Cała grupa ma też zapłacić grzywnę i solidarnie zwrócić poszkodowanym łącznie ponad 800 tys. zł.
Sprawa dotyczyła oszustw sprzed kilku lat. Według aktu oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, zorganizowana grupa przestępcza działała m.in. w Białymstoku, Elblągu, Kaliszu, Rzeszowie, Kielcach, Wrocławiu, Sosnowcu, Sopocie czy Lublinie.
Aktem oskarżenia objęto ok. 40 oszustw - dokonanych przestępstw lub ich usiłowań, czyli sytuacji, gdy osoby, do których oszuści dzwonili, nie dały się przekonać, że np. biorą udział w policyjnej akcji i że ich oszczędności są zagrożone.
Oskarżono łącznie dziewięć osób. W ocenie prokuratury, były to osoby zajmujące w grupie różne pozycje, więc nie tylko te, które bezpośrednio odbierały pieniądze.
Ze śledztwa wyłączono do odrębnego postępowania sprawę kilku innych podejrzanych, którzy byli dzwoniącymi (prawdopodobnie z Niemiec i Wysp Brytyjskich) do wytypowanych osób i - manipulując nimi - przekonywali do przekazania pieniędzy.
Ten sam sąd w ubiegłym roku skazał całą grupę na kary od 7 miesięcy do 3 lat więzienia i grzywny, z których maksymalna to 12 tys. zł; w jednym przypadku była to kara w zawieszeniu i ten wyrok nie został zaskarżony.
W pozostałych ośmiu przypadkach do sądu apelacyjnego wpłynęły odwołania obrońców. Chcieli oni łagodniejszych kar więzienia, ale przede wszystkim kwestionowali sposób naprawienia szkody. Sąd pierwszej instancji zdecydował bowiem, że skazani mają pieniądze osobom poszkodowanym zwrócić solidarnie.
Osoba pokrzywdzona może zwrócić się wtedy o pełną kwotę do dowolnego ze skazanych. Obrońcy chcieli, by każdy z oskarżonych odpowiedział w zakresie swojej odpowiedzialności za przestępstwo i w relacji do osiągniętego zysku (tzw. pro rata parte).
Jak uzasadniał sędzia Leszek Kulik, przyjęta zasada solidarnej odpowiedzialności za szkodę była w tej sprawie słuszna i właściwa. Wszystko dlatego, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu, w ramach z góry określonego podziału ról, choć w różnych konfiguracjach osobowych.
Zawsze jednak chodziło o przywłaszczenie sobie wszystkich wyłudzonych pieniędzy. - Każdy z nich stanowił też istotne ogniwo przestępczego procederu, bez którego osiągnięcie efektu nie byłoby możliwe - mówił sędzia.