- Powtarzamy to od samego początku, potrzebujemy audytu finansów publicznych. Wiedzieliśmy, że nie są one w dobrym stanie, ale nie wiedzieliśmy, że jest aż tak źle. Prawo i Sprawiedliwość przed wyborami oszukało nawet własnych wyborców, nie mówiąc im, że przewiduje olbrzymie cięcia rzędu 40 mld rocznie - mówi w rozmowie z money.pl Michał Kobosko, wiceprzewodniczący Polski 2050.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Money.pl ujawnia: MF wiedział, że dług Polski przebije 60 proc.
Przypomnijmy, że według ustaleń money.pl, w resorcie finansów powstały szacunki jasno wskazujące, że jeśli w podejściu PiS do kształtu kasy państwa nic się nie zmieni, dług Polski przebije 60 proc. PKB.
Przed wyborami MF nie mogło dopuścić do wycieku tej informacji. W strategii zarządzenia długiem od 2025 r. zaordynowano więc zwiększone cięcia wydatków, tak by utrzymać dług poniżej wspomnianego poziomu. Rząd wprowadził tzw. dostosowanie fiskalne rzędu 1 pkt. proc. każdego roku. Co to oznacza? W skrócie: albo ścięcie wydatków na stałe, albo podwyżkę podatków. Mowa o dziesiątkach miliardów złotych. Przed wyborami z ust przedstawicieli rządu nie słyszeliśmy o tym ani słowa. MF wprowadził także naturalne oszczędności (wynikające z przyczyn obiektywnych, np. zmiany wskaźników, od których uzależniane są niektóre wydatki) w wysokości 1,1 proc. PKB.
Instytut Finansów Publicznych oszacował, jak kształtowałaby się relacja długu do PKB, zakładając cięcia oraz brak cięć przewidzianych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Niezależnie od przyjętego wariantu relacja długu do PKB z obecnych niecałych 50 proc. rośnie do ponad 60 proc. (od 61,5 proc. do aż 67,4 proc. PKB za 4 lata). W scenariuszu zgodnym z uzasadnieniem do ustawy budżetowej (dostosowanie o 0,5 pkt. proc. PKB) dług w 2026 r. wyniósłby prawie 62 proc. PKB, a w 2027 r. prawie 65 proc.
- Jest to największe oszustwo Polaków ostatnich ośmiu lat. Jest to dowód nie tylko nierzetelności, ale też najprawdopodobniej celowej manipulacji. Bez tego oszustwa rząd musiałby przed wyborami pokazać, że dług przebija 60 proc. PKB. Robiono to na tyle pośpiesznie i niechlujnie, że został ślad oszustwa w uzasadnieniu do ustawy budżetowej na str. 23. - komentował w rozmowie z money.pl Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Otoczenie premiera: kompletne bzdury
Zapytaliśmy o nasze doniesienia Andrzeja Domańskiego, doradcę Donalda Tuska, posła KO szykowanego na ministra finansów. Zapewnił, że zna sprawę. Stwierdził też, że musi zbadać ją dogłębniej, bo "nie wygląda to dobrze". Wtóruje mu Michał Kobosko. - Rząd Morawieckiego mógłby powiedzieć za premierem Węgier Ferencem Gyurcsánym: "kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem". Przez niegospodarność, rozrzutność i marnotrawienie pieniędzy w budżecie nie ma. Zamiast oszczędności są bezsensowne wydatki. Bez pokazania faktycznego stanu kasy państwa nie ruszymy dalej - przekonuje poseł Polski 2050.
Zupełnie innego zdania jest otoczenie premiera. - Jak można stawiać tezę, że rząd chciał ukryć ryzyko przekroczenia 60 proc. PKB, skoro sam premier Morawiecki zgłosił propozycję zmian w Konstytucji zwiększających limit 60 proc. w związku z wydatkami na obronność? To podważa całkowicie tezę o próbie oszustwa i ukrywaniu czegokolwiek - argumentuje jeden z najbliższych współpracowników szefa rządu, chcący zachować anonimowość.
Zdaniem naszego informatora projekcja jest konserwatywna, "co pokażą dane na koniec roku". - Relacja długu do PKB będzie niższa niż w projekcji, co wynika z danych gospodarczych i budżetowych. Innymi słowy, już za chwilę, za kilka miesięcy, dowiemy się, że to wszystko jest nieprawdą - przekonuje.
MF: To nie miało nic wspólnego z kalendarzem politycznym
Po naszej publikacji Ministerstwo Finansów wysłało także swoje stanowisko w tej sprawie.
Wprowadzenie naturalnych oszczędności do projekcji fiskalnych MF, nie miało zatem nic wspólnego z kalendarzem politycznym, a wynikało z konieczności korekty zbytniego pesymizmu Ministerstwa - na tle przewidywań rynkowych - będącego wynikiem uwzględniania pełnych planów wydatkowych. Podobne podejście zastosowano przy konstruowaniu ustawy budżetowej na przyszły rok - czytamy.
Równocześnie, jak podkreśla MF, mając na uwadze, że w Unii Europejskiej wciąż obowiązują "stare" reguły, dostosowanie fiskalne, o którym mowa, oszacowano na poziomie 1 pkt. proc. PKB. W ocenie resortu finansów jest to spójne ze średnim poziomem konsolidacji rekomendowanym Polsce w przeszłości przez Radę Ecofin. Ministerstwo zapewnia także, że nie ma niespójności między uzasadnieniem ustawy budżetowej a strategią zarządzania długiem.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl