Pozwy kolejnych grup Polaków domagających się zadośćuczynienia za straty wywołane lockdownem idą w miliony złotych - pisze "Gazeta Wyborcza".
- Chcemy wystąpić z pozwem o odszkodowania za utracony zysk w trakcie lockdownu, być może także koszty prowadzenia działalności. Jesteśmy na etapie rozmów z kancelarią prawną - mówi dziennikowi Robert Wszelak - biznesmen z kujawsko-pomorskiego, który zrzesza przedsiębiorców prowadzących place i sale zabawa dla dzieci m.in w centrach handlowych, czy też w halach.
Jak przekonuje, nie mogli skorzystać z tarczy, ich ona nie objęła, a koronawirus wciąż odbija się na ich branży. Przez okres zamknięcia podobnie jak wiele innych biznesów byli zamknięci, teraz wciąż rząd rekomenduje unikanie dużych skupisk. Jak pisze 'Wyborcza", szacują, że utracone zyski od połowy marca to kilkaset tysięcy złotych miesięcznie.
Nie są jednak jedyną grupą, która domaga się odszkodowań od państwa. Z pozwem zbiorowym może wystąpić branża turystyczna. Już 90 firm, zrzeszonych w Turystycznej Organizacji Otwartej, wysłało do Rady Ministrów, Ministerstwa Zdrowia i MSWiA wezwanie do zapłaty ponad 140 mln zł - czytamy w dzienniku. A i zgłaszają się kolejne firmy, które chcą pozwać państwo.
Odszkodowania chcą również Polacy, którzy musieli zapłacić za lot w ramach akcji ściągania rodaków do kraju - "LOT do domu". Jak przekonuje na łamach "Wyborczej" Agnieszka Karłowska, inicjatorka grupy podróżnych, Polska mogła zorganizować loty bezpłatne. Wystarczyło uruchomić unijny mechanizm ochrony ludności. W efekcie za powrót musieli zapłacić sami, a bilety w ramach tej akcji były droższe niż te, które mieli wykupione.