"Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" – to tytuł najważniejszej książki Adama Smitha, XVIII-wiecznego szkockiego myśliciela uchodzącego za jednego z ojców ekonomii. Ta dziedzina nauki od swego zarania szuka więc odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedne kraje rozwijają się szybko, a inne tkwią w ubóstwie.
Tych odpowiedzi udzielano wiele. Źródeł rozwoju gospodarczego szukano m.in. w obfitości surowców naturalnych, położeniu geograficznym, w tym w szczególności dostępie do morza, kulturze, a nawet w kształcie kontynentów (tym, czy są rozciągnięte równoleżnikowo, czy południkowo).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś szeroko akceptowanym wśród ekonomistów wyjaśnieniem różnic w poziomie rozwoju gospodarczego jest ład instytucjonalny, czyli obowiązujące w poszczególnych krajach formalne i nieformalne reguły współpracy. Przekonujących dowodów na rolę instytucji dostarczyli laureaci tegorocznej Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii, nazywanej potocznie ekonomicznym Noblem: Daron Acemoglu, Simon Johnson, obaj z MIT, oraz James A. Robinson z Uniwersytetu Chicagowskiego. Komitet Noblowski przy Szwedzkiej Akademii Nauk nagrodził ich za "badania and tym, jak powstają instytucje i jak wpływają na dobrobyt".
Od lat byli wymieniani wśród kandydatów do Nobla
Werdykt Komitetu Noblowskiego nie jest zaskoczeniem. Nazwiska tegorocznych laureatów pojawiały się na listach kandydatów do tej prestiżowej nagrody od lat. Dotyczy to szczególnie Acemoglu, który (według bazy RePEc) jest drugim najczęściej cytowanym przez innych naukowców ekonomistą świata. Ale większość przełomowych artykułów napisał wspólnie z Johnsonem i Robinsonem lub jednym z nich.
Przy okazji ponownie wzmocnił się prognostyczny wydźwięk Nagrody Nemmersa, przyznawanej co dwa lata przez Uniwersytet Northwestern za znaczący wkład w rozwój ekonomii. Daron Acemoglu otrzymał to prestiżowe wyróżnienie w 2012 r. Teraz stał się dziesiątym spośród 16 dotychczasowych laureatów, którzy z czasem otrzymali też Nobla. Taką drogę przeszła też m.in. noblistka z 2023 r. Claudia Goldin.
Wróćmy jednak do dokonań tegorocznych laureatów nagrody Banku Szwecji, którzy podzielą się 11 milionami koron szwedzkich (około 4,2 mln zł). Ich największą zasługą jest to, że empirycznie wykazali zależność przyczynowo-skutkową między instytucjami a bogactwem. Tym samym rozwiali wątpliwość, że dobre instytucje powstają w zamożnych krajach lub że zarówno bogactwo, jak i dobry ład instytucjonalny mają wspólną przyczynę. W późniejszych pracach wyjaśnili też, dlaczego z tej wiedzy nie jest łatwo skorzystać, tzn. dlaczego ubogie kraje nie mogą po prostu skopiować ładu instytucjonalnego od krajów zamożnych.
Autorytarne lub oligarchiczne rządy nie są sprzyjają rozwojowi
W głośnych artykułach z początku tego stulecia Acemoglu, Johnson i Robinson dzielą instytucje na inkluzywne (włączające) i wyzyskujące (ekskluzywne). Te pierwsze sprzyjają rozwojowi gospodarczemu, drugie zaś przeciwnie, są na dłuższą metę hamulcem.
Ekonomiści wykazali to na przykładzie dawnych kolonii europejskich. Te, które w chwili podboju były relatywnie bogate (np. Meksyk, Boliwia), dzisiaj są relatywnie biedne. I odwrotnie, te, które dawniej były relatywnie ubogie (np. USA, Australia), dziś prosperują dobrze. Ta odmiana losów nie nastąpiła w krajach, które nie były koloniami. Nie daje się jej również wytłumaczyć takimi czynnikami, jak religia, odległość od równika, dostępność surowców, narodowość kolonizatorów czy dostęp do morza.
Według tegorocznych noblistów istniały dwie podstawowe przyczyny tego, że w niektórych kolonizowanych regionach Europejczycy wprowadzali inkluzywne instytucje, a w innych ekskluzywne. Te pierwsze powstały przede wszystkim tam, gdzie osiedlało się wielu kolonistów, głównie z powodu niewielkiej lokalnej populacji oraz niskiej śmiertelności z powodu niewystępujących w Europie chorób. W tych koloniach ład instytucjonalny był tworzony z myślą o dobrobycie ogółu kolonistów.
Z kolei instytucje ekskluzywne powstawały w koloniach, które w momencie podboju były relatywnie gęsto zaludnione. Dostępność taniej siły roboczej powodowała, że Europejczycy nastawiali się na wykorzystanie tamtejszych bogactw naturalnych, a nie osadnictwo. Koloniści nie osiedlali się również tam, gdzie istniało duże ryzyko śmierci z powodu tropikalnych chorób. W tych regionach również budowany był ekskluzywny ład instytucjonalny, charakteryzujący się m.in. brakiem praworządności, słabą ochroną własności prywatnej itp.
Acemoglu, Johnson i Robinson odkryli wyraźny ciąg przyczynowo-skutkowy. Instytucje, które powstały w celu eksploatacji mas, są złe dla wzrostu w długim terminie, podczas gdy te, które zapewniają fundamentalne wolności ekonomiczne oraz rządy prawa, są dla wzrostu dobre – napisali eksperci Szwedzkiej Akademii Nauk w popularnonaukowym omówieniu dorobku tegorocznych noblistów.
Dlaczego inkluzywne instytucje są takie korzystne? Prof. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego i think-tanku GRAPE, członkini RPP, podczas konferencji w ramach "Tygodnia noblowskiego" organizowanego co roku przez Centrum Współpracy i Dialogu UW, tłumaczyła, że decyzje podejmowane przez wąskie grono decydentów w ich własnym interesie rzadko są zbieżne z interesem całego społeczeństwa.
– Przykładem może być rozwój kolei. W niektórych krajach Europy, np. w Austro-Węgrzech oraz Rosji, władze nie były zainteresowane tym wynalazkiem, podczas gdy Prusy w kolej zainwestowały. Z czasem brak kolei okazał się hamulcem rozwoju przemysłu – mówiła członkini Rady Polityki Pieniężnej.
Dlaczego nie łatwo jest skopiować dobre wzorce
Jeśli wiadomo, jaki jest przepis na gospodarczy sukces, czemu wiele państw wciąż go nie stosuje? Na to pytanie Acemoglu, Johnson i Robinson odpowiedzieli wykorzystując aparat teoretyczny. Wykazali, że główną przeszkodą jest brak wiarygodności zobowiązań rządzących elit i mas. Innymi słowy, elity nie są wiarygodne, gdy obiecują reformy korzystne dla całego społeczeństwa, z kolei masy nie są wiarygodne, gdy zapewniają elity, że zaprowadzenie inkluzywnego ładu nie będzie dla nich groźne.
Ostatecznie do zmiany ładu instytucjonalnego dochodzi zwykle wtedy, gdy siła negocjacyjna wyzyskiwanej większości rośnie. Tak się dzieje wtedy, gdy masy są w stanie zagrozić rządzącym rewolucją, ale historia zna też inne przypadki. Przykładowo, w Europie ewolucję instytucji w kierunku inkluzywnych wymusił spadek populacji w wyniku epidemii dżumy z XIV w.
Koncepcję Acemoglu, Johnsona i Robinsona można wykorzystać również do wyjaśnienia rozbieżnych ścieżek rozwoju państw z naszego regionu. Zrobił to m.in. Marcin Piątkowski, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, w książce "Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość".
Jak przekonuje Piątkowski, Polska przez większą część swojej historii miała instytucje wyzyskujące, co hamowało jej rozwój. Po II wojnie światowej i okresie PRL-u Polska odrodziła się jednak jako kraj o niskich nierównościach dochodowych i majątkowych, co ułatwiło wprowadzenie praworządności. Tego szczęścia nie miała na przykład Ukraina, gdzie istniała oligarchia wykorzystująca bogactwa naturalne kraju dla własnych korzyści, a władze były skorumpowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chiny bez reform nie staną się krajem dobrobytu
Podczas telekonferencji po ogłoszeniu laureatów "ekonomicznego Nobla" Daron Acemoglu był pytany o to, jak to możliwe, że Chiny rozwijają się tak szybko, mimo że nie są krajem demokratycznym. Ekonomista odpowiedział, że system demokratyczny nie jest synonimem inkluzywnego ładu instytucjonalnego. Ale dodał, że chiński model rozwoju ma ograniczony potencjał.
- Nasze ustalenia sugerują, że demokracja jest lepszym systemem politycznym niż inne. Demokratyzujące się kraje rozwijają się szybciej w kolejnych latach. Ale to oczywiście nie jest panaceum. W spolaryzowanych społeczeństwach same wybory mogą być źródłem niestabilności – przekonywał wykładowca z MIT.
- Z drugiej strony kraje z wyzyskującym ładem instytucjonalnym mogą sprawnie mobilizować duże zasoby na realizację wybranych projektów rozwojowych, np. wsparcie jakiejś branży. Ale to nie działa na dłuższą metę. Kraje autorytarne będą miały trudności z utrzymaniem szybkiego rozwoju gospodarczego, gdy będzie on musiał polegać na innowacyjności, kreatywności - dodał.
Tegoroczni zdobywcy Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla należą do stosunkowo wąskiej grupy ekonomistów, których dorobek jest dostępny dla laików. Wnioski ze swoich badań opisali bowiem w kilku popularnonaukowych książkach. W polskim przekładzie dostępne są "Dlaczego narody przegrywają" oraz "Wąski korytarz. Państwa, społeczeństwa i losy wolności". Wydana w ubiegłym roku książka "Power and Progress" autorstwa Acemoglu i Johnsona nie doczekała się jeszcze polskiego przekładu.
Tytuł drugiej z wymienionych książek dobrze podsumowuje dorobek trójki ekonomistów. Wśród wielu możliwych porządków instytucjonalnych tylko nieliczne dają dobry punkt startowy dla wzrostu gospodarczego.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl