Ministerstwo Pracy na początku kwietnia chwaliło się spadkiem bezrobocia poniżej 6 proc. Z wyliczeń resortu wynika, że bez pracy jest poniżej miliona Polaków zarejestrowanych w urzędach.
Ekonomiści, komentując dane z rynku pracy, sugerują, że w kolejnych miesiącach można spodziewać się dalszej poprawy statystyk. Zastrzegają jednak, że tempo poprawy będzie wolniejsze niż w ubiegłym roku. Spowolnienie ma wynikać przede wszystkim z tego, że bezrobocie w Polsce jest już bliskie bezrobociu naturalnemu. W uproszczeniu oznacza to, że nie pracują głównie ci, co nie chcą podjąć się jakiegokolwiek zajęcia.
Przedsiębiorcy narzekają na brak specjalistów, a często nawet w przypadku podstawowych prac trudno znaleźć chętnego, bo stawki są niskie. To jedna strona medalu. Druga pokazuje, że szczególnie mniej wykwalifikowani bezrobotni wcale nie mogą przebierać w wielu atrakcyjnych ofertach w urzędach pracy.
W urzędach pracy duża konkurencja
Wszyscy podkreślają, że w Polsce jest rynek pracownika, który de facto dyktuje warunki, ale nie wszystkie statystyki GUS potwierdzają, że sytuacja jest tak dobra. Z najnowszego opracowania wynika, że na jedną ofertę z urzędu pracy przypada więcej bezrobotnych niż studentów na najbardziej oblegane uczelnie. Są województwa, gdzie na jedną ofertę jest blisko 50 chętnych.
Zdecydowanie najgorzej jest w województwie podkarpackim i lubelskim. Niewiele lepiej przedstawia się sytuacja mieszkańców świętokrzyskiego czy podlaskiego, gdzie na jedną ofertę pracy przypada odpowiednio 38 i 31 bezrobotnych. Powyżej średniej krajowej są jeszcze: warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i mazowieckie.
Po mapie wyraźnie widać, że największa konkurencja w przypadku ofert pracy jest we wschodniej Polsce. Z kolei największy wybór mają bezrobotni z południowo-zachodniej części kraju. Na Śląsku bezrobotnych jest "tylko" 7-krotnie więcej niż ofert w urzędach. Podobnie jest w dolnośląskim, lubuskim i opolskim.
Ponad 1,5 miliona ofert w 2018 roku
Ogółem na blisko 970 tys. bezrobotnych na koniec ubiegłego roku było niecałe 63 tys. ofert pracy. Choć największe pod względem mieszkańców jest województwo mazowieckie i to stolica jest największym rynkiem pracy, najwięcej liczbowo ofert pracy jest na Śląsku - ponad 11 tys. W mazowieckim było 5401 przy zdecydowanie największej liczbie zarejestrowanych bezrobotnych na poziomie 136,5 tys.
województwo | liczba ofert pracy | województwo | liczba ofert pracy |
---|---|---|---|
śląskie | 11043 | zachodniopomorskie | 2971 |
dolnośląskie | 8284 | warmińsko-mazurskie | 2655 |
łódzkie | 6024 | lubuskie | 2548 |
mazowieckie | 5401 | opolskie | 2301 |
małopolskie | 5368 | podkarpackie | 1694 |
wielkopolskie | 3900 | lubelskie | 1632 |
pomorskie | 3468 | podlaskie | 1199 |
kujawsko-pomorskie | 3067 | świętokrzyskie | 1156 |
źródło: GUS
Mazowieckie jest idealnym przykładem województwa, gdzie widać ogromne dysproporcje. Stolica może się pochwalić bezrobociem na poziomie 1,5 proc. Są jednak powiaty, w których bez pracy jest ciągle blisko 25 proc. mieszkańców.
Średnio w kraju na jedną ofertę pracy na koniec 2018 roku przypadało 15 bezrobotnych. Interpretując dane GUS, warto jednak pamiętać, że nie wszyscy zarejestrowani bezrobotni aktywnie poszukują pracy. Tym samym konkurencja nie musi być taka duża. Wielu z nich widnieje w rejestrze tylko po to, by otrzymać zasiłek i mieć ubezpieczenie zdrowotne.
W całym 2018 roku blisko co trzecia oferta była niewykorzystana przez dłużej niż jeden miesiąc od złożenia w urzędzie. W sumie przez dwanaście miesięcy było 1 mln 548,9 tys. ofert zatrudnienia. W porównaniu do 2017 roku było ich o 8,6 proc. mniej. Prawie co dziesiąta była z sektora publicznego. Około 5 proc. było adresowanych do osób niepełnosprawnych. Niecały 1 proc. dotyczył staży.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl