Ubiegłoroczna obniżka stóp procentowych ucieszyła kredytobiorców (zmalały raty kredytów), jednak zmartwiła trzymających pieniądze na lokatach.
Oprocentowanie przeciętnej rocznej lokaty to już zalewie 0,13 proc. - wynika z danych NBP za lipiec. W przypadku wielu ofert odsetki są jeszcze mniejsze.
Przy prawie zerowych stopach oraz najwyższej od 20 lat inflacji oszczędzanie stało się sporym wyzwaniem. Szczególnie dla tych, którzy szukają pewnych i stabilnych zysków oraz nie dysponują na tyle dużymi kwotami, żeby lokować je np. w nieruchomościach.
Ciekawą i chyba jedyną alternatywą dla takich osób są obligacje indeksowane inflacją. Obligacje skarbowe są najbezpieczniejszą formą oszczędzania, gdyż emitentem jest Skarb Państwa. Papiery oparte na inflacji przy szybko rosnących cenach chronią nas przed utratą wartości pieniądza w czasie. Ile można na nich zyskać?
Zysk z obligacji indeksowanych inflacją
Oprocentowanie czteroletnich obligacji opartych na inflacji wynosi 1,30 proc. w pierwszym roku. W kolejnych latach to wartość równa inflacji plus 0,75 proc. Odsetki są wypłacane po roku, a więc cztery razy.
Najmniejszą kwotą, którą można przeznaczyć na zakup obligacji, jest 100 zł. Oczywiście można zainwestować więcej, ale kwota musi być wielokrotnością 100 zł. Kowalski, który kupił we wrześniu 2020 roku obligacje o wartości 10 tys. zł, w pierwszym roku zyskał 130 zł.
Po odliczeniu podatku to zatem ok. 105 zł. Zysk w pierwszym roku nie zwala z nóg, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost cen. Między sierpniem 2020 a sierpniem 2021 ceny w Polsce poszły w górę średnio o 5,4 proc. Przy drożyźnie, jaką mamy obecnie w Polsce, zysk na poziomie 1,3 proc. w skali roku nie pokryje strat wynikających ze wzrostu cen.
Trzeba jednak pamiętać, że przy prawie zerowych stopach i rekordowej inflacji czasem nie chodzi o to, żeby zyskać jak najwięcej, ale żeby stracić jak najmniej. Po drugie 1,3 proc. to wciąż więcej niż odsetki od rocznej lokaty. Po trzecie cała "zabawa" z obligacjami opartymi na inflacji zaczyna się dopiero po roku od ich zakupu.
Zobacz też: BGK przeprowadza pionierską emisję obligacji. Na rzecz Funduszu Przeciwdziałania Covid-19
Ile zyska Kowalski w drugim roku? W jego przypadku drugi rok rozliczeniowy zaczyna się we wrześniu 2021. Przez cały okres rozliczeniowy odsetki będą wyliczane na podstawie inflacji z lipca (najnowsze pełne dane dostępne przed rozpoczęciem okresu rozliczeniowego).
Inflacja w lipcu wyniosła 5 proc. w skali roku, do tego dochodzi jeszcze 0,75 proc. Oprocentowanie wynosi zatem 5,75 proc., co przy kwocie 10 tys. zł po roku daje zysk brutto wysokości 575 zł.
Procentowanie 5,75 proc. może ochronić nasze oszczędności przed inflacją. Nikt nie wie, jak szybko będą rosły ceny w kolejnych miesiącach. Ekonomiści prognozują, że inflacja przyspieszy i pod koniec tego roku może wynieść 5,6 proc. Potem powinna zacząć odpuszczać.
W trzecim i czwartym roku oprocentowanie obligacji posiadanych przez Kowalskiego zostanie wyznaczone na nowo, ponownie w oparciu o najnowsze dostępne dane o inflacji. Jednak co w sytuacji, gdy wzrosną stopy procentowe, a oprocentowanie lokat w bankach zacznie powoli odbijać i Kowalski będzie chciał przerzucić oszczędności na lokatę? W takim wypadku można zrezygnować z obligacji. Opłata za wcześniejszą rezygnację wynosi 0,7 proc.
Od początku drugiego okresu rozliczeniowego Kowalski będzie zyskiwał ok. 48 zł miesięcznie. Już zysk po 1,5 miesiąca (72 zł) pozwala zatem pokryć koszt ewentualnej opłaty rezygnacyjnej, gdyby na horyzoncie pojawiły się bardziej opłacalne inwestycje.
Już jest drogo. Obligacje skarbowe dalej opłacalne?
Można więc stwierdzić, że zakup obligacji opartych na inflacji był opłacalny dla kogoś, kto zrobił to rok temu. Czy dziś taka inwestycja ciągle ma sens? Na pewno można znaleźć inwestycje dające szanse na większy zysk, ale też bardziej ryzykowne.
Co prawda zysk 1,3 proc. w pierwszym roku nie pokryje strat wynikających z inflacji, szczególnie przy rekordowej drożyźnie, która coraz bardziej się rozpędza. Jednak to wciąż więcej niż zysk z lokat, a także więcej niż oprocentowanie obligacji stałoprocentowych trzymiesięcznych i dwuletnich, które wynosi odpowiednio 0,5 proc. oraz 1 proc.
Stopy procentowe zostaną w końcu podniesione i zarówno oprocentowanie lokat, jak i obligacji stałoprocentowych pójdzie lekko w górę. Jednak najprawdopodobniej jeszcze trochę na to poczekamy. Mimo rekordowej inflacji szef NBP w najnowszym wywiadzie dla PAP Biznes studzi nadzieje na podwyżki stóp.