Był rok 2012, gdy ówczesna posłanka opozycyjnego PiS Beata Szydło mówiła, że ma gotowe rozwiązania, które obniżą ceny paliw. PiS zaproponowało m.in. wprowadzenie ulgi podatkowej. – To byłaby kwota ok. 750 zł rocznie, czyli tyle, ile straciliśmy w ciągu roku na podwyżce paliw – przypomina słowa Szydło dziennik "Fakt".
"Kiedy to ogłaszała, ceny Pb95 zbliżały się do 5,80 zł za litr, olej napędowy kosztował prawie 5,90 zł za litr. I choć wtedy dochody państwa były dużo niższe niż obecnie, PiS przekonywał, że na takie rozwiązanie jest do udźwignięcia przez budżet państwa" - czytamy.
Dziennik dodaje, że według prognoz, w tym tygodniu przeciętna cena benzyny Pb95 i oleju napędowego może przekroczyć 6 zł za litr.
Ceny paliw w Polsce
Przypomnijmy, że jeszcze parę lat temu prezes PiS używał cen paliw jako oręża politycznego wymierzonego w rządzącą wówczas Platformę Obywatelską. "Oni chyba powariowali?! Czy wiesz, że benzyna jest już po 5,40 zł?" – tak zaczynał się spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości z 2011.
Kaczyński przekonywał w nim, że państwo ma ogromny wpływ na ceny paliw, że wystarczy trochę politycznej odwagi, by obniżyć akcyzę.
Okazuje się jednak, że po latach i przejęciu władzy prezes PiS ma jednak trochę inne zdanie w tej sprawie. Kaczyński wyraził ostatnio opinię, iż nie należy ingerować w ceny paliw poprzez manipulowanie wysokością akcyzy. Podczas rozmowy w RMF FM podkreślił, że opłata stanowi "ważny element dochodu państwa", a na ceny można wpłynąć inaczej.
- Nie uważam, żeby akurat ta metoda, w tym momencie była najlepsza. Po prostu dlatego, że dla dokonania w Polsce zmian, pozytywnych zmian dla ogromnej większości społeczeństwa, a w gruncie rzeczy dla całego społeczeństwa, wymaga to pieniędzy, więc ja bym dochodów państwa nie obniżał - powiedział Kaczyński.