Siedem rosyjskich rakiet manewrujących, zestrzelonych we wtorek przez ukraińskie siły obrony powietrznej, było wartych ponad 90 mln dolarów - podał ukraiński "Forbes". Ukraińska Niezależna Agencja Informacyjna (UNIAN) podkreśla, że Kreml sięgnął po jedne ze swoich najdroższych pocisków.
Czytaj także: Statek z ukraińską kukurydzą jest już w Stambule
Armia Putina ostrzelała Ukrainę rakietami typu Ch-101. Koszt jednej to ok. 13 mln dolarów. Dla porównania pociski typu Kalibr warte są po 6,5 mln dolarów. Tańsze Iskandery kosztują 3 mln dolarów, Oniks - 1,5 mln dolarów, Ch-22 - 1 mln dolarów, a Toczka-U - ok. 300 tys. dolarów.
Pod koniec lipca ukraińska edycja magazynu "Forbes" oszacowała, że reżim Władimira Putina każdego dnia wydaje na inwazję Ukrainy blisko 400 mln dolarów. Na tę kwotę składają się m.in. koszty wykorzystywanego uzbrojenia i sprzętu, utrzymania żołnierzy, a także okupacji zajętych terenów.
We wtorek wieczorem dowództwo sił powietrznych Ukrainy potwierdziło strącenie siedmiu rosyjskich rakiet spośród ośmiu, które zostały wystrzelone z bombowców strategicznych z okolic Morza Kaspijskiego. Jeden pocisk trafił w obiekt wojskowy w obwodzie lwowskim, około 40 km od granicy z Polską. W wyniku tego ataku nie odnotowano zabitych ani rannych.