwałtowne. Z dnia na dzień nie zobaczymy zmiany na poziomie kilkunastu groszy na litrze – ocenia Jakub Bogucki z e-petrol.
Należy jednak pamiętać, że i tak tankując płacimy znacznie mniej niż rok temu. W czwartek 21 maja średnie detaliczne ceny 95-tki i diesla już przekroczyły 4 zł i wyniosły odpowiednio 4,03 zł/litr i 4,09 zł/litr, wynika z danych zebranych przez BM Reflex. To więcej niż w ubiegłych tygodniach, ale w porównaniu z analogicznym tygodniem zeszłego roku, płacimy o 1,24 zł mniej za benzynę i o 1,11 zł za olej napędowy.
Ceny ropy
Na wydatki kierowców na tankowanie wpływają notowania ropy naftowej na giełdach. Z powodu blokady gospodarek zmniejszyło się zapotrzebowanie na paliwa, a ceny "czarnego złota" gwałtownie spadły. Jednak od końca kwietnia widać odbicie. W ciągu ostatniego miesiąca notowania amerykańskiej ropy WTI poszły w górę o ponad 130 proc. Obecnie baryłka jest wyceniania na 33 dolary. Ale to wciąż prawie o 50 proc. mniej niż na początku roku. W ostatnim czasie odbiły również notowania wydobywanej z Morza Północnego ropy Brent.
W tym tygodniu inwestorzy na rynku ropy mieli powody do optymizmu. Na świecie pojawiały się kolejne informacje dotyczące otwierania poszczególnych gospodarek. Nie bez znaczenia jest też fakt, że zarówno państwa OPEC+, jak i Stany Zjednoczone, zmniejszają produkcję ropy, niwelując przynajmniej częściowo nadwyżkę wywołaną gwałtownym spadkiem popytu na ten surowiec w czasie pandemii.
Zobacz też: Dalsze zwolnienie z ZUS, bank godzin, dłuższe umowy okresowe. Biznes chce zmian w tarczy
- Inwestorzy z zainteresowaniem wyczekują kolejnych danych dotyczących popytu na paliwa W USA. Obchodzony w najbliższy poniedziałek Memorial Day jest na ogół nieoficjalnym rozpoczęciem sezonu letnich wyjazdów Amerykanów. Ten rok naturalnie jest wyjątkowy, jednak restrykcje w USA również są luzowane, a amerykańskie rafinerie przygotowywały się na potencjalny zwiększony popyt na paliwa, przerabiając więcej ropy naftowej – zwraca uwagę Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ.
Mimo że na rynku surowca w ostatnich dniach panował optymizm, w piątek jego cena spada. Inwestorzy zaczynają wątpić w siłę ożywienia gospodarczego w Chinach, które są jednym z największych konsumentów ropy naftowej na świecie, obok USA. W piątek rozpoczęła się doroczna sesja chińskiego parlamentu, jednak chińskie władze po raz pierwszy od 1990 roku nie zdecydowały się na określenie celu PKB w 2020 roku.
Zobacz też: L4 w odwrocie. Zaskakujący efekt epidemii
- Chociaż koniec tygodnia przynosi wyhamowanie podwyżek na rynku hurtowym, nie wystarczy to, aby ceny paliw na stacjach ustabilizowały się. W kolejnym tygodniu będziemy obserwować podwyżki – ocenia Urszula Cieślak z BM Reflex.
Jej zdaniem, jeśli w najbliższym czasie nie będziemy mieli drugiej fali epidemii koronawirusa i powrotu do obostrzeń dotyczących przemieszczania się, wówczas w trzecim kwartale zgromadzone ostatnio zapasy ropy naftowej spadną. Bardzo prawdopodobne więc, że cena ropy Brent wzrośnie do 50 dolarów za baryłkę, natomiast WTI w okolice 40 dolarów za baryłkę.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie