Przez umowy "śmieciowe" budżet omija mnóstwo pieniędzy, które odciągane są z normalnych umów o pracę w postaci składek na ubezpieczenie społeczne. Walkę z tym procederem od lat zapowiada Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które najchętniej ozusowałoby wszystko co się da.
Taka zmiana oznacza więcej do zapłacenia co miesiąc na ubezpieczenia społeczne i mniejszą pensję do ręki.
Jak informowaliśmy w money.pl, rząd myśli nad zmianami w tej kwestii. Chodzi przede wszystkim o umowy zlecenia, które dziś są ozusowane tylko do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Wszystko co ponad to - oskładkowane już nie jest.
Na umowach zlecenia może się jednak nie skończyć. - Można spodziewać się, że po zleceniach przyjdą dzieła, później samozatrudnieni, którzy oprócz działalności mają jeszcze jakąś umowę i kolejni - mówił w programie "Money. To się liczy" Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.
Najwięcej kontrowersji budzi właśnie ozusowanie umów o dzieło. Resort oficjalnie przyznaje, że na razie o tym nie myśli, ale pomysł co jakiś czas wraca w dyskusji publicznej. Szczególnie w dobie kryzysu, gdy dodatkowe pieniądze w budżecie na pewno się przydadzą.
Ewentualne plany rządu może pokrzyżować rekonstrukcja rządu, którego bardzo ważnym elementem stanie się prawdopodobnie Jarosław Gowin.
Z jego sobotniej wypowiedzi dla TVP Info wynika, że Porozumienie obejmie w rządzie resort, który ma powstać na bazie obecnego ministerstwa rozwoju. Wejdą do niego również takie obszary jak praca, budownictwo czy turystyka. Wszystko wskazuje na to, że "superministrem" będzie właśnie Gowin.
Szef Porozumienia nigdy nie krył, że jest zdecydowanym przeciwnikiem ozusowania umów o dzieło.
"Ozusowanie umów o dzieło to uderzenie w wolne zawody, naukowców, artystów itp. No pasaran!" - pisał na Twitterze Jarosław Gowin kilka lat temu. Wtedy był jeszcze wicepremierem i ministrem nauki.
W pamiętnej dyskusji na portalu społecznościowym Gowin dodał również, że właśnie ozusowanie umów o dzieło było jednym z głównych powodów, dla którego ostatecznie upadła koncepcja tzw. "jednolitego podatku".
Gdyby teraz - już jako ewentualny minister odpowiedzialny za pracę - miał się z tego ostrego sprzeciwu wycofać, wielu Polaków z pewnością mu te wypowiedzi sprzed lat wypomni.
Pytanie tylko, czy po ponad trzech latach od tak stanowczych deklaracji Jarosław Gowin nie zmięknie pod naciskiem kolegów ze Zjednoczonej Prawicy, w której - jak pokazał ostatni kryzys w koalicji - wszelkie przejawy niesubordynacji mogą być surowo ukarane.
W przypadku ozusowania umów o dzieło Gowin nie jest jednak odosobniony w swoich poglądach. Wsparcia może szukać np. w wicepremierze Piotrze Glińskim. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powinno bronić artystów przed oskładkowaniem umów, na których zazwyczaj pracują.