W czwartek cytowaliśmy wypowiedź Adama Sikorskiego, prezesa Unimotu, niezależnego importera paliw. Konkurent Orlenu kilka dni temu skrytykował państwowy koncern za działania podjęte w trzecim kwartale 2023 r. Chodzi o słynny "cud na stacjach", czyli utrzymujące się przez kilka tygodni niskie ceny paliw. Część ekspertów twierdziła wówczas, że stawki oferowane kierowcom były sztucznie zaniżane z powodu zbliżających się wyborów, czemu koncern zaprzeczał.
Szef Unimotu twierdzi, że Orlen wciąż odczuwa skutki swojej "promocji". - Ma do uzupełnienia ogromną ilość zapasów obowiązkowych, które zostały naruszone w trzecim kwartale. To paliwo trzeba sprowadzić do Polski, bo rafinerie pracują na pełnych mocach. I to spowoduje, że będzie mniejsza podaż paliwa na rynku hurtowym - stwierdził. Jak Orlen komentuje te zarzuty?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Orlen naruszył zapasy paliwa dla wojska? Firma odpowiada
Redakcja money.pl zwróciła się do Orlenu o komentarz. Paliwowy gigant w swojej odpowiedzi przyznaje, że nie wszystkie dane może przekazać mediom.
Informacje o wykorzystaniu zapasów ropy naftowej i paliw w Polsce przez producenta i handlowca, jakim jest ORLEN, podlegają ochronie jako tajemnica przedsiębiorstwa. Dlatego nie możemy ujawnić podmiotom niezwiązanym z funkcjonowaniem systemu zapasów szczegółowych informacji, dotyczących utrzymywanych przez siebie zapasów obowiązkowych ropy naftowej i paliw - czytamy w oświadczeniu Orlenu.
"Ze względów bezpieczeństwa, takie informacje mogą być udostępniane wyłącznie podmiotom związanym z funkcjonowaniem systemu zapasów" - podsumowuje biuro prasowe spółki. Odpowiedź jest bliźniaczo podobna do tej, którą otrzymaliśmy we wrześniu, gdy pierwszy raz pytaliśmy o rezerwy.
Ekspert: Orlen mógł naruszyć rezerwy dla wojska
Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ i ekspert rynku paliw, w rozmowie z money.pl przyznaje, że o zarzutach dotyczących naruszenia zapasów obowiązkowych mówiło się już jesienią.
- Nie można naruszać zapasów obowiązkowych w sytuacji, gdy znajdujemy się obok kraju, w którym toczy się regularna wojna. Gdyby okazało się, że zostaliśmy zaatakowani, ten brak paliwa mógłby być realnym zagrożeniem - ocenił.
Ekspert podkreślił też, że posiadanie "żelaznej rezerwy" jest standardową procedurą. - Każdy kraj gromadzi zapasy obowiązkowe - na wypadek, gdyby wydarzyło się coś nieoczekiwanego, gdyby doszło do blokady morskiej, blokady pociągów. Pamiętajmy, że nasze rafinerie są w stanie wyprodukować zaledwie 2/3 potrzebnego nam diesla, resztę importujemy.
Te strategiczne zapasy są wykorzystywane nie tylko po to, by nie zabrakło paliwa na stacjach, to również rezerwa dla wojska - dla czołgów, pojazdów wojskowych. Naruszanie tych zapasów w takich czasach wydawałoby się czymś absurdalnym. Jeśli te podejrzenia by się potwierdziły, oznaczałoby to gigantyczną aferę, a być może nawet i przestępstwo - ocenił Dawid Czopek.
Tanie paliwo miało pomóc rządowi?
Pod koniec sierpnia na polskim rynku zaczęło dziać się coś niespotykanego. Na "anomalię" w cenach paliw w Polsce zwrócili uwagę analitycy banku Goldman Sachs, o czym w money.pl pisaliśmy jako pierwsi. Stwierdzili oni, że gdy w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech ceny paliw latem rosły wraz ze zwyżką notowań ropy naftowej, to w Polsce tak się nie działo. Przywołało to skojarzenia z tzw. cudem na Orlenie, czyli sytuacją z przełomu roku. Mimo przywrócenia 23-proc. stawki VAT na paliwa, ceny paliw na Orlenie niemal się wtedy nie zmieniły.
Orlen zapewniał, że "detaliczne ceny paliw są przede wszystkim pochodną cen hurtowych na danym rynku, które z kolei kształtowane są przez szereg czynników o charakterze makroekonomicznym oraz lokalnym, m.in.: źródła pozyskania paliw, koszty surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy".
Inny pogląd na sprawę ma prokuratura w Płocku. Przed tygodniem wszczęła śledztwo w sprawie bezpośredniego zagrożenia wyrządzenia szkody majątkowej spółce w wielkich rozmiarach w związku z cenową "anomalią" na stacjach. Potwierdzają się tym samym informacje money.pl.
Orlen zaprzeczał już wcześniej
Przypomnijmy, że temat wykorzystania rezerw do promocji paliwowej rozgorzał już w połowie września 2023 r. Wtedy serwis "Polityka Insight" podał, że "Orlen co najmniej od kilku tygodni wykorzystuje do bilansowania rynku zapasy interwencyjne paliw". Miał w ten sposób utrzymać niskie ceny paliw do momentu wyborów parlamentarnych. Koncern wtedy zaprzeczył tym doniesieniom.
"Orlen nie korzysta z rezerw strategicznych produktów naftowych tworzonych na podstawie ustawy z dnia 17 grudnia 2020 r. o rezerwach strategicznych" - zapewnił money.pl koncern. Wspomniana ustawa określa zasady tworzenia, utrzymywania, udostępnienia, likwidacji oraz finansowania rezerw strategicznych.