Potrzebna jest owsianka (dla tych, którzy mają trudności z jedzeniem), potrzebne są jogurty, owoce, pieluchy dla dorosłych - wzywają niemieckie organizacje pozarządowe, które działają w przygranicznym Frankfurcie nad Odrą.
Zbiórki w tym mieście organizowane są w środowe i sobotnie popołudnia, trwają po kilka godzin. Zebrane artykuły szybko jadą na drugą stronę granicy - do Szpitala Powiatowego w Słubicach. Niemieckie organizacje podkreślają, że "sytuacja szpitala jest bardzo trudna" i że każda pomoc się liczy.
- Jest i tak zdecydowanie lepiej niż podczas drugiej fali, pod koniec zeszłego roku - opowiada money.pl Marzena Słodownik, koordynatorka pomocy w słubickim szpitalu.
Wtedy placówka niemal z dnia na dzień została szpitalem covidowym. Jak mówi Słodownik, wtedy brakowało wszystkiego, a najbardziej środków ochronnych, na przykład kombinezonów. Nawet jeśli były one dostępne, kłopot był z przetransportowaniem ich do szpitala - opowiada pracownica szpitala. Szpital poprosił o pomoc - a odpowiednie artykuły starali się zorganizować mieszkańcy miasta i okolic czy też lokalne firmy.
Teraz "sytuacja się ustabilizowała", jak to określa koordynatorka pomocy. NFZ dostarcza już wystarczająco dużo maseczek czy kombinezonów i z tym obecnie wielkich kłopotów nie ma. W innej sytuacji są sami pacjenci.
Informacja o zbiórce na profilu niemieckiej organizacji
Woda, pieluchy, owoce
- Trafiają do nas ludzie z całego województwa, w tym z dość odległych miejscowości. Niektórzy trafiają nagle - mówi Słodownik. I tłumaczy, że nie każdy pacjent może zdążyć się odpowiednio spakować przed wizytą w szpitalu. A walka z COVID-19 może przecież trwać tygodniami.
- Nie wszyscy pacjenci mogą liczyć na pomoc. Niektórych rodzina jest daleko, w wielu przypadkach członkowie rodziny są na kwarantannach - dodaje.
I właśnie stąd biorą się chociażby braki odzieży. - Na pewno bardzo potrzebna jest bielizna czy piżamy - opowiada Słodownik.
Potrzebna jest też woda. - Tej u nas pacjentom nie brakuje, ale w dużej mierze właśnie przez zbiórki - mówi money.pl przedstawicielka słubickiego szpitala.
Przydają się przekąski, owoce czy warzywa. - Teraz mieliśmy też akcję zbiórki prezentów dla pacjentów - mówi Słodownik.
Przyznaje, że niezwykle cenna jest pomoc z Niemiec. - Współpracujemy z wieloma organizacjami, wysyłają do nas pomoc m.in. niemieccy seniorzy. Najbardziej aktywna jest jednak polsko-niemiecka organizacja Słubfurt - wyjaśnia Słodownik.
Lubuski NFZ podkreśla jednak, że przekazuje szpitalowi w Słubicach dodatkowe środki, które mają iść właśnie na środki ochrony osobistej dla pacjentów czy personelu. Od lipca 2020 r. było ok. 400 tys. zł. Poza tym, na walkę z pandemią szpital miał dostać od Lubuskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ prawie 14 mln zł.
W placówkach na terenie kraju zdarza się, że na podobne braki narzekają pacjenci i personel szpitali. Pielęgniarka z warszawskiego Szpitala Południowego narzekała w internetowych postach, że personelowi brakuje ciepłych posiłków, a nawet środków czyszczących.
Zarządzająca szpitalem pełnomocniczka rządu zapewniała jednak w "Gazecie Wyborczej", że z brakiem środków czyszczących czy ochronnych "się nie spotkała".
Podobne problemy mają pacjenci w innych regionach Polski. - Przychodzę do rodziców dwa razy dziennie, przynoszę kombinezony, rękawiczki. Brakuje wszystkiego. Lekarze dają mi do zrozumienia, że dzięki temu moi rodzice są lepiej traktowani przez personel - opowiada nam czytelnik z północy Polski, który jednak ze względu na dobro rodziny, nie chce wskazywać publicznie, o jaki szpital chodzi.
Czy Ministerstwo Zdrowia kontroluje pod tym względem szpitale? Takie pytanie zadaliśmy resortowi i czekamy na odpowiedź.
Tajemnicą jednak nie jest, że szpitale potrzebują pomocy. - Przyjmujemy każdą paczkę - zapewnia Słodownik. Również środki finansowe są chętnie przyjmowane przez placówki medyczne. Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu ma nawet specjalny licznik. Wynika z niego, że placówka zgromadziła już niemal 2,7 mln zł z darowizn na walkę z pandemią.
Aby ułatwić koordynację takich działań pomocowych, poznańscy naukowcy i programiści stworzyli w zeszłym roku specjalną aplikację "Wsparcie dla szpitala". W jej bazie jest niemal 700 placówek medycznych, do których można się zgłosić z pomocą.
Jak tłumaczą nam jednak twórcy aplikacji, zainteresowanie ze strony darczyńców jest zdecydowanie mniejsze niż podczas pierwszej i drugiej fali pandemii.
Co musi zapewnić szpital?
Czy pacjent, który wybiera się do szpitala, musi liczyć się z tym, że zabraknie wody czy jedzenia bądź niezbędnych środków?
W świetle przepisów szpital powinien zapewnić pacjentom "wyżywienie adekwatne do stanu zdrowia". W praktyce jednak nie ma takich gwarancji, a przepisy są tu mało konkretne, co wytknęła już NIK podczas kontroli z 2018 r.
Dużo gorzej jest teraz, w trakcie pandemii, gdy szpitale pracują na najwyższych obrotach.
Resort zdrowia radzi każdemu, kto idzie do szpitala, by odpowiednio się przygotował. Radzi wziąć co najmniej dwie piżamy, kapcie, szlafrok, przybory kosmetyczne oraz ładowarkę. O tym, że warto wziąć wodę, jednak już nie wspomina.
Czytaj też: Niemiecki eksperyment w walce z koronawirusem. Masz wynik, idziesz do knajpy czy kina