Główny Urząd Statystyczny podał ostatnio, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w lipcu 2022 r. wzrosło rok do roku o 15,8 proc. i wyniosło 6778,63 zł brutto, czyli uwzględniając zmiany, jakie wprowadził Polski Ład, na rękę przeciętnie dostajemy 4950 zł. To absolutny rekord. Jednak wciąż pojęcie średniej płacy wywołuje u Polaków poirytowanie.
"Gdzie tak płacą?" – piekli się pod tekstem o średniej płacy w Polsce jeden z naszych czytelników. "To w Polsce? Statystycy są jednak najlepsi. Dodają, przekładają, sumują i odejmują. A i tak wychodzi jak zwykle. Skąd te dane?" – pyta kolejny. "Kłamstwo, duże kłamstwo i statystyka" – komentuje jeszcze inny. Jak jest z tą średnią krajową?
Średnia krajowa – skąd bierze się średnia płaca w Polsce?
Najpierw wyjaśnijmy kilka kwestii. Po pierwsze, comiesięczne dane o średniej płacy w przedsiębiorstwach prezentowane przez GUS nie dotyczą całego rynku. Dotyczą tylko i wyłącznie firm, w których zatrudnienie przekracza dziewięć osób. Są to więc małe, średnie i duże firmy.
Urząd nie uwzględnia mikroprzedsiębiorców, którzy zatrudniają do dziewięciu osób, a tych jest w naszym kraju przeważająca większość. Według danych GUS, takich firm w 2020 r. było 2,194 mln. Tym samym stanowiły one 97 proc. wszystkich rodzimych przedsiębiorstw. To pierwsza kluczowa kwestia, o której trzeba pamiętać.
Co więcej, jak podaje nam w odpowiedzi GUS, sektor przedsiębiorstw obejmował na koniec 2021 r. 6,7 mln z ponad 15 mln pracujących w Polsce (44,7 proc.). Jednak ekonomiści PKO BP wyjaśniają, że są w nim nadreprezentowane "ciężkie" sektory przemysłowe, które w lipcu otrzymały jednorazowe premie. To druga kwestia, którą warto mieć na uwadze.
Pisaliśmy o tym fenomenie w money.pl w tekście o tym, że z pensjami Polaków w zeszłym miesiącu zadziały się cuda. Ponadprzeciętny wzrost wynagrodzeń był bowiem przede wszystkim "zasługą" sektorów gospodarki zdominowanych przez państwo: górnictwa, energetyki i leśnictwa:
- w górnictwie wynagrodzenia wzrosły o 81,6 proc. rok do roku (r/r) wobec 17,7 proc. r/r w czerwcu,
- w energetyce o 33,2 proc. r/r wobec 15,1 proc. r/r w czerwcu,
- w leśnictwie o 33,4 proc. r/r wobec 13,7 proc. r/r w czerwcu.
Co to wszystko oznacza? Za każdym razem, kiedy czytamy o średniej płacy w Polsce warto pamiętać, że mówimy o comiesięcznych zestawieniach GUS-u, które odnoszą się do 45 proc. pracowników zatrudnionych w 3 proc. firm w kraju, a sam wynik jest zawyżany przez premiowane ciężkie przemysły, gdzie pensje rosną szybciej niż gdzie indziej.
Pensje Polaków. Jak to wygląda na większej grupie rodaków?
Oprócz comiesięcznych wyników dotyczących "średniej krajowej", GUS co kwartał podaje również średnią płacę w całej gospodarce narodowej, która uwzględnia także przedsiębiorstwa do dziewięciu osób (nieliczone w comiesięcznych analizach). Jak się można domyśleć, wyniki są inne.
Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w drugim kwartale 2022 r. wyniosło 6156 zł (czyli o ok. 600 zł mniej niż średnia) i było o 11,8 proc. wyższe niż rok temu. To rekordowy wzrost, bo najwyższy od 2000 r.
Jednak – jak zauważali ekonomiści z Santander Bank Polska – po uwzględnieniu wzrostu cen po raz pierwszy od 1995 r. nasze płace realne (wynagrodzenie minus inflacja) skurczyły się. Statystyczny Polak obecnie po prostu biednieje. Dodatkowo nie znamy jednak rozłożenia tych wynagrodzeń. GUS wrzuca wszystkich do jednego worka. Znowu więc liczby są dość niemiarodajne i trudne w interpretacji. To trzeci problem.
Dominanta i badania płac Polaków
Jest wszakże jedna metoda, która lepiej obrazuje, ile tak naprawdę zarabiamy. I niestety, wnioski, jakie można dzięki niej wysnuć, są znacznie smutniejsze od tego, o czym można przeczytać na co dzień.
GUS co dwa lata w październiku przeprowadza dokładne badania na temat pensji Polaków i publikuje je w raporcie "Struktura wynagrodzeń według zawodów". Problem w tym, że wyniki analizy publikuje z dużym opóźnieniem (zazwyczaj półtorarocznym). Ostatnie dostępne dane były publikowane w lutym 2022 r. i dotyczyły października 2020 r. W tym przypadku sprawdzamy wynagrodzenia 8,2 mln osób, jak podaje GUS, czyli blisko połowy pracujących w Polsce.
Co ważne, wcześniej urząd publikował na potrzeby tego raportu tzw. dominantę, czyli najczęstszą wypłacaną pensję w kraju. Od jakiegoś czasu już tego nie robi. Jak udało nam się dowiedzieć, chodzi o aferę w mediach na temat metodologii. Kilka lat temu w GUS-ie zebrała się komisja metodologiczna i podjęła decyzję, żeby tego wskaźnika nie pokazywać, bo przynosi "więcej złego niż dobrego".
Ostatnie dostępne dane o dominancie są jednak bardzo ciekawe. W raporcie o strukturze wynagrodzeń za 2018 r. czytamy, że najczęstsze miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto otrzymywane przez pracowników zatrudnionych w gospodarce narodowej (powyżej dziewięciu pracowników), wynosiło 2379,66 zł, czyli ok. 1720 zł na rękę. Tyle zarabiało 13,2 proc. pracowników.
W tej grupie niewielką przewagę stanowili mężczyźni (53 proc.), a zdecydowana większość była zatrudniona w sektorze prywatnym (93,5 proc.). Po czterech latach ta liczba na pewno jest większa, jednak już się tego nie dowiemy z opracowań polskiego urzędu statystycznego.
Mediana płac
Dobrze, ale na koniec wróćmy jeszcze do najświeższej publikacji GUS-u dotyczącej października 2020 r. Urzędnicy pokazali w niej, jak dużym uogólnieniem jest średnie wynagrodzenie, które wtedy wyniosło prawie 5750 zł brutto. W tym samym czasie połowa zatrudnionych otrzymywała wynagrodzenie poniżej 4702,66 zł brutto. To tzw. mediana, czyli wynagrodzenie środkowe.
Oznacza to, że połowa badanych Polaków (przypomnijmy – ok. 50 proc. pracowników w kraju) zarabia na rękę mniej niż 3,4 tys. zł na etacie. Druga połowa zarabia powyżej tej kwoty.
Co dziesiąty pracownik nie zarabiał wtedy więcej niż 2720 zł brutto i w prawie 98 proc. dotyczyło to osób zatrudnionych w prywatnych firmach. Równocześnie 10 proc. najlepiej zarabiających w Polsce otrzymało wynagrodzenie przekraczające 9385 zł brutto.
W okresie, którego dotyczą statystyki, minimalna płaca wynosiła 2,6 tys. zł brutto. Progu tego nie przekraczało prawie 8 proc. zatrudnionych, czyli około 642 tys. osób.
Kolejne badanie GUS na temat wynagrodzeń Polaków przewidziane jest za ponad miesiąc (październik 2022 r.), a pełne wyniki tych analiz poznamy najprawdopodobniej dopiero w lutym 2024 r.