USA, Kanada, Unia Europejska i Wielka Brytania zgodziły się na odcięcie Rosji od systemu SWIFT. We wspólnym oświadczeniu stwierdziły, iż tego typu sankcja "odłączy rosyjskie banki od międzynarodowego systemu finansowego". W nocy z soboty na niedzielę organizacja zarządzająca SWIFT poinformowała, że wykona zalecenia sojuszników.
Szefowa KE Ursula von der Leyen zaproponowała także wprowadzenie innej sankcji wobec Rosji: paraliż aktywów banku centralnego.
Na skutki zapowiedzi Brukseli z sobotniego wieczora nie trzeba było długo czekać. Korespondent zagraniczny NBC News, Raf Sanchez, który obecnie przebywa w Moskwie, powiedział, że hotel poprosił go o "wcześniejsze uregulowanie rachunku". Powód? Hotel "nie jest pewien, czy karty kredytowe będą działać po wprowadzeniu sankcji ws. SWIFT".
SWIFT i sankcje wobec Rosji
Przypomnijmy, że w sobotę wieczorem dowiedzieliśmy się, iż kraje unijne zobowiążą się do "zapewnienia, że pewna liczba rosyjskich banków zostanie usunięta ze SWIFT". "To powstrzyma je od prowadzenia globalnych operacji i efektywnie zablokuje rosyjski eksport oraz import" - wskazała szefowa KE, Ursula von der Leyen.
SWIFT, czyli Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication (Stowarzyszenie na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej) pośredniczy w transakcjach bankowych, a także między giełdami, domami maklerskimi oraz innymi instytucjami finansowymi. Siedziba stowarzyszenia, które powstało w 1973 r., mieści się w stolicy Belgii. W sumie SWIFT łączy 11 tys. podmiotów w 200 krajach.
Odcięcie Rosji od systemu SWIFT określane jest jako "finansowa opcja atomowa". Aż do soboty cztery państwa: Włochy, Niemcy, Cypr i Węgry, sprzeciwiały się takiemu ruchowi. W piątek i sobotę liderzy tych państw zadeklarowali jednak, że nie będą blokować odcięcia Rosji od systemu. Po tym, jak Cypr i Węgry w sobotę jako ostatnie państwa poparły taki rodzaj sankcji, ukraiński minister spraw zagranicznych poinformował o "rozpoczęciu przygotowań" do odłączenia kraju Putina od SWIFT.