W czwartek na stronie Sejmu został opublikowany rządowy projekt dotyczący rekompensat dla przedsiębiorców ze strefy objętej stanem wyjątkowym.
Jak wynika z dokumentu, rząd przeznaczy na pomoc dla firm z trzykilometrowego pasa przygranicznego łącznie 7 mln zł. Pół miliona złotych z tego ma trafić do lokalnych przewodników, biur podróży – słowem turystyki. Pozostałe 6,5 mln zł ma zostać rozdzielone pomiędzy 205 firm (170 z nich świadczą usługi hotelarskie, a 35 – gastronomiczne). To oznacza, że średnio na każdego przedsiębiorcę, który musiał zamknąć działalność na 30 dni, przypada kwota ponad 31 tys. zł.
Bardzo ważny jest też zapis stanowiący, że przedsiębiorcy, którzy dostaną równowartość lub więcej niż 65 tys. zł – będą poddani obligatoryjnej kontroli wojewody.
Firmy, które otrzymają pomoc, będą musiały się również zrzec możliwości dochodzenia roszczeń na drodze sądowej.
W projekcie nie ma mowy o firmach, które nie są zarejestrowane w strefie, ale de facto prowadzą w niej działalność, jak np. przewodnicy lokalni z Hajnówki, którzy oprowadzają turystów po Białowieży, czy firmy transportowe. Również pominięto m.in. hotele i restauracje, wypożyczalnie rowerów i inne działalności, które leżą na szlaku turystycznym, ale poza strefą zamkniętą i straciły klientów przez wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy. One nadal mogą teoretycznie prowadzić działalność, tyle, że klientów już tam też nie ma.
Firmom tym pozostaje dochodzenie swoich praw przed sądami - mówi Anna Çoban, adwokat.
Przypomnijmy: zgodnie z zapowiedziami rządu odszkodowanie w wysokości 65 proc. średniej z przychodów za czerwiec, lipiec i sierpień otrzymają tylko ci, którzy będą w stanie udokumentować swoje obroty.