Okręt patrolowy "Ślązak" jest jak skarbonka bez dna. Budowany od 18 lat, nadal nie ma wszystkich funkcji, I choć ani razu nie wypłynął jeszcze na misję międzynarodową, już wymaga naprawy głównego uzbrojenia. Trójmiejska "Gazeta Wyborcza" informuje, że Komenda Portu Wojennego w Gdyni, która jest jednostką odpowiedzialną za zakupy dla Marynarki Wojennej, ogłosiła przetarg opiewający na 428 tys. euro, czyli niecałe 2 mln zł.
Statek stojący w porcie również wymaga nakładów, więc wojsko tylko czeka, by wykorzystać "Ślązaka" zgodnie z przeznaczeniem. A dlaczego do tej pory się to nie wydarzyło? Rozmówcy "GW" wyjaśniają, że powodem, dla którego "Ślązak" nie uczestniczył jeszcze w akcjach międzynarodowych nie sa problemy techniczne, lecz pandemia koronawirusa, przez którą część zadań zawieszono.
"Ślązak" do tej pory wykorzystywany był w Marynarce Wojennej jedynie do krajowych ćwiczeń i szkoleń. Docelowo ma być przeznaczony m.in. do nadzorowania morskich szlaków komunikacyjnych w ramach misji natowskich, ma eskortować i ochraniać inne jednostki. Jest przystosowany także do misji ratowniczych i humanitarnych.
Jego budowa pochłonęła ponad 1,2 mld zł.