Komisja Europejska opublikowała najnowsze dane z rynku paliw. Na trzy tygodnie przed wyborami Polska nadal jest paliwową "zieloną wyspą". Średnie ceny benzyny Pb95 nadal niższe są już tylko na Malcie, a gdy mowa o oleju napędowym, najtaniej w całej UE można go zatankować w Polsce.
Zjawisko to nazwane zostało "cudem paliwowym". Jeszcze wyraźniej widać go, gdy przyjrzymy się zmianom cen benzyny Pb95 i diesla ON od połowy czerwca w Polsce oraz krajach sąsiednich i na Węgrzech.
Ceny obu paliw w Polsce wyraźnie idą pod prąd sytuacji na europejskich rynkach. Według najnowszych danych opublikowanych w czwartek (stan na 25 września) spadek cen w Polsce i "rozjazd" względem innych państw UE cały czas się pogłębia.
Co decyduje o cenach paliw w Polsce?
Wyjaśnijmy, dlaczego "cud paliwowy" nie jest zjawiskiem naturalnym na polskim rynku. Mechanizm kształtowania cen benzyny i diesla uwzględnia wiele czynników, w tym także odnoszących się do sytuacji na świecie.
W uproszczeniu, ceny paliw na krajowym rynku są wypadkową: podatków, kursu dolara, cen ropy na świecie, marż rafineryjnych w Europie, premii lądowych w Polsce oraz marż detalicznych na stacjach. Wpływ na pierwsze cztery czynnik mają głównie polityka (kwestia podatkowa i częściowo waluta) oraz gra popytu i podaży na rynkach światowych czy europejskich - tłumaczy Krzysztof Pado, zastępca dyrektora wydziału analiz i informacji w Domu Maklerskim BDM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak Orlen wpływa na ceny paliw w Polsce? Analityk wyjaśnia
Orlen konsekwentnie broni się przed zarzutami o "upolitycznienie" cen paliw przed wyborami. Podkreśla, że w jego rękach jest "tylko" 65 proc. polskiego rynku, wliczając w to hurt i detal. Ale nie ulega wątpliwości, że polityka cenowa Orlenu wywiera wpływ nie tylko na ceny na stacjach pod jego szyldem, ale i pozostałych graczy.
Orlen jako dominujący gracz na rynku ma wpływ przede wszystkim na kształtowanie się premii lądowej w Polsce oraz marż detalicznych na stacjach - wskazuje Pado.
Premie lądowe, inaczej marże hurtowe, to różnica między hurtową ceną diesla lub benzyny na rynku krajowym a porównywalną ceną tych produktów w portach ARA. Pod tym skrótem kryją się Amsterdam, Rotterdam i Antwerpia, które są europejskim punktem odniesienia dla paliw gotowych.
Co zatem jest dziś motorem tak niskich cen paliw na stacjach w Polsce? Analityk nie ma wątpliwości.
Strategia cenowa koncernu od drugiej połowy lipca polega przede wszystkim na mocnym ograniczeniu premii lądowej. We wrześniu premie stały się wręcz ujemne. To znaczy cena hurtowa proponowana przez Orlen jest niższa niż cena diesla czy benzyny w portach ARA. Orlen nadal zarabia na marży rafineryjnej, ale nie tyle, ile mógłby w obecnych warunkach rynkowych - stwierdza.
Orlen nie jest w stanie zaspokoić 100 proc. zapotrzebowania polskiego rynku na paliwa. Ta brakująca część była dotychczas uzupełniana dzięki importowi. Jak jednak pisaliśmy wielokrotnie w money.pl, branża alarmuje, że import paliw przestał się opłacać.
- Gdyby parytet importowy był zachowany (a należy pamiętać, że Polska musi importować około 1/3 paliw) ceny w hurcie, i tym samym na stacjach paliw, powinny być wyższe. Klient detaliczny obecnie na tym korzysta, ale jest to duże wyzwanie dla wszystkich operatorów na polskim rynku paliw - komentował niedawno dla money.pl Adam Sikorski, prezes Unimotu.
Podwyżki są nieuniknione. "Orlen działa na szkodę spółki"
Choć dziś kierowcy cieszą się tanim tankowaniem, to zaniżone ceny paliw mogą się im jeszcze odbić czkawką. - Polityka cenowa paliw Orlenu będzie musiała się zmienić i to niedługo i w bardzo szybkim tempie, zapewne po wyborach. Według naszych szacunków ceny paliw - zarówno benzyny jak i oleju napędowego - będą musiały niedługo wzrosnąć o około 2 zł za litr, by dopasować się realiów ekonomicznych - mówi nam jeden z analityków, który zastrzegł anonimowość.
Jego zdaniem rachunek za "cud paliwowy" będzie wysoki i to na wielu polach.
- Polityka cenowa Orlenu jest naszym zdaniem skrajnym działaniem na szkodę spółki, ale także Skarbu Państwa i akcjonariuszy mniejszościowych i może grozić zachwianiem bezpieczeństwa energetycznego kraju. Ponadto polityka cenowa Orlenu (jak i komentarz spółki dotyczący jej polityki cenowej) powoduje erozję zaufania rynków finansowych do spółki - ocenia nasz rozmówca.
Chodzi o wtorkowe oświadczenie Orlenu, w którym koncern zadeklarował, że "Grupa Orlen nie przewiduje zmiany polityki cenowej przy sprzedaży paliw, ani wprowadzenia limitów tankowania na swoich stacjach".
Przy wyłączeniu nieprzewidzianych wahań czy zdarzeń na rynku, nie ma powodów, aby ceny paliwa miały w kolejnych tygodniach gwałtownie wzrosnąć, albo żeby miało go zabraknąć - oświadczył państwowy koncern.
Jak pisaliśmy w money.pl, sytuacji na polskim rynku paliw przygląda się już Komisja Europejska. - Kara finansowa dla firmy, prezesa i zarządu powinna być ogromna, bo to jest działalność na szkodę spółki, na szkodę właścicieli mniejszościowych, a długofalowo także działanie na szkodę na klienta - grzmiał Paweł Olechnowicz, były prezes Lotosu, w rozmowie z money.pl.
W tym samym tonie wypowiada się Piotr Woźniak, były prezes PGNiG, obecnie będącego już częścią Orlenu. On także ocenia, że Daniel Obajtek działa na szkodę spółki. W rozmowie z money.pl ostrzega przed brakiem paliwa na stacjach i krytykuje UOKiK oraz URE.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl