Od środowego rana dochodzą nas dobre informacje z Mariupola. Wicepremier Iryna Wereszczuk powiedziała, że z Rosjanami został uzgodniony korytarz humanitarny, dzięki któremu ludność będzie miała możliwość ewakuacji. Mer Mariupola będzie chciał wywieźć z oblężonego miasta nawet 6 tys. osób. Czy to się uda, czas pokaże. Może to być kolejny blef Kremla. Wiele razy podobne ewakuacje się nie powiodły, a we wtorek została przechwycona rozmowa rosyjskiego żołnierza, który twierdził, że Putin kazał zrównać to miejsce z ziemią.
Twierdza Azowstal. "Zostało nam kilka dni, może godzin"
Na pewno większość z ewakuowanych cywilów będzie musiała najpierw wydostać się z ciemnych piwnic i krętych korytarzy zakładów metalurgicznych Azowstal. Bo to tam przez ostatnie tygodnie walczyli o życie wraz z żołnierzami pułku Azow.
- Bombardują nas wszystkim, co mają - mówią "New York Times" oblężeni żołnierze. Gazeta pisze, że po kilkunastu minutach rozmowy wideo się przerywa. Słychać ostrzał. Z kolei w CNN Serhij Wołyna, dowódca 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej, która broni zakładów, zaapelował o międzynarodową misję humanitarną w celu wyprowadzenia z miasta wojskowych i cywilów. Wołyna przekazał, że w garnizonie pozostaje ponad 500 rannych żołnierzy.
- Może to być moje ostatnie oświadczenie, ponieważ zostało nam tylko kilka dni, a może godzin. Siły przeciwnika przewyższają nas dziesięciokrotnie pod względem liczebności - mają przewagę w powietrzu i na lądzie, posiadają więcej żołnierzy, czołgów, zestawów artyleryjskich. Bronimy się w Mariupolu już tylko w zakładach Azowstal - relacjonował.
Azowstal tworzy potężną fortecę, ogromny kompleks przemysłowy z grubego betonu i murów, stalowych drzwi i wzmocnionych podziemnych labiryntów. Jak mówią eksperci, jest to w zasadzie "miasto pod miastem". Powstał pod egidą Związku Sowieckiego w latach 30. Po II wojnie światowej został odbudowany.
Schrony Azowstalu mogą pomieścić do 4 tys. osób i mogą być odpowiednio zaopatrzone w jedzenie i woda na trzy tygodnie. Dwóch pracowników, którzy schronili się w zakładzie na początku oblężenia, powiedziało "NYT", że przebywa tam obecnie ponad 2 tys. cywilów. Wielu z nich to członkowie rodzin pracowników fabryki.
Podwójne uderzenie Rosjan
Zdobycie zakładów oznacza dla Ukrainy dwie rzeczy. Po pierwsze, Azowstal i Mariupolski Kombinat Metalurgiczny należały przed rosyjską inwazją do Rinata Achmetowa - oligarchy z Doniecka, uznawanego za najbogatszego obywatela Ukrainy. Obie fabryki zatrudniały około 40 tys. mieszkańców Mariupola.
- Zakłady metalurgiczne w Mariupolu odpowiadały dotąd za ponad jedną trzecią ogólnej produkcji stali na Ukrainie. To oznacza, że obecnie Ukraina straciła około 30-40 proc. swoich zdolności w tej dziedzinie - oceniał pod koniec marca Jurij Ryżenkow, dyrektor największego ukraińskiego holdingu górniczo-metalurgicznego Metinwest.
Upadek tej części Mariupola jest więc symbolicznym i silnym ciosem w samo serce przemysłowej Ukrainy. Rosjanie na pewno wykorzystaliby ten aspekt propagandowo. Cała sprawa ma jednak również wydźwięk czysto militarny.
Morze Azowskie wewnętrznym morzem Rosji?
Według danych Rady Miejskiej Mariupola przed wojną w mieście mieszkało 475 tys. osób. Niemal połowę z nich – 48,7 proc. – stanowili Ukraińcy, a 44,4 proc. – Rosjanie. Mariupol był też wskazywany jako miasto, w którym zdecydowana większość mieszkańców posługiwała się językiem rosyjskim.
Stąd też jego zdobycie, przedstawione jako "wyzwolenie", ma dla Rosji znaczenie symboliczne i wpisuje się w propagandę, jakoby państwo to broniło swoich rodaków, "oswobadzając ich spod rządów nazistów i nacjonalistów". Wg oficjalnej rosyjskiej narracji, że miasto jest bronione przez "nacjonalistyczny batalion Azow", który traktuje ludność cywilną jak zakładników.
Ważnym czynnikiem jest też fakt, że Mariupol leży na terytorium obwodu donieckiego, a więc –według Rosji, która uznała niepodległość samozwańczej "republiki" w granicach tego obwodu – miasto należy do tej "republiki".
- Z militarnego punktu widzenia zajęcie Mariupola będzie natomiast oznaczało domknięcie lądowego połączenia okupowanego Krymu z Rosją. Jednocześnie Morze Azowskie stanie się de facto morzem wewnętrznym Rosji. Upadek miasta może mieć też wpływ na obniżenie wysokiego morale ukraińskiego społeczeństwa - przekonują Anna Maria Dyner oraz Maria Piechowska z PISM.
W przypadku zajęcia Mariupola Rosja uzyskałaby pełną kontrolę nad ponad 80 proc. ukraińskiego wybrzeża Morza Czarnego, odcinając Ukrainie handel morski i dalej izolując ją od świata. W normalnych czasach Mariupol jest bowiem kluczowym węzłem eksportowym ukraińskiej stali, węgla i kukurydzy, które trafiają m.in. do klientów na Bliskim Wschodzie.
Jak pisze "NYT", walka o Azowstal przypomina jedną z wielkich bitew drugiej wojny światowej - o stalingradzką fabrykę traktorów. Wtedy to wojska nazistowskie próbowały zdobyć to miasto. Zginęły tam tysiące żołnierzy niemieckich i sowieckich, do tego wielu cywilów, zanim ostatecznie zwyciężyli Sowieci.
- Już to gdzieś widzieliśmy – mówi gazecie Frederick W. Kagan z American Enterprise Institute. - Za każdym razem, gdy masz do czynienia z rozległym, ciężkim kompleksem przemysłowym, wiesz, że twoi obrońcy mają dobrą pozycję wyjściową - przekonywał. Zobaczymy, na jak długo.