Budowa nowego bloku węglowego w Ostrołęce od początku wzbudza emocje. Świat zastanawia się, jak odejść od węgla, Unia narzuca limity emisji CO2, a Polska mimo wszystko stawia na węgiel. Nic dziwnego, że środowa plotka o rezygnacji z inwestycji znów zrobiła sporo zamieszania.
Już od rana skutkowało to wzrostem notowania spółek energetycznych. Szczególnie Enei i Energi. Inwestorzy liczyli na potwierdzenie informacji o rezygnacji z budowy Elektrowni Ostrołęka C. Jednak się przeliczyli.
- To jest kompletna bzdura, chcę to absolutnie zdementować. Nie ma takiej decyzji. Ta inwestycja jest kontynuowana zgodnie z harmonogramem. Nic tu się nie zmieniało - powiedział Sasin dla PAP. W związku z tą wypowiedzią notowania obu spółek straciły część zysków wypracowanych po informacji o wycofaniu się z inwestycji.
"Nieosiągalne limity"
Teoretycznie wszystko się uspokoiło, ale eksperci ostrzegają, że problemy jeszcze nadejdą. - W przyszłości ten blok węglowy może nie działać ze względu na coraz ostrzejsze normy emisji CO2. Emitowanie poniżej 550 gramów CO2 na 1 kWh ma obowiązywać od 2025. To nieosiągalne dla bloków węglowych - mówi Remigiusz Nowakowski prezes DISE i były prezes Grupy Tauron.
Jedynym rozwiązaniem dla tego typu obiektów jest wdrożenie technologii CCS. Najkrócej rzecz ujmując, jest to proces, polegający na oddzieleniu i wychwyceniu dwutlenku węgla ze spalin. W ten sposób ogranicza się jego emisję do atmosfery. Z tą technologią jest jednak jeden problem.
- Komercyjnie jeszcze nie udało się jej wdrożyć - wyjaśnia Remigiusz Nowakowski. Ze względu na takie właśnie wymagania środowiskowe, rosnące ciągle koszty produkcji prądu z węgla, wydawało się, że projekt budowy Elektrowni Ostrołęka C - zapowiadanej jako ostatnia węglowa w Polsce - upadnie.
Blok gazowy?
- Nie spodziewałem się kompletnej rezygnacji z tego projektu. Myślę jednak, że mógłby on być zrealizowany w innej technologii. Jak się wydaje, dobrym rozwiązaniem byłoby zbudowanie tam bloku gazowego. Blok węglowy byłby po prostu trwale nierentowny - mówi Remigiusz Nowakowski.
Jak zapewnia, nie może być inaczej przy obecnych cenach energii i rosnących cenach uprawnień do emisji CO2. Ograniczenie darmowych praw przez Komisję Europejską wywróciło rynek do góry nogami. Cena za jedną tonę poszła w górę do 24 euro. W styczniu 2018 r. za tonę trzeba było zapłacić niecałe 8 euro.
Wydaje się również, jak zapewnia Nowakowski, że trudno będzie znaleźć finansowanie dla tej inwestycji, gdyby rzeczywiście miałby to być blok węglowy.
- Z finansowania takich technologii wycofują się kolejne banki, a Europejski Bank Inwestycyjny zapowiada, że nie będzie wkrótce wspierał nawet technologii gazowych - mówi prezes Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych (DISE).
Gaz w 3 lata
Oczywiście można zamiast bloku gazowego czekać na elektrownie jądrowe, ale to przecież perspektywa kilkunastu lat. Tymczasem blok gazowy jesteśmy w stanie, jak przekonuje Nowakowski, zbudować w 3 lata.
- W przypadku decyzji o realizowaniu tej inwestycji w oparciu o technologie gazowe można byłoby amerykańskiemu koncernowi GE, który jest zakontraktowanym wykonawcą tego bloku węglowego, zaproponować współprace przy bloku gazowym. To mogłoby pomóc rozwiązać umowę na technologię węglową bez zbyt dużych kar - wyjaśnia Remigiusz Nowakowski.
Drugi z naszych rozmówców również oczekiwał, że prawdziwe okażą się informacje o rezygnacji z budowy.
- Zawsze uważałem, że ta inwestycja w proponowanej formie nie zostanie zrealizowana. Wycofanie PGE z projektu potwierdza moją prognozę. Firma uznała, iż projekt nie jest perspektywiczny. Z drugiej strony z punktu widzenia interesów państwa konieczna jest rozbudowa generacji energii elektrycznej na obszarze północno-wschodniej Polski - mówi Krzysztof Księżopolski z SGH w Warszawie.
Grać w zielone
Jego zdaniem warto jednak zastanowić się nad zastosowaniem innowacyjnych technologi niskoemisyjnych lub zeroemisyjnych.
- Patrząc szerzej na politykę energetyczną, trzeba działać szybciej, elastycznej i innowacyjnie, jeśli chcemy, aby nasza gospodarka była konkurencyjna, a energia była dostępna cenowo dla obywateli. W tym kontekście powinniśmy myśleć o wszystkich inwestycjach energetycznych w Polsce - mówi Księżopolski.
Jak przekonuje, celem polityków powinno być stworzenie takich mechanizmów, aby przedsiębiorstwa były zainteresowane takim sposobem działania.
- Jak przedsiębiorstwa zaangażowane w projekt Ostrołęki sobie z nim poradzą, to ich problem. Z punktu widzenia krótko i średnio terminowych celów polityki energetycznej wyraźnie widać konieczność konsolidacji branży i nowych inwestycji w duże farmy fotowoltaiczne (4000 MW) oraz wiatraki na morzu. Również my obywatele, jeśli chcemy mieć czyste środowisko, musimy za nie zapłacić wyższą ceną prądu. To oczywiste - mówi ekspert z SGH w Warszawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl