Kryzys gospodarczy sprawił, że wiele państw wprowadziło ograniczenia eksportu żywności, aby zapewnić dostępność podstawowych produktów spożywczych dla obywateli. Rosja, obecnie największy na świecie eksporter pszenicy, mąki i produktów z pszenicy, wprowadziła kwoty eksportowe na pszenicę, kukurydzę, jęczmień, żyto, a od 20 marca w ogóle nie eksportuje m.in. ryżu i gryki, która jest najpowszechniejszym składnikiem niskobudżetowych posiłków w tym kraju.
Po pandemii będzie susza? Polska czeka na deszcz
Kwoty lub zakazy eksportu niektórych zbóż i produktów zbożowych wprowadziły również m.in. Kazachstan, Ukraina, Białoruś i Kirgistan.
Trzy kraje azjatyckie zapowiedziały z kolei ograniczenia w eksporcie ryżu: Kambodża ma wprowadzić całkowity zakaz eksportu, podczas gdy Indie i Wietnam wstrzymały podpisywanie nowych kontraktów eksportowych. Indie uzasadniają swoją decyzję niedoborami siły roboczej i zakłóceniami logistycznymi, które utrudniają realizację istniejących kontraktów - czytamy w czwartkowym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE".
Analitycy przypomnieli, że Polska jest jednym z największych producentów żywności w UE i odnotowuje znaczące nadwyżki w handlu zagranicznym artykułami rolno-spożywczymi. Produkcja przekracza krajowe zapotrzebowanie w przypadku większości rodzajów produkcji rolnej, co zwiększa nasze bezpieczeństwo żywnościowe.
Z danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wynika, że w 2020 r. ceny żywności nie zareagowały jeszcze drastycznymi wzrostami na wprowadzane ograniczenia. Co nie znaczy, że tak się nie stanie.
Ceny żywności w najbliższych miesiącach mogą wzrosnąć również dlatego, że mniej będzie chętnych do prac sezonowych. PIE przypomniało, że tymczasowe zamknięcie wielu granic dla ruchu osobowego związane z pandemią doprowadziło do niedoboru pracowników sezonowych w rolnictwie, ogrodnictwie i w przetwórstwie rolno-spożywczym.
"W Unii Europejskiej z powodu zamknięcia granic niemieccy, francuscy, hiszpańscy, włoscy, brytyjscy, ale także polscy plantatorzy – uzależnieni od pracowników sezonowych migrujących zarobkowo z Europy Wschodniej bądź Afryki Północnej (np. z Maroka) – stanęli w obliczu braku rąk do pracy przy zbiorach i wstępnej obróbce świeżej żywności" – zaznaczyli eksperci.
Ostrzegają, że w nadchodzących miesiącach w UE będzie brakować ok. 40-50 proc. pracowników sezonowych, co może oznaczać, że wiele warzyw i owoców zostanie - i zgnije - na polach i w sadach.
Drożyzna w sklepach to efekt suszy
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl