"Po analizie pierwszego roku obowiązywania opłaty recyklingowej daje się zauważyć niepokojącą tendencję" - napisało Ministerstwo Finansów w opublikowanej we wtorek Aktualizacji Programu Konwergencji.
Dziś opłatę recyklingową płaci się tylko za torby foliowe o grubości od 15 do 50 mikrometrów. Jeśli torba jest grubsza, nie trzeba płacić. I tym tropem idą sklepy. Proponują torby na przykład 51-mikrometrowe i już są zwolnione z opłaty.
"Nie jest to działanie korzystne z punktu widzenia zapobiegania powstawaniu odpadów, bo pomimo pewnej redukcji lekkich toreb z tworzywa sztucznego powoduje to wzrost liczby wprowadzanych do obrotu toreb grubszych" - pisze Ministerstwo Finansów.
I właśnie dlatego chce, żeby opłatą były objęte wszystkie foliówki powyżej 15 mikrometrów. I te trochę grubsze, i te bardzo grube. Darmowe zostałyby tylko najcieńsze foliówki, które wykorzystuje się na przykład do pakowania warzyw albo pieczywa. Są one traktowane jako obowiązkowe ze względów higienicznych lub zapobiegające marnowaniu żywności.
Zmiany mogłyby zacząć obowiązywać już września tego roku.
O tym, że rząd szykuje zmiany, mówił już w weekend w Otwocku minister środowiska Henryk Kowalczyk. - Takie propozycje będę dawał, żeby torby cienkie i grubsze były potraktowane jednakowo, oczywiście z wyjątkiem tzw. zrywek, które zgodnie z dyrektywą UE są zwolnione z opłat, służą bezpośrednio do pakowania żywności - mówił dziennikarzom minister.
Szef resortu środowiska podkreślił, że statystyczny Polak zużywa rocznie średnio ok. 300 foliówek. 10 lat temu było to blisko 500 foliówek rocznie. - Mam nadzieję, że po tej akcji i po uszczelnieniu systemu te torebki będą odchodziły do historii - dodał Kowalczyk.
Zapowiedź wprowadzenia opłaty od grubszych foliówek z ust ministra środowiska padła też w programie "Money. To się liczy" w połowie marca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl