Polski przedsiębiorca Waldemar Garwol wpadł w 2015 r. na genialny pomysł. Woził Polaków do Czech na operację zaćmy. W Polsce na ten zabieg czekało się wtedy latami. U naszych południowych sąsiadów wykonywano je z marszu.
Co więcej, NFZ refunduje zabiegi wykonywane przez polskich pacjentów za granicą. Zatem wszystkie koszty tych operacji zwraca Fundusz, a pacjenci OneDayClinic płacili tylko za transport, hotel, tłumaczenie dokumentów i inne elementy związane z obsługą.
Takie wyprowadzanie pacjentów za granicę nie spodobało się NFZ. W zeszłym roku wprowadzono trudniejsze do spełnia kryteria, skomplikowane zasady refundacji i wielostopniową weryfikację. Z kolei w kwietniu tego roku zniesiono limity dla szpitali przy takich operacjach i kolejki skróciły się z kilku lat do tygodni.
Wyprzedzić zmiany
Jak to wpłynęło na biznes OneDayClinic? Firma zainwestowała w klinikę w Ostrawie ponad 2 mln zł. Czy to koniec tego modelu biznesowego?
- Zaraz po zmianach w procedurach refundacyjnych operacji zaćmy przez NFZ, mieliśmy dwumiesięczne tąpniecie, ale teraz już wszystko wraca do normy. Choć w Polsce kolejki się skróciły, to u nas nadal operujemy 300-350 pacjentów miesięcznie - mówi money.pl Waldemar Garwol, prezes OneDayClinic.
Jak jednak dodaje, obserwując zmiany i utrudnienia w dostępie do leczenia w Czechach, firma postanowiła inwestować w Polsce.
- Otworzyliśmy już 5 klinik, które oferują szeroką gamę zabiegów. Oprócz tego pacjenci mogą sobie w nich dobrać okulary po bezpłatnej konsultacji z lekarzem. Chcemy zrewolucjonizować rynek optyczno-okulistyczny w Polsce. Nie jesteśmy firmą, która tylko sprzedaje okulary lub tylko leczy. W naszych klinikach łączymy obie te rzeczy - podkreśla Garwol, który nie chce jednak mówić o kosztach tych inwestycji i przychodach w Czechach.
Pracujący w klinikach lekarze nie tylko konsultują pacjentów dobierających okulary, ale również wykonują zabiegi leczenia laserowego, usuwają zaćmę wtórną i wykonują wiele innych procedur medycznych. Na razie jednak nie przeprowadzają klasycznych operacji leczenia zaćmy. Dlaczego?
- Chętnie również przenieślibyśmy się z operowaniem zaćmy do Polski. Jednak w naszym kraju ciągle nie jest możliwe dopłacanie do lepszych soczewek asferycznych po operacji zaćmy. My nie chcemy z tego zrezygnować, bo to nas wyróżnia - wyjaśnia Garwol.
Soczewka soczewce nie równa
Dlatego w jego klinice w Ostrawie NFZ pokrywa koszty zabiegu z tym jednym wyjątkiem. Pacjenci dopłacają ok. 800 zł za lepsze soczewki. Żeby się na nie zdecydować w polskich warunkach, trzeba by całość leczenia przeprowadzić w prywatnej klinice płacąc 3,5 tys. zł.
To wszystko dlatego, że ustawa zakazuje się dopłacania do zabiegów refundowanych przez NFZ. Przez to w Polsce pacjentom wszczepia się tańsze soczewki sferyczne. Nie wchodząc w szczegóły techniczne, są one zdecydowanie gorsze od soczewek asferycznych i utrudniają widzenie przy zmiennych warunkach świetlnych.
Te drugie są doskonalszym odpowiednikiem naszych naturalnych soczewek i pozwalają na bardziej komfortowe widzenie. Dlatego część pacjentów nadal będzie jeździła za granicę. Na wszelki wypadek firma, która na tym właśnie się dorobiła, poszerza działalność. Nikt przecież nie jest w stanie przewidzieć, jak dalej zmieniać się będą przepisy w tym zakresie.
- Przez to, że społeczeństwo się starzeje i mamy częsty kontakt z telefonami, komputerami i tabletami, nowe kliniki po 3 miesiącach działania stały się rentowne. To pokazuje, że jest rynek na tego typu kompleksowe usługi. To nam też pozwala inwestować dalej, poszerzając ofertę zabiegów - mówi Garwol. Jeszcze w tym roku planuje otworzyć kolejnych 5 klinik na wschodzie kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl