Pandemia COVID-19 wpłynęła nie tylko na życie społeczne i gospodarcze, ale też zmieniła nasze podejście do oszczędzania. Jak wynika z analiz Instytutu Badań Zmian Społecznych, aż 83 proc. Polaków myśli dziś o oszczędzaniu. Co ciekawe, co piąty pytany nie miał wcześniej takich planów. 18 proc. respondentów chce także gromadzić na kontach więcej pieniędzy niż dotychczas, a w grupie 30+ odsetek ten wzrasta do blisko 30 proc.
Więcej osób decyduje się też na oszczędzanie z pracodawcą. Decyzję o pozostaniu w PPK podjęło już ponad 1,2 mln pracowników największych polskich firm.
– W pierwszych miesiącach funkcjonowania PPK z oszczędzania zrezygnowało kilka tysięcy pracowników, ale w marcu, gdy zaczęła się pandemia, ci ludzie zaczęli wracać do programu. Przybyło około 90 tys. oszczędzających. Co ważne, osoby, które przystąpiły do Pracowniczych Planów Kapitałowych, deklarują również, że się z nich nie wycofają – zwraca uwagę Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, instytucji odpowiedzialnej za wdrożenie PPK.
PPK? To się opłaca
PPK to system długoterminowego i dobrowolnego oszczędzania. Pieniądze zgromadzone na rachunkach PPK są prywatne i podlegają dziedziczeniu. Jak to wygląda w praktyce? Każdego miesiąca pracownicy odkładają minimum 2 proc. wynagrodzenia (najmniej zarabiający mogą obniżyć wpłaty nawet do 0,5 proc.). Do tego pracodawca dorzuca na rachunek uczestnika PPK co najmniej 1,5 proc., a państwo kolejne 250 zł w ramach tzw. wpłaty powitalnej oraz 240 zł raz do roku.
W ten sposób na kontach PPK udało się zgromadzić już ponad 2,4 mld zł (dane z końca listopada). Na koniec III kwartału każdy oszczędzający w PPK otrzymał średnio zwrot w wysokości ponad 80 proc. wpłat.
To o ponad 900 zł więcej (przy przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw według GUS) niż gdyby zdecydowali się na samodzielne oszczędzanie. Jak wylicza Polski Fundusz Rozwoju, w ciągu 30 lat statystyczny uczestnik może uzbierać nawet 130 tys. zł.
Funduszami zgromadzonymi na indywidualnych rachunkach zarządzają renomowane instytucje finansowe, pomnażając pieniądze w tzw. funduszach zdefiniowanej daty, a więc o różnym poziomie ryzyka w zależności od wieku uczestnika. Pełna lista instytucji znajduje się na portalu MojePPK.pl.
Dla kogo jest PPK?
Do programu z automatu włączani są pracownicy w wieku od 18 do 55 lat, zatrudnieni na umowę o pracę lub umowy cywilno-prawne. Starsi (do 70. roku życia) dołączają dobrowolnie. Co ważne, z udziału w PPK można zrezygnować w dowolnym momencie, choć nie opłaca się tego robić przed ukończeniem 60. roku życia.
Najbardziej optymalna sytuacja to wypłata po 60. urodzinach: 25 proc. środków w całości, a pozostała część w minimum 120 miesięcznych ratach. Oszczędzający unika wówczas podatku od zysków kapitałowych. Przy wypłacie całości należy się liczyć z "podatkiem Belki”. Oszczędności można wypłacić wcześniej, jednak bez opodatkowania tylko w dwóch przypadkach: na leczenie siebie lub bliskich oraz jako wkład własny do kredytu hipotecznego.
W pierwszym etapie do programu przystąpiło 3,9 tys. największych polskich firm, zatrudniających co najmniej 250 pracowników, łącznie 3 mln osób. Jesienią do PPK dołączyło 78 tys. małych i średnich przedsiębiorstw, w których pracuje ok. 3,7 mln osób. Przed nami ostatnia faza programu – udział (od stycznia) mikroprzedsiębiorstw oraz sektora finansów publicznych, w tym urzędów i samorządów.
Oszczędności po koronawirusie
Jak szacuje PFR, tylko do końca tego roku do PPK przystąpi kolejne 4,5 mln osób, a na kontach uczestników będzie już ponad 4 mld zł. Kwoty te mogą być jeszcze wyższe z uwagi na przedłużającą się pandemię. W drugim kwartale do PPK dołączyło ponad 8 proc. pracowników, którzy w pierwszych miesiącach roku zrezygnowali z udziału w tym programie.
-Uczestnicząc w PPK, do każdej zaoszczędzonej przez nas złotówki, w uproszczeniu drugą złotówkę dostajemy od pracodawcy i państwa, czyli odkładamy nawet dwa razy więcej. Jest to ważne zwłaszcza teraz, w niepewnych czasach pandemii, kiedy pieniądze na swoim własnym rachunku są szczególnie doceniane. – wylicza Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK.
Jak przewidują eksperci, im dłużej będzie trwała pandemia, tym poważniej będziemy myśleć o odkładaniu pieniędzy na czarną godzinę. Tym bardziej, że wiosenny lockdown wielu z nas uświadomił, że nie jesteśmy przygotowani na funkcjonowanie bez regularnego dochodu. Jak wylicza serwis InterviewMe.pl, oszczędności, które w momencie utraty pracy pozwoliłyby na utrzymanie przez co najmniej pół roku, zgromadziło jedynie 19 proc. Polaków.
-Wydaje się, że kryzys w jakiś sposób przewartościował podejście Polaków do oszczędności. Przez ostatnie 20-30 lat wielu Polaków żyło w przekonaniu, że wzrost gospodarczy będzie zjawiskiem trwałym, jednak pandemia pokazała, że mogą zdarzyć się nieprzewidywalne okoliczności i warto jest mieć odłożone pieniądze na tzw. czarną godzinę – mówi prezes Marczuk.
Jest jeszcze jeden argument: PPK po prostu się opłaca. Przy zarobkach na poziomie 5 tys. zł brutto oraz standardowych wpłatach po roku oszczędzania na indywidualnym koncie jest już 2590 zł (z czego 1125 zł pochodzi z kasy pracodawcy). Warto też skorzystać z kalkulatora na portalu MojePPK.pl i sprawdzić, jak zmieniają się te liczby przy wyższych zarobkach i deklarowanych wpłatach.
Szczegółowe informacje na temat PPK można znaleźć na portalu MojePPK.pl.
Materiał powstał przy współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju